Reklama

Legia Warszawa nie płaci na czas i nie stać jej na transfery. „Lot w przepaść”

Szymon Janczyk

Opracowanie:Szymon Janczyk

25 czerwca 2025, 12:24 • 4 min czytania 233 komentarzy

To, że Legia Warszawa balansuje na krawędzi przepaści i co roku gra o życie oraz ratowanie budżetu, wiemy od dawna. „Przegląd Sportowy” informuje jednak, że Dariusz Mioduski rządząc klubem doprowadził do tak złej sytuacji, że piłkarze nie otrzymują wypłat na czas, a transfery są wstrzymane z uwagi na pustą sakiewkę.

Legia Warszawa nie płaci na czas i nie stać jej na transfery. „Lot w przepaść”

Legia Warszawa niedawno sprzedała piłkarzy za blisko dwadzieścia milionów euro, w poprzednim sezonie natomiast wydała siedem milionów euro na transfery do klubu. Wszystko to jednak jest pudrowaniem rzeczywistości. „Przegląd Sportowy” piórem Łukasza Olkowicza informuje o poważnych problemach finansowych klubu ze stolicy Polski.

Reklama

„Szefowie Legii jeszcze w trakcie rundy wiosennej przestrzegli piłkarzy, żeby spodziewali się poślizgów” – czytamy w tekście wspomnianego autora.

Legia Warszawa ma problemy finansowe. Michał Żewłakow ma „związane ręce” w temacie transferów

— Właśnie z powodu problemów finansowych poprzedni dyrektor sportowy Jacek Zieliński zaczynał kadencję ze związanymi rękami. To zresztą stało się charakterystyczne dla Legii, bo związane ręce ma teraz i Michał Żewłakow. Legia wchodzi właśnie w jedną ze swoich powtarzalnych faz ostatnich lat. Fazę sprzątania — pisze Łukasz Olkowicz w „Przeglądzie Sportowym”.

Według informacji dziennikarza „PS” kulą u nogi w budżecie Legii Warszawa jest na przykład ogromna pensja Jean-Pierre’a Nsame, którego ściągnięto latem poprzedniego roku z zamiarem uczynienia z niego podstawowego napastnika zespołu. Nsame praktycznie jednak nie grał, Goncalo Feio schował go do szafy, w końcu zawodnik udał się na wypożyczenie. Teraz wrócił i znów inkasuje potężne pieniądze.

Rozrzutność w wypłatach to zresztą problem, który dotyczy wielu innych piłkarzy Legii, którzy zarabiają znacznie więcej, niż są realnie warci.

— Legia ma najdroższą w Ekstraklasie kadrę w utrzymaniu. Kadrę, która od czterech lat nie potrafi zamieniać tych zarobków na wygranie ligi. (…) Wysokie pensje zżerają więc Legię, a prawda jest taka, że w większości to piłkarze niesprzedawalni, nie ustawi się po nich kolejka chętnych — czytamy w „Przeglądzie Sportowym”.

Sto milionów na pensje i brak mistrzostwa Polski. Legia płaci najwięcej w lidze

Legia straciła młodego bramkarza. „Nie zrobiła wiele, żeby go zatrzymać”

Łukasz Olkowicz twierdzi, że Legia Warszawa chciałaby przebudować kadrę, lecz po prostu jej na to nie stać. Ratunkiem w tej sprawie mają być pieniądze uzyskane ze sprzedaży Jakuba Zielińskiego. Młody bramkarz trafił do Wolfsburga za ok. milion euro i procenty od kolejnej sprzedaży. Z „PS” dowiemy się, że pieniądze trafią na konto polskiego klubu w jednej racie, co w połączeniu z kasą uzyskaną ze sprzedaży Macieja Kikolskiego (jak informowaliśmy jest to 300 tysięcy euro) pozwala załatać część dziury w budżecie.

Inna sprawa, że odejście Zielińskiego to wyrzut sumienia Legii Warszawa, która ponownie nie potrafiła przedstawić piłkarzowi jasnego i wiarygodnego planu na jego karierę.

— Młody Zieliński nie wyczuł, że w klubie jest na niego pomysł i ma nakreśloną drogę prowadzącą do pierwszej drużyny. Legia tak naprawdę niewiele zrobiła, żeby go zatrzymać, poza słowami „chcielibyśmy, żebyś został” — czytamy w „PS”.

W tym miejscu możemy dodać, że w środowisku już od jakiegoś czasu krążyły pogłoski o tym, że w ocenie Legii Warszawa Jakub Zieliński nie rozwija się tak, jak oczekiwano i transfer Marcela Mendesa-Dudzińskeigo miał sprawić, że młody bramkarz poczuje rywalizację oraz wróci na ziemię, walcząc o swoją przyszłość oraz miejsce w składzie.

„Legia co rok balansuje na krawędzi i gra mecze o życie”

„Przegląd Sportowy” tłumaczy także, dlaczego Legia Warszawa niechętnie patrzy na oferty za Steve’a Kapuadiego. Okazuje się, że sporą część pieniędzy trzeba będzie oddać Wiśle Płock, tymczasem zainteresowani nie deklarują możliwości wydania większych pieniędzy.

— Teraz został mu rok kontraktu i nie wiadomo, co robić. Legia może i by go sprzedała, ale oferty, jeżeli już są, to nie satysfakcjonują. Jeszcze pół roku temu, na początku zimowego okna transferowego, warszawski klub oczekiwał za niego 5 mln euro. Wraz z końcem tamtego okna przyjąłby ofertę i na 3,5 mln. Legia musi licytować wysoko, bo Wisła Płock zagwarantowała sobie 35 proc. od przyszłego transferu. Przy Łazienkowskiej słychać, że dziś chętni są gotowi zapłacić za Kapuadiego 2-2,5 mln euro, a piłkarzem interesuje się chociażby Blackburn Rovers. Tylko taka kwota nikogo w Legii nie zadowala. Gdyby sprzedali Kapuadiego za dwa mln euro, to Wiśle musieliby oddać 700 tys.

Łukasz Olkowicz twierdzi, że potknięcie się Legii w eliminacjach europejskich pucharów i brak awansu do fazy ligowej będzie oznaczał „lot w przepaść”. To kolejne, po finale Pucharu Polski, mecze o wszystko warszawskiego klubu, który wciąż ledwo wiąże koniec z końcem.

— Dariusz Mioduski tak bardzo chciał odróżniać się od Bogusława Leśnodorskiego, któremu zarzucał życie na krawędzi, że teraz Legia balansuje na niej co rok i gra mecze o życie — puentuje sytuację Olkowicz.

WIĘCEJ O LEGII WARSZAWA NA WESZŁO:

fot. FotoPyK

233 komentarzy

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama