Genialne emocje dał nam dziś tor w Manchesterze, gdzie ze wszystkich elementów żużlowego rzemiosła w pewnym momencie najmniej liczył się… start. To na dystansie działy się cuda, a im dalej w Grand Prix – tym większe. A że do samego końca mieliśmy w gronie ścigających się Bartosza Zmarzlika, to dodatkowo oglądaliśmy to z zaciśniętymi mocno kciukami. A wiecie, co jest najlepsze? Jutro czeka nas powtórka!
Bartosz Zmarzlik drugi w Manchesterze. Grand Prix dla gospodarzy
Od 2016 roku – gdy wybudowano stadion w Manchesterze – czekano, aż zawita tam żużlowe Grand Prix. I wreszcie się doczekano – podwójnie. Bo ze względu na odwołanie zawodów w Cardiff, to właśnie w Manchesterze mają się odbyć dwa Grand Prix. Pierwsze już za nami, drugie czeka nas… jutro. I biorąc pod uwagę, jak wyglądało ściganie dzisiaj, wiemy jedno – tego jutrzejszego już nie możemy się doczekać! Grand Prix Wielkiej Brytanii było czystą reklamą żużla. Genialnym pokazem w wykonaniu najlepszych zawodników na świecie.
I tylko szkoda, że nie triumfował Bartosz Zmarzlik. Choć – biorąc pod uwagę, że najlepszy okazał się Dan Bewley, reprezentant gospodarzy – dla emocji na torze to nawet lepiej. A poza tym – może jutro czeka nas rewanż?
Dziś z kolei już pierwsze biegi pokazały nam, że czego jak czego, ale mijanek możemy się spodziewać. Tor w Manchesterze wyraźnie premiował ściganie na dystansie, dobry start niczego właściwie tu nie gwarantował. W dodatku widać było, że zawodnicy faktycznie chcą się ścigać. W tym Zmarzlik, który już w swoim pierwszym starcie w świetnym stylu wyprzedził Andrzeja Lebiediewa i pomknął do mety na prowadzeniu. Drugi start w jego wykonaniu to tylko jeden punkt, ale znów – świetny dystans. Bartek przegrał bowiem start z kiepskiego, trzeciego pola i powalczył skutecznie o punkcik, a był nawet bliski dwóch, ale nie wpuścił go przed siebie… Dominik Kubera.
Dla drugiego z Polaków był to jednak jeden z najjaśniejszych punktów całego dnia – ogółem przez cały dzień zgromadził na swoim koncie pięć oczek i zajął dopiero 12. miejsce.
Zmarzlik za to robił swoje. Z kolejnych biegów przywiózł trzy, dwa i znowu trzy punkty. Bartek genialnie wręcz się na szybkim torze napędzał i wyraźnie podobało mu się to, jak da się tam walczyć. W biegu 10 przegrał co prawda z Bradym Kurtzem, ale to był pokaz speedwaya, w którym ta dwójka i wtrącający się w to wszystko Martin Vaculik kilkukrotnie wymienili się pozycjami. Pięć biegów później Bartek znów mijał się z rywalami wielokrotnie, ale tym razem okazał się najlepszy – Dan Bewley i Fredrik Lindgren mogli ostatecznie tylko oglądać jego plecy.
Co było dalej? Kapitalna walka o bezpośredni awans do finału, a więc miejsce w TOP 2 po fazie zasadniczej. Przed ostatnimi biegami prowadził Max Fricke (11 punktów), a za nim z dziewięcioma oczkami znajdowali się Brady Kurtz i Bartosz Zmarzlik. Kurtz wygrał bieg 19., spokojnie odjeżdżając Lindgrenowi. A w ostatnim biegu bezpośrednio walczyli ze sobą Polak i drugi z Australijczyków. Zmarzlik był tam znakomity. Od początku prowadził i miejsca nie oddał ani na moment. Fricke z kolei przegrał niespodziewanie nie tylko z Polakiem, ale i z Kaiem Huckenbeckiem. Niemiec tym samym odebrał Maxowi bezpośrednie miejsce w finale, bo choć cała pierwsza trójka miała tyle samo punktów i zwycięstw w biegach, to Fricke zaliczył gorszy czas najszybszego wyścigu od Zmarzlika i Kurtza.
Jak się okazało – zadecydowało to o tym, że nie wystąpił w finale. W biegu ostatniej szansy totalnie bowiem pokpił sprawę, od początku jechał ostatni i tak zostało, a do finału wszedł Fredrik Lindgren. Stawkę po drugim z tych biegów uzupełnił z kolei Dan Bewley, który jadąc właściwie cały czas po zewnętrznej w kapitalnym stylu zbliżył się, a potem wyprzedził Jacka Holdera na ostatnim okrążeniu. Finał gotował nam się kapitalnie, bo mieliśmy dwóch najlepszych żużlowców sezonu – Kurtza i Zmarzlika, gotowego na wszystko Lindgrena, a także kapitalnego reprezentanta gospodarzy w osobie Bewleya, który im dalej w zawody, tym jeździł lepiej.
I wiecie co? To był koniec godny tego Grand Prix.
MATKO JEDYNA, CO ZA FINAŁ ❗️🤯
Dan Bewley to specjalista od jazdy w Grand Prix w Wielkiej Brytanii ❗️
A to tylko przystawka. Kolejna porcja emocji już jutro o 19:30 ❗️🍝#BritishSGP pic.twitter.com/AC69A8mSHg
— Eurosport Polska (@Eurosport_PL) June 13, 2025
Jedynie Lindgren nie sprostał wyzwaniu, od początku do końca jechał ostatni. Ale Bewley, Kurtz i Zmarzlik dali takie show, że prędko o nim nie zapomnimy. Mijali się tyle razy, że nawet na starcie ostatniego okrążenia nie odważylibyśmy się powiedzieć, który z tej trójki wygra. Raz jeden, raz drugi, raz trzeci wchodził po wewnętrznej albo próbował napędzać się na długiej. Ostatecznie najlepiej tor rozczytał gospodarz – Bewley dojechał do mety na pierwszym miejscu, a potem zsiadł z maszyny i zrobił sobie rundkę honorową na piechotę, przybijając piątki kibicom.
I dobrze, że na piechotę. Bo od jednego z fanów dostał piwo, które chętnie łyknął. Gdyby podjechał tam na motocyklu, to niekoniecznie mógłby to zrobić. A za dzisiejszą jazdę na taki łyczek zdecydowanie zasłużył.
⭐️ NAJJAŚNIEJSZA GWIAZDA W MANCHESTERZE ⭐️#BritishSGP pic.twitter.com/8RAxPnH30u
— Eurosport Polska (@Eurosport_PL) June 13, 2025
TOP 10 Grand Prix Wielkiej Brytanii:
- Daniel Bewley (Wlk. Brytania)
- Bartosz Zmarzlik (Polska)
- Brady Kurtz (Australia)
- Fredrik Lindgren (Szwecja)
- Jack Holder (Australia)
- Robert Lambert (Wlk. Brytania)
- Martin Vaculik (Słowacja)
- Mikkel Michelsen (Dania)
- Max Fricke (Australia)
- Jan Kvech (Czechy)
Fot. Newspix