Kiedyś Damian Smyk lubił używać na Weszło hasła „napakowany jak kabanos”. Właśnie ono nasuwało mi się na myśl, kiedy patrzyłem na Kamila Grosickiego w meczu pożegnalnym z Mołdawią. Szkoda tylko, że przez te 30 minut, kiedy „Grosik” biegał na boisku, reszta wyglądała na niedojedzoną. I nie, nie usprawiedliwia tego fakt, że jeden kończy karierę reprezentacyjną, a inni mają przed sobą kolejne mecze, więc nie muszą się przemęczać. To złudzenie – jak masz, drogi piłkarzu, tak myśleć, to lepiej na kadrę nie przyjeżdżaj.
![Grosicki musi wam pokazywać, jak grać z orzełkiem na piersi? [KOMENTARZ]](https://static.weszlo.com/cdn-cgi/image/width=1920,quality=85,format=avif/2025/06/20250606CSJP3009-scaled.jpg)
Po zejściu Grosickiego niestety to nie wyglądało znacznie lepiej. Ponad przeciętność wybiło się może dwóch piłkarzy: Zalewski za mniej więcej podtrzymanie tego, co próbował dawać w ofensywie „Grosik”, oraz Cash, choć głównie za bramkę. Ale wiecie – to też trochę na siłę, żeby było przy kim postawić plusika. I żeby nie wyszło, że na tle Mołdawii chciało się zabłysnąć tylko 37-latkowi z Ekstraklasy.
Kamil Grosicki uwypuklił mentalny problem tej kadry
Nie chcę mówić, że to mnie szokuje, bo nasi reprezentanci w ostatnich latach nawywijali już sporo. Zwłaszcza z Mołdawią, która nieoczekiwanie stała się naszym kamieniem w bucie, albo jak wolicie: czyhającą za rogiem pięścią w twarz. Tym razem udało się jej uniknąć, choć bliżej temu do pyrrusowego zwycięstwa pod względem wizerunkowym, niż do meczu, o którym z ręką na sercu powiedzielibyśmy, że nas zadowala. Wczorajszy wieczór nie pomógł ani zawodnikom, ani tym bardziej Probierzowi.
Chciałoby się chociaż raz, zwłaszcza na tle słabiutkiego rywala, zamknąć usta. Ewentualnie mieć solidne podstawy do pochwał i poczekać ze spokojem duszy do kolejnego spotkania. Ale nie, niemal wszyscy poza Grosickim musieli nam pokazać, że liczyć na fajerwerki to my możemy jedynie w Sylwestra.
Od nałogowca do wzoru profesjonalisty. Tajemnica długowieczności Grosickiego
Towarzyski mecz, żeby się trochę pobawić? Jakieś spokojne cztery-zerko? Zaangażowanie bliskie poziomowi Grosickiego? A skąd, lepiej taki mecz przebimbać. To tyczy się również Michała Probierza, żeby nie było, że piłkarze są najgorszym złem. Ma się wrażenie, że jako zespół stoimy w miejscu, a przecież właśnie w takich spotkaniach powinniśmy dostawać odpowiedź, że reprezentacja upodabnia się na jakiś konkretny kształt. Nie widzimy tego, ba, swoją drogą raczej trudno przejść do lepszej organizacji na murawie, jeśli na tym samym kawałku trawy brakuje ludzi chętnych do wzięcia inicjatywy.
Wczoraj naprawdę się zastanawiałem, czy niektórym piłkarzom nie było chociaż przez chwilę głupio. Patrzy jeden z drugim na prawie 37-letniego kolegę, który za kadrę oddałby wszystko. Ale jakimś cudem nie zachodzi w ich głowach proces myślowy, że warto pójść w jego ślady. Szarpnąć raz więcej, zaryzykować raz jeszcze, zrobić coś ekstra. To nie powinno być takie trudne, a wręcz obowiązkowe w sparingu ze 155. reprezentacją w rankingu UEFA.
Dlatego po tym meczu, mimo że fajnie okraszonym „last dance” Grosickiego, pozostanie niesmak. W stosunku do Probierza, że wciąż nie potrafi poukładać kadry na tyle, żeby ekscytowała. I na myśl o samych piłkarzach, bo jak widać po Grosickim, da się wyrwać z szarzyzny. Gdyby każdy reprezentant grał tak, jakby to miało być jego ostatnie spotkanie, może byłoby lepiej. Ale chyba nie będzie, skoro u takich Dawidowiczów, Szymańskich czy Kamińskich może panować przekonanie, że jakby nie zagrali w klubach, na zgrupowanie prędzej czy później i tak ktoś ich zaprosi.
Właśnie tym różni się mentalność schodzącego ze sceny „Grosika” od części kadrowiczów. Nie ma w nich tego ognia, a prawdopodobnie również refleksji, że jednak trzeba dawać więcej. A nie daj Boże potem skrytykować, bo się obrazi. Ech. Będzie nam brakować takich ludzi na pokładzie jak Kamil Grosicki, bo sami widzicie, że nie ma ich na pęczki.
WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI NA WESZŁO:
- Grosicki po raz ostatni. I będzie go nam brakować
- Po co nam sparing z ogórkami? Czasem się przydaje
- Paweł Dawidowicz. Ekspert od udawania na straży honoru kadry!
- Wygląda na to, że Lewandowski stracił wiarę w kadrę Probierza
- Piątek tłumaczy transfer do Kataru: Nie patrzę na głosy ludzi
- Trela: Razem, ale osobno. Liga i kadra rzadko idą ramię w ramię
Fot. Newspix