Reklama

Co za mecz Polki! Pokonała trzykrotną finalistkę wielkoszlemową

Sebastian Warzecha

27 maja 2025, 17:34 • 4 min czytania 10 komentarzy

Gdy jesteś rozstawioną tenisistką i w pierwszej rundzie Roland Garros i tak trafiasz na tenisistkę tak uznaną, jak Ons Jabeur, możesz załamać ręce. Jednak Magdalena Fręch nic sobie z tego losowania nie zrobiła i pokonała Tunezyjkę w dwóch setach. Po pierwszej, zaciętej partii, w drugiej Polka nie dała rywalce żadnych szans.

Co za mecz Polki! Pokonała trzykrotną finalistkę wielkoszlemową

Magdalena Fręch lepsza od trzykrotnej finalistki wielkoszlemowej

Jabeur fanom tenisa przedstawiać szczególnie nie trzeba. Był moment, że była jedną z najlepszych tenisistek świata, w 2022 roku po raz pierwszy wspięła się na drugie miejsce w rankingu WTA, w tym okresie trzykrotnie też grała w finałach wielkoszlemowych – dwukrotnie na Wimbledonie (2022, 2023) i raz w US Open (2022, zresztą przegrała wtedy z Igą Świątek). Od tamtego czasu Jabeur miała problemy z urazami (i nie tylko), przez co spadła w rankingu. W tym sezonie Ons nie zachwycała, ale zdarzały się mecze, w których potrafiła pokonać rywalki wyżej notowane.

Reklama

Stąd Magda musiała się mieć na baczności. Bo tenisistki takie jak Jabeur zawsze są gotowe zaskoczyć i zagrać znakomity mecz.

Pierwszy set od początku pokazywał nam, że łatwo nie będzie. Również przez warunki – mżyło, właściwie cały czas, kort był przez to wolny, piłka momentami odbijała się nieco inaczej, niż normalnie, zawodniczki za to ślizgały się trochę bardziej. Teoretycznie lepiej powinna odnajdywać się w tym Jabeur, której gra jest bardzo, ale to bardzo różnorodna i która potrafi wykorzystać to, jaka akurat jest pogoda, ale Magda też sobie radziła. Zresztą już w drugim gemie była blisko przełamania rywalki – miała dwa break pointy, a ogółem obie aż dziewięciokrotnie (!) dochodziły w tej małej partii do stanu równowagi (40:40).

I tak wyglądało też wiele z kolejnych gemów. Jako pierwsza przewagę wypracowała jednak Ons – to ona przełamała Magdę na 3:2, wykorzystując trzeciego break pointa w tym gemie. Fręch zrewanżowała się z miejsca i to szybko – wygrała do 15. Tyle że wyłącznie po to, by… stracić podanie chwilę później. A że Jabeur utrzymała swój serwis i, z perspektywy Polki, zrobiło się 3:5, to trudno było wierzyć, że jeszcze tego seta Tunezyjce urwie.

A jednak to zrobiła.

Najpierw wygrała swoje podanie, choć po drodze musiała bronić nawet piłki setowej. Potem przełamała Ons, wykorzystując drugą okazję. Ostatecznie doszło do tie-breaka. I w nim znowu to Jabeur miała przewagę – była stale z przodu aż do stanu 4:3. Ale od tego momentu… nie zdobyła nawet punktu. A przy stanie 5:4 dla Magdy dodatkowo wyrzuciła za linie boczną łatwego smecza. Po kolejnym punkcie – i aucie Ons – skończył się set.

Druga partia? Absolutnie bez historii. Magda grała znakomicie, zdecydowanie podniosła swój poziom, za to Jabeur wyglądała – i zachowywała się – jakby nie mogła przeboleć tego, że nie wygrała pierwszego seta. Efekt był taki, że nie zgarnęła nawet… jednego gema! Fręch wygrała z nią do zera i całe spotkanie w dwóch setach.

– Jestem naprawdę szczęśliwa, że jestem w drugiej rundzie. Ons to wielka mistrzyni, zawsze trudno się z nią gra. Jestem szczęśliwa, że udało mi się wygrać, szczególnie wychodząc ze stanu 3:5 w pierwszym secie. W pierwszej partii były trudne warunki, padało, kort był wolny, a to dobre dla Ons. Zagrywała dużo skrótów, musiałam biegać, ale udało się. Starałam się być cierpliwa, trener powtarzał mi, żebym grała po krosie, ale nie byłam w stanie. W drugim secie podniosłam swój poziom, byłam bardziej pewna swoich zagrań. To było kluczem – mówiła Polka.

W drugiej rundzie Fręch zagra z… byłą mistrzynią wielkoszlemową, czyli Marketą Vondrousovą (wygrała Wimbledon 2023). Czeszka była też w finale French Open, ale dobrych sześć lat temu. Od tego czasu – podobnie jak Jabeur w ostatnich latach – regularnie walczy z urazami i stąd zajmuje dużo niższe miejsce w rankingu WTA (96.), niż wskazywałyby na to jej umiejętności. To zresztą powinien być mecz podobny do tego z Ons – Czeszka też lubi zagrywać slajsy, ma dużą różnorodność zagrań, ale możliwe, że jeszcze groźniejsze szybkie, płaskie piłki posyłane z forehandu.

Jeśli jednak Magdalena zaprezentuje się podobnie, jak dziś – z pewnością może wygrać. A jeśli to zrobi, już pobije swój najlepszy wynik na paryskich kortach. Nigdy nie wyszła tam bowiem poza drugą rundę.

Magdalena Fręch – Ons Jabeur 7:6 (4), 6:0

Fot. Newspix

Czytaj więcej o tenisie:

WIĘCEJ O TENISIE NA WESZŁO:

10 komentarzy

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Tenis

Reklama
Reklama