Lech oskarżył Raków, że ten motywuje ich rywali finansowo, Raków wkurzył się na Lecha, że wcale nie, nie motywuje. No i mamy zupełnie niepotrzebną zadymę, której dałoby się uniknąć, gdyby nie ten głupi przepis.
Tak, głupi. Przez lata żyliśmy bez niego i właśnie: jakoś żyliśmy. Teraz są takie czasy, że trzeba wszystkiego zakazać, nakazać, jakby ludzie sami nie potrafili się ze sobą porozumieć. Co by się stało, gdyby Raków faktycznie zmotywował GKS Katowice? Otóż: nic. GKS-owi i tak powinno zależeć na wygranej, więc gdyby wygrali, po prostu dostaliby więcej pieniędzy. Rakowowi nie chodziłoby o to, żeby GKS przegrał, więc nie bardzo rozumiem, gdzie tu skandal.
Ktoś powie – a biedniejsi nie mieliby takich instrumentów i gdyby jakimś cudem któryś z nich walczył o mistrzostwo, byłby pokrzywdzony! Cóż, generalnie w piłce jest tak, że bogaty ma łatwiej, na przykład może przekupywać piłkarzy, żeby ci grali dla niego, a nie gdzieś indziej. Przekupywać, to znaczy – dawać wyższe kontrakty.
Wtedy ci zwolennicy równości i prawa jakoś nie protestują.
Wojciech Kowalczyk o “aferze” z udziałem Lecha Poznań i Rakowa Częstochowa
Zresztą jeśli ktoś nie widzi, jak ten przepis jest dziurawy, to chyba nic nie widzi. Wyobraźmy sobie, że Raków chce piłkarza GKS-u Katowice, załóżmy: Repkę. Mówi tak: normalnie byśmy dali wam za tego Repkę 600 tysięcy euro, ale jeśli wygracie z Lechem, to dorzucimy jeszcze 200 tysięcy i w sumie będzie 800. Deal? Deal.
I co by wtedy zrobił PZPN? Jak chciałby się temu przeciwstawić? Przecież nie mógłby zablokować transferu, dlaczego Repka nie miałby być warty 800 tysięcy? Dobry piłkarz, za gorszych płacono więcej. GKS dostałby premię i tyle.
Ale nawet Raków nie musiałby chcieć żadnego piłkarza! Powiedzieliby: damy wam za tego piłkarza X 200 tysięcy euro, jeśli wygracie z Lechem. A po co wam on, przecież on nawet nie umie biegać? Po nic, po prostu wygrajcie z Lechem.
Wtedy też PZPN by reagował? Na jakiej podstawie?
Naprawdę sami sobie komplikujemy życia i doprowadzamy do tego, że kiedyś taki absurd się trafi. Nie byłoby przepisu, nie byłoby sprawy, ale wszystko trzeba obłożyć przepisami. Czy to w sporcie, czy to w życiu. Stanie na czerwonym o trzeciej w nocy nie ma żadnego sensu, bo nikt nie jeździ, więc chciałoby się przejść, ale stać musisz, bo ktoś tak wymyślił. Zresztą czasy covidowe pokazały, jak wiele bzdur jest w stanie wymyślić państwo, byleby coś wymyślić.
Powtórzę: nikt nikogo do przegranej nie zachęcał, tylko mógłby do wygranej. A przecież w piłce chodzi o wygrane, nie?
WOJCIECH KOWALCZYK