Wiadomo, że Jagiellonia nie obroni mistrzostwa, teraz musi się skupić na obronie trzeciego miejsca, żeby nie przegoniła ją Pogoń – a ta będzie chciała to zrobić, skoro przegrała finał Pucharu Polski. Rywal Jagi wydaje się łatwy, bo jest nim będący bez formy Górnik. Zapraszamy na LIVE!
Koniec! Nie przedłużam, zapraszam na Ligę Minus:
https://www.youtube.com/watch?v=HUrKcx2r78M&ab_channel=Wesz%C5%82oTV
Szansa Górnika!
Sow wyprowadził kontrę, podał do Lukoszka, ale jego strzał w krótki róg broni Abramowicz!
Sow pokazuje VAR.
No, no...
Osiem minut doliczył sędzia...
Sędziowie chwilkę rozważali karnego po wejściu Josemy w Diegueza, ale się na jedenastkę jednak nie zdecydowali.
Schodzi Pietuszewski, czyli najjaśniejsza postać Jagi w tym meczu, nie tylko dlatego, że potrafił kopnąć w bramkę.
I będzie szansa dla Górnika, rzut wolny z 25 metrów.
Ale dziś Jaga to para, która latami stara się o dziecko, a Górnik to para gimnazjalistów w toalecie. Jedna próba i jest.
Dziewięć minut nadziei Jagiellonii, że coś wsadzi.
W każdym razie: Semedo dobijał uderzenie, które zbił Majchrowicz. Był wychylony za linię obrony, przynajmniej moim zdaniem.
Wydaje się, że był, ale poczekajmy.
Edi Semedo strzela gola, ale... spalony!
Zszedł Imaz i pewnie słusznie, bo ten mecz mógłby trwać trzy dni, a on i tak by nie strzelił gola.
Ale też miły gest Jagiellonii, że chce jakkolwiek poprawić humor Pogoni Szczecin.
Ależ niemoc Jagi, przecież tu mogło być 10:1.
Górnik wybija piłkę z linii!
Teraz Abramowicz wyszedł z bramki i miał masę czasu, żeby piłkę rozegrać dobrze, ale wybrał kopnięcie pod nogi gracza Górnika.
Ten jednak nie planował lobować. I okej.
Co się zmieniło względem pierwszej połowy - Jaga już tak często nie strzela na bramkę Górnika. Ten scenariusz jest znany w tej rundzie, czyli dobry początek Jagi, a potem coraz gorzej.
Słusznie zauważa Wojciech Jagoda, że elektryczny jest dziś Sławomir Abramowicz. Teraz dość pokracznie odbił prosty strzał Podolskiego.
Dziwna sytuacja.
Diaby-Fadiga przepycha się z rywalami, ale sędzia to puszcza. Diaby-Fadiga się zastanawia, czemu to zostało puszczone, ale po chwili biegnie dalej i jest faulowany przez Majchrowicza.
No i sędzia wraca do faulu napastnika.
"LIVE! Czy to znaczy, że p. Paczul relacjonuje mecz ze stadionu? Po odpowiedzi “nie”, nasuwa się kolejne pytanie: czy p. Paczul kiedykolwiek był na meczu piłki nożnej?"
Nie, słowo LIVE nie oznacza, że trzeba coś relacjonować ze stadionu - zapytaj komentatorów, którzy często komentują z dziupli.
A na meczu byłem, ostatnio na Slovan - Skalnica!
W pierwszej połowie Jagiellonia oddała 20 strzałów, co dało jej tylko jedną bramkę. Czy mecz życia gra Majchrowicz? Nie, po prostu Jaga zostawiła celowniki w mieszkaniach, domach, loftach, bliźniakach.
Wracamy, gramy, ale czy strzelamy bramki? Wchodzi Sow, to może być różnie.
Przerwa! Jagiellonia jest lepsza, ale trafia we wszystko, oprócz bramki. No chyba że Pietuszewski, on jeszcze ma jakiś tam celownik.
Jadę do redakcji na Ligę Minus, ale jestem na drugą połowę, spokojnie!
Diaby-Fadiga nie trafił z linii pola karnego, no co ja mam wam powiedzieć. Nie chce Jagiellonia strzelać.
Ale nic z niego nie było.
Pod koniec połowy chce zaatakować znów Górnik Zabrze, ma rzut rożny.
Przerwa w grze, bo się zadymiło.
No, samo się nie zadymiło...
Diaby-Fadiga oczywiście nie trafia w prostej sytuacji z siedmiu metrów, kiedy miał przed sobą tylko Majchrowicza.
Imaz obok bramki. Podoba się rozmach Jagiellonii, ale to, jakie ma problemy z wykończeniem - powoli już kabaretowe.
Chce odpowiedzieć Jagiellonia, konkretnie - a jakże Pietuszewski - ale rykoszet i Majchrowicz ratują Górnik.
Więcej mógł zrobić Abramowicz - trochę wyszedł, trochę nie wyszedł, nie pomógł kolegom.
No tego się nie spodziewałem! Wrzutka z wolnego, główka Szcześniaka i siedzi.
NIC na to nie wskazywało, ależ wpadka Jagiellonii.
Zobaczcie sobie bramkę, ale ma luz ten chłopak.
Jak taran szedł teraz Diaby-Fadiga, musiał go ciągnąć za koszulkę przez kilka metrów Prebsl, żeby ten rajd się skończył.
No i się skończył, ale zawodnik Górnika skończył też z zasłużoną kartką.
Główka Imaza, ale prosto w Majchrowicza, który interweniował na raty.
Cierpiał potem Hiszpan, nie dlatego, że źle uderzył, a dlatego, że zderzył się jeszcze z Josemą, ale to chyba słowo klucz: "zderzył".
Nie było tam podstaw do karnego.
Plan Jagi: nie siąść jak w poprzednich kolejkach.
Plan Górnika: w ogóle być w tym meczu.
Pietuszewski dostaje piłkę z boku pola karnego, kiwa jak dzieciaka Kmeta (kiedy - patrząc na daty urodzenia - powinno być odwrotnie) i ładuje po długim rogu.
Ależ to jest talent, naprawdę!
20 minuta, a już dziesięć strzałów Jagi. Gorzej, że tylko dwa celne.
I znów blisko Jagiellonia, ale teraz obok bramki z piątego metra po wrzutce ze skrzydła.
Nazwijmy to, że frywolnie broni póki co Górnik Zabrze.
Ale też pamiętajmy, że Jagiellonia tak ostatnio gra - dobre 20-30 minut, a potem zjazd. Więc może trzeba tylko przetrwać pół godziny.
Gdyby to było 5-10-15 (przynajmniej na moim tak podwórku to się nazywało), Jaga miałaby już 20 punktów. Ale nie jest.
I kolejna poprzeczka Jagiellonii, tym razem Imaz!
Teraz próbował Pietuszewski zza zasłony, ale zasłona nie dała się ominąć, więc strzał piłkarza Jagiellonii został zablokowany.
Celny strzał Górnika, próbował Furukawa, ale Abramowicz musiał to złapać. Daleko, dość lekko, środek bramki.
Jedną wygraną mają te drużyny w 5 ostatnich kolejkach. 10 meczów, jedna wygrana, ta Jagiellonii.
No wygląda to dość kuriozalnie, skoro nie mówimy o zespołach walczących o utrzymanie.
I ruszyli, a dla formalności sędzią jest Jarosław Przybył z Kluczborka.
Trzeba przyznać, że zamieszał Siemienic. Z przodu Pietuszewski, Villar, Diaby-Fadiga, czyli trio co najmniej egzotyczne. Szczególnie tych dwóch ostatnich muszą udowodnić, że są przydatni.