Reklama

Grand Prix Miami nudne? Tak, ale tylko w drugiej połowie. Na początku było show

Sebastian Warzecha

Autor:Sebastian Warzecha

04 maja 2025, 23:56 • 4 min czytania 4 komentarze

Na ogół mówi się, że Miami to “tor bez duszy”. I wiecie, z tą opinią generalnie się zgadzamy. Ścigania często tam stosunkowo mało, historii żadnej, otoczenie też nie porywa. Dzisiaj jednak wyścig na Florydzie dało się oglądać, bo kierowcy postarali się o emocje, zwłaszcza w pierwszej części rywalizacji. Druga – owszem – nieco rozczarowała. Ale nie na tyle, by zepsuć nam ogólny obraz szóstego w tym sezonie GP.

Grand Prix Miami nudne? Tak, ale tylko w drugiej połowie. Na początku było show

Grand Prix Miami. Oscar Piastri znów zwycięski

Z pole position startował Max Verstappen. Jednak bolid Holendra – czego można się było spodziewać – w tempie wyścigowym raczej ustępował McLarenom. Stąd wiele w tym Grand Prix miało zależeć od tego, czy Holender utrzyma za swoimi plecami Lando Norrisa, który ustawił się na starcie obok niego. Gdy obaj ruszyli do walki, Verstappen w pewnym sensie zrobił więcej, bo nie tylko udało mu się pojedynek z Lando wygrać – choć trwał dobrych kilka zakrętów – ale w dodatku na tyle utrudnił Brytyjczykowi życie, że ten wyjechał poza tor i stracił kilka pozycji.

Wiadomo, Norris sugerował, że Max powinien otrzymać karę, ale szczerze mówiąc w tym przypadku jesteśmy zadowoleni, że sędziowie na to nie poszli. To był początek wyścigu, twarda walka, Verstappenowi, owszem, uciekł nieco bolid, ale jednak nie doszło nawet do kontaktu. Kurczę, gdyby karać w takich przypadkach, można by od razu ten kram zwinąć, zamknąć i oddać pole do popisu na przykład MotoGP czy Formule E.

Pojedynek Verstappena z Norrisem wykorzystał świetny w ten weekend Andrea Kimi Antonelli i to on został wiceliderem. Ale nie na długo, bo świetnie jechał Oscar Piastri. Australijczyk trzymał znakomite tempo i szybko przedarł się przed Antonellego, po czym pojechał dalej i zaczął naciskać na Verstappena. Ten bronił się długo i znakomicie, ale różnica tempa musiała wreszcie dać o sobie znać i Piastri po którymś już z rzędu ataku Holendra wyprzedził. Ale tu napisać chcemy jedną rzecz: oglądanie Maxa w gorszym bolidzie jest sto razy ciekawsze, niż oglądanie go w pojeździe, w którym dominował. Bo w takich przypadkach można docenić pełnię jego ogromnych umiejętności.

Reklama

Holender bowiem nie tylko trzymał dziś za sobą długo Piastriego, ale też – przy zużytych mocno oponach – odpierał potem ataki Norrisa, który prędko przedarł się na trzecie miejsce i naciskał na Maxa. Ba, gdy Lando wyprzedził go po raz pierwszy, Verstappen po chwili odzyskał pozycję. Jasne, Norris też ostatecznie się z Maxem uporał, ale ten zapracował tym samym na rzecz… Piastriego. Bo Oscar w tym czasie zdołał odjechać od reszty stawki na dobrych dziewięć sekund i pewnie zmierzał po wygraną w wyścigu.

McLarenowi wybitnie pomogła dziś też wirtualna neutralizacja po awarii Olivera Bearmana. I Norris, i Piastri zostali wtedy zaproszeni do alei serwisowej i zmienili opony, a potem jeszcze powiększyli przewagę. Sytuację wykorzystał też George Russell, który za sprawą pit stopu awansował wtedy przed Verstappena, bo Holender do alei zjechał pechowo – kilka okrążeń wcześniej.

W drugiej połowie wyścigu ogółem, niestety, było spokojniej, bo oba McLareny odjechały reszcie stawki, a Verstappen nie był w stanie dopaść Russella. Nieco działo się na niższych pozycjach, gdzie walczyli ze sobą choćby dwaj kierowcy Ferrari – Charles Leclerc i Lewis Hamilton, którzy wcześniej zgodnie objechali też Carlosa Sainza – i przy okazji mogliśmy po raz kolejny podziwiać “fenomenalną” decyzyjność we włoskiej ekipie. Najpierw bowiem jazdą za wolniejszym kolegą frustrował się Brytyjczyk, a potem – gdy po dłuższym czasie zespół zdecydował się na zamianę pozycji swoich zawodników – opony Lewisa były w na tyle kiepskim stanie, że nie mógł odjechać Leclercowi i tym razem to Monakijczyk był sfrustrowany (Hamilton ostatecznie oddał mu pozycję z własnej woli).

Reklama

Wyścig wygrał znakomity Piastri, który – jak już pisaliśmy w przeszłości – udowadnia McLarenowi, że to na niego trzeba postawić w walce o mistrzostwo. Tym bardziej, że umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej. Drugi był Lando Norris, a trzecie miejsce zajął George Russell.

Czołowa “10” Grand Prix Miami:

  1. Oscar Piastri
  2. Lando Norris
  3. George Russell
  4. Max Verstappen
  5. Alexander Albon
  6. Andrea Kimi Antonelli
  7. Charles Leclerc
  8. Lewis Hamilton
  9. Carlos Sainz
  10. Yuki Tsunoda

Fot. Newspix

Czytaj więcej o F1:

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

“Ładował wszystko pod ladę”. Papszun tłumaczy nieskutecznego piłkarza Rakowa

Kamil Warzocha
8
“Ładował wszystko pod ladę”. Papszun tłumaczy nieskutecznego piłkarza Rakowa
Ekstraklasa

Do mistrzostwa potrzeba choćby niezłej ofensywy, a Raków wciąż jej nie ma

Paweł Paczul
24
Do mistrzostwa potrzeba choćby niezłej ofensywy, a Raków wciąż jej nie ma

Formuła 1

Komentarze

4 komentarze

Loading...