Kibice Arsenalu są w euforii, przeszli ten wielki i straszliwy Real Madryt, teraz świat jest piękniejszy. Aż trudno im wierzyć na słowo, gdy mówią, że Jakub Kiwior dźwignął dwumecz z Królewskimi i w duecie z Williamem Salibą to Polak był tym bardziej solidnym punktem defensywy Kanonierów. Ale nie kłamią, na pewno nie jakoś bardzo. Nasz rodak wszedł w wielkie buty Gabriela Magalhaesa i się w nich nie potknął.
Teraz możemy wręcz powiedzieć, że cokolwiek przyniesie mu przyszłość, Kiwior wykorzystał swoją szansę. Czekał na nią długo, to prawda. Mógł się niecierpliwić, choć nie wydaje się, by zbytnią nerwowość miał w swojej naturze. W końcu szansa przyszła, a Polak chwycił się jej kurczowo i zrobił, co zrobić trzeba było – razem z kolegami odprawił Real z kwitkiem i teraz zbiera tylko i wyłącznie pochwały.
My też chwalimy.
Jest za co.
Jakub Kiwior pokazał, że nie trafił do Londynu przypadkiem
Wcześniej głównie się martwiliśmy, bo do kontuzji Gabriela nasz rodak wyszedł w klubie na boisko całe trzy razy od początku stycznia. O jeden mniej, niż w reprezentacji. Ale teraz już wiemy, że same treningi z ekipą Kanonierów mogą utrzymywać piłkarza na wysokim poziomie i Kiwior, gdy tylko jest potrzebny, jest gotowy ugasić pożar nawet w ekipie z czołówki Premier League i w ogóle europejskiego futbolu. A po meczu rewanżowym z Realem to już w ogóle opędzić się Polak nie może od chwalących go ze wszystkich stron, kibiców i dziennikarzy.
8/10⭐️ The Standard
Prawdopodobnie jego najlepszy występ w koszulce Arsenalu. Wszedł na boisko pod nieobecność Gabriela i był z tyłu prawdziwą ostoją
Ale oni wszyscy mają rację, kurcze. Polak zaczynał z pułapu, w którym zasadne było zastanowienie, czy Mikel Arteta nie zrobi czasem wszystkiego, ale to wszystkiego, by jednak został na ławce. Wszak wcześniej już Hiszpan potrafił tak przemeblować linię defensywną, że na pozycji stopera znajdywało się miejsce dla Jurriena Timbera, a na boku obrony lądował Thomas Partey. Nietrudno było sobie wyobrazić scenariusz, w którym Polak jednak nie dostaje szansy na zatrzymanie Realu Madryt. Nawet jeśli wydawał się naturalnym zmiennikiem Gabriela.
Nam jest potrzebny, ale czy Arsenalowi też? Szansa Jakuba Kiwiora [CZYTAJ WIĘCEJ]
Dobrze, że tym razem trener Arsenalu niespecjalnie miał ochotę na kombinowanie. Miał pod ręką Kiwiora, wiecznie zdrowego i gotowego do gry, więc po niego sięgnął. A Kiwior odwdzięczył się grą jak z nut.
9/10⭐️ Football London
Od czasu, gdy Gabriel nabawił się urazu ścięgna udowego, w centrum uwagi znalazł się Jakub Kiwior i to, jak poradzi on sobie z wejściem na boisko. David Raya był przekonany, że polski obrońca nie jest powodem do obaw i całkowicie w niego wierzył. Nie mylił się. Przeciwko mistrzom Europy Kiwior był opanowany, inteligentny i silny – to był wymarzony występ w jego wykonaniu.
To skarb Arsenalu. “Każdy dobry klub chciałby mieć tak uniwersalnego piłkarza w takiej cenie”
Przy całej dyskusji nad tym, co byłoby najlepsze dla Jakuba Kiwiora, nie ulega wątpliwości, co jest najlepsze dla Arsenalu. Klub z Londynu ma świetnego piłkarza, zawsze gotowego do odegrania swojej roli i pokornie czekającego na swoją szansę, a to dla kadry Kanonierów ogromna wartość. Każdy zespół potrzebuje takich zawodników – solidnych rezerwowych, którzy może nie wygrają rywalizacji z najlepszymi obrońcami na świecie, ale kiedy trzeba, godnie ich zastąpią.
– Każdy dobry klub chciałby mieć tak uniwersalnego piłkarza w takiej cenie. Były topowe mecze, w których się sprawdził, więc zakładam, że Arsenal uważa go za bardzo wartościowego chłopaka. Pewnie chciałby grać częściej, ale jednak wychodzi na Real, daje radę. Moje oczekiwania wypełnia, nawet jest lekko powyżej – mówi w rozmowie z Weszło Tomasz Pasieczny, który przez siedem lat był skautem Arsenalu.
Były skaut Arsenalu: Każdy dobry klub chciałby mieć Kiwiora [WYWIAD]
Jakub Kiwior naprawdę zaliczył świetny występ w rewanżu z Realem.
8/10⭐️ Goal.com
Tak dobry jak w pierwszym meczu. Wszedł w buty Gabriela i zagrał, jakby był u siebie.
Wcześniej, jeszcze przed starciem z Królewskimi w podobnym tonie wypowiadał się na Weszło Jonasz Zasowski, dziennikarz TVP Sport i kibic Kanonierów: – Jako fan Arsenalu chciałbym, żeby Kuba został. Mieliśmy już tu takich piłkarzy, którzy pełnili rolę głębokich rezerwowych, ale nie gwarantowali odpowiedniego poziomu. Przykładem Rob Holding, od którego Kiwior wnosi zdecydowanie więcej – zauważał. I to samo widzą zagraniczni eksperci.
7/10⭐️ The Independent
Zastępowanie Gabriela na środku obrony nie jest łatwym zadaniem, ale Kiwior szybko wskoczył na boisko, by odegrać kluczową rolę jako partner Saliby i świetnie sobie radził, broniąc licznych dośrodkowań Realu Madryt.
Okno wystawowe? A może by tak zostać w Londynie…
My pewnie byśmy chcieli, by Jakub Kiwior regularnie grał w swoim klubie i stanowił o sile defensywy jakiegoś europejskiego średniaka. To zresztą bardzo możliwe – Polak mógłby spokojnie zapanować nad szykami obronnymi jakiejś ekipy, w której akurat na drodze do składu nie stoją giganci światowej piłki. Ale z drugiej strony, to jego kariera. Może mu w tym Londynie dobrze, może chciałby wygrywać z Arsenalem trofea, może odpowiada mu atmosfera na Emirates Stadium i w szatni zespołu. W każdym sezonie dostaje swoje szanse, jest, jak widać ważnym, elementem kadry. Ludzie go cenią, wiedzą, że mogą na niego liczyć. To nie jest takie byle co.
7/10⭐️ Daily Mail
Imponujący krok naprzód, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że większość sezonu przesiedział na ławce. Cały czas był czujny.
Dlatego nie będziemy się już bawić w doradzanie mu czy opowiadanie, jak ważna jest regularna gra. Bo jeśli wcale nie gra regularnie i jest w stanie na poziomie ćwierćfinału Ligi Mistrzów przeciwstawić się ofensywie Realu Madryt, to znaczy, że jest w dobrym dla siebie miejscu. Tak, wiemy, to nie ten sam Real Madryt, grają ostatnio dużo gorzej. To jednak nie umniejsza wyczynowi Kiwiora, nie kurczmy specjalnie jego zasług.
Polak może i jest tylko trybikiem w wielkiej czerwonej maszynie z Londynu, ale na bycie nim zasługuje. I jego przyszłość może być fajna także w koszulce Kanonierów. Jego, nie nasza czy reprezentacji.
8/10⭐️ The Sun
Ma swoich przeciwników, ale na pewno nie po tym meczu. Został rzuconym na głęboką wodę, miał zastąpić Gabriela, musiał stawić czoła aktualnym mistrzom Europy, wielu obawiało się najgorszego. Ale nie było powodów do obaw. Polak był niemal bezbłędny w ostatnich kilku meczach, a co najważniejsze, w obu spotkaniach tego wielkiego ćwierćfinału z Królewskimi. Łączono go z transferem tego lata po tym, jak nie udało mu się pokonać w walce o skład Saliby i Gabriela, lecz, być może, Arteta zastanowi się dwa razy, zanim go gdziekolwiek puści.
CZYTAJ WIĘCEJ O MECZU REALU Z ARSENALEM NA WESZŁO:
- Remontada? Nie żartujmy! Bezradny Real wykopany z Ligi Mistrzów!
- Kosmos! Mamy pięciu Polaków w półfinałach Ligi Mistrzów
- Druga najwyższa porażka Realu w dwumeczu w Europie
ANTONI FIGLEWICZ
Fot. Newspix