Reklama

Aston Villa odpada bez wstydu. Cash mógł zostać bohaterem

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

15 kwietnia 2025, 23:31 • 4 min czytania 9 komentarzy

Aston Villa może i pomyliła hymny, witając PSG w Birmingham motywem muzycznym Ligi Konferencji, ale postawą na boisku udowodniła, że zasłużenie znalazła się w rozgrywkach nieco lepszych. Niewiele brakowało, żeby lista niebywałych wpadek paryskich miliarderów w Champions League powiększyła się o kolejne zdarzenie, do którego nie miało prawa dojść.

Aston Villa odpada bez wstydu. Cash mógł zostać bohaterem

Dwie bramki zaliczki z pierwszego meczu, prowadzenie dwoma golami w rewanżu. Paris Saint-Germain przed upływem trzydziestej minuty gry drugiego ćwierćfinałowego spotkania witało się z gąską i czołową czwórką Ligi Mistrzów. Mówią jednak, że dobre czasy tworzą słabych ludzi. Jeśli to powiedzenie można spłycić do piłkarskiego dwumeczu, to PSG zdecydowanie wpadło w pułapkę, straciło rezon i było o nogę Williana Pacho od katastrofy.

Od Peaky Blinders do przestępczej stolicy Anglii. Historia gangów Birmingham [REPORTAŻ]

Willian Pacho uratował PSG przed dogrywką

Doliczony czas gry, Matty Cash sunie prawym skrzydłem. Tego wieczoru nie wszystkie zagrania reprezentanta Polski były idealne, wypieszczone, lecz na sam koniec mógł sprawić, że pamiętane będzie tylko to jedno dośrodkowanie. Cash zagrał w szesnastkę tak, że Ian Maatsen wspaniale huknął z woleja. Od dogrywki dzieliły nas sekundy, przytomna interwencja Pacho, który stanął na drodze piłki i wyręczył Gianluigiego Donnarummę.

Los ewidentnie oddał mu za poprzednie półtorej godziny gry, gdy interwencje Pacho kończyły się dokładnie odwrotnie.

Reklama
  • Youri Tielemans kopnął z bocznego sektora pola karnego, Pacho blokował, piłka po rykoszecie zmyliła bramkarza;
  • John McGinn walnął z dystansu, Pacho blokował, piłka po rykoszecie zmyliła bramkarza.

Rosnąć jak Aston Villa – reportaż z Birmingham

Z uwagi na rangę meczu Willian mógł mieć nastrój nizinny, choć — Bogiem a prawdą — grał przykładnie, skutecznie zatrzymywał rywali. Nikt jednak nie pamiętałby takich szczegółów, gdyby Pacho kojarzył się tylko i wyłącznie z dwoma straconymi golami. Lub wręcz trzema, jeśli pechowo odbiłby także uderzenie Maatsena.

Ostatnia sytuacja sprawiła jednak, że Donnarumma go wyściskał. Słusznie, choć i jemu należy się niski pokłon oraz wyraz uznania.

Gianluigi Donnarumma i trzy momenty, które dały awans PSG

Z dwójki bramkarzy, który stanęli vis a vis siebie w Birmingham, to kolekcja trofeów Emiliano Martineza sugeruje lepszy poziom. Argentyńczyk ma w gablocie dwie statuetki imienia Lwa Jaszyna, Włoch jedną. Na Villa Park klasę i wyższość pokazał jednak turysta, a nie stały bywalec szatni. Martinez niespodziewanie popełnił spory błąd — pierwszy gol PSG padł po tym, jak nie dogadał się z Pau Torresem i nie złapał płasko zagranej piłki, co skończyło się skuteczną dobitką Achrafa Hakimiego.

Reklama

Drugi gol Paris Saint-Germain to bardziej niefrasobliwość pozostałych defensorów, którzy w naiwny sposób wystawili się na kontratak. W pewnym momencie goście mknęli czwórką na duet obrońców i nawet jeśli na koniec siły nieco się wyrównały, to łatwość, z jaką francuski zespół wpadł w pole karne Aston Villi, sugerowała, że przez następną godzinę będziemy liczyć kolejne trafienia przyjezdnych.

Kibice Aston Villi straszyli PSG swoim obiektem, ale ci czuli się jak w Paryżu, bo słychać było tylko gości

Nienawidzą nawet siebie nawzajem. Kibole PSG to przemoc, rasizm i szalony fanatyzm

Tak jednak nie było, bo gospodarze chwycili za lejce. Pech Pacho to jedno, Villa po prostu na gole zasługiwała. Akcja zakończona golem Tielemansa to przecież cudna wymiana, szybkie podania krążące jak po nitce w okolicach pola karnego PSG. Trafienie Ezriego Konsy to przykład wzorowego wypracowania koledze pozycji do oddania strzału ze świetnego miejsca, z ośmiu metrów od bramki. Takich okazji było więcej, ale cudownie fruwał Donnarumma.

Wyciągnął strzały Torresa, Asensio, Tielemansa, Rashforda. Przynajmniej trzy z nich były świetnymi okazjami, przynajmniej przy trzech trzeba było popisać się wybitnym refleksem, ustawieniem, wyczuciem. Niebywałe, że po pięciu strzelonych golach i dwóch godzinach dobrej gry w dwumeczu można powiedzieć, że gratulacje za awans PSG można złożyć na ręce Gigiego, lecz tak właśnie było.

Tym większy szacunek dla The Villans, bo jako świeżak na salonach napisali ciekawy rozdział. Jeśli Aston Villa ma rosnąć w taki sposób, to na pewno jeszcze dostanie szansę na podobną historię, lecz z happy endem.

Aston Villa Birmingham — Paris Saint-Germain 3:2 (1:2)

  • 0:1 – Achraf Hakimi 11′
  • 0:2 – Nuno Mendes 27′
  • 1:2 – Youri Tielemans 34′
  • 2:2 – John McGinn 55′
  • 3:2 – Ezri Konsa 57′

CZYTAJ WIĘCEJ O LIDZE MISTRZÓW NA WESZŁO:

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Liga Mistrzów