Iga Świątek zabrała głos na antenie Canal+Sports po sensacyjnej porażce 2:6, 5:7 z Alexandrą Ealą w ćwierćfinale turnieju WTA 1000 w Miami. Polka przyznała, że w końcowej fazie meczu nie potrafiła się już skupić na tym, co się dzieje na korcie.
– Na pewno nie zagrałam swojego tenisa i dużo rzeczy mi nie wychodziło. Popełniłam dużo błędów na początku i nie dałam rady do końca się z tego odkopać – przyznała otwarcie Świątek.
Iga Świątek po porażce w Miami: “Nie lubię podpowiedzi co punkt”
Iga Świątek w labiryncie. Trwają poszukiwania drogi wyjścia [KOMENTARZ]
23-latka dodała, że nie przepada za częstymi podpowiedziami napływającymi z boksu, stąd pewna nerwowość w końcowej fazie spotkania.
– Na pewno nie lubię dostawać informacji co punkt, więc pod koniec meczu już właściwie nie dawałam rady się skoncentrować nawet na tym, co się dzieje na korcie, ale na pewno przemyślimy to. […] W ostatnich meczach dostawałam świetny coaching od Wima – tutaj tych komunikatów faktycznie było dużo, ale wszystkim nam zależy i na pewno ułożymy to tak, że będzie dobrze – zapewnia Świątek.
Iga Świątek: “Nie lubię dostawać informacji ze swojego boksu co punkt. Pod koniec meczu właściwie nie dawałam rady skoncentrować się na tym, co się działo na korcie. Przemyślimy to”
Tenis Raport trwa w CANAL+ SPORT 2, w serwisie CANAL+ i na naszym YouTube pic.twitter.com/v0bjEDkxKs
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) March 27, 2025
Na łamach “Faktu” odpadnięcie Polki z turnieju w Miami ostro skomentował dziennikarz Karol Stopa.
— Myślę, że musi być jakiś powód spoza kortu, bo ja na korcie nie znajduję niczego, co by tłumaczyło taką porażkę. Argument, że Alexandra Eala wygrała wcześniej w Miami z Jeleną Ostapenko i Madison Keys mnie nie przekonuje. Pierwsza jest chimeryczna, a druga w meczu z Filipinką wróciła do tego, co grała przed Australian Open. Bezsensownie łupała i wywalała w auty jedną piłkę za drugą. Bardzo jej pomogła. Natomiast nigdy w życiu nie przypuszczałem, że coś takiego może się przydarzyć naszej zawodniczce – powiedział ekspert. – Tak grającej Świątek, tak psującej Świątek, ale przede wszystkim tak źle poruszającej się po korcie Świątek dawno nie widziałem. Przecież to był zawsze jej najmocniejszy punkt. Natomiast w tym meczu stało się coś makabrycznego. Nie wiem, czy ona z kimś się pokłóciła, czy coś innego się wydarzyło. Coś jednak spowodowało, że wyszła na kort roztrzęsiona jak galareta. To było widać od pierwszej piłki.
Czytaj więcej o tenisie:
- “Świątek i Abramowicz? To nie jest zwykła relacja psycholog-klient”
- Gerard Pique znów chce reformować tenis. Ale czy powinien?
- Madison Keys i jej droga do wygrania Szlema. “Moje ciało powoli się rozpadało”
fot. NewsPix.pl