Reklama

Przemytniku, nie wrzucaj swoich treningów do internetu

AbsurDB

Autor:AbsurDB

26 marca 2025, 13:20 • 5 min czytania 4 komentarze

Gdy prowadzisz kartel narkotykowy, nałogowe zamieszczanie recenzji restauracji w internecie może być jednym z najgłupszych pomysłów, jakie przyjdą ci do głowy. Jeśli twój kurier zapisuje do tego swoje treningi biegowe na publicznym profilu w znanej aplikacji, to mamy gotowy przepis na prawdziwy gang Olsena. Poznajcie historię tego, jak zwycięzcę maratonu w Monachium pogrążył jego ślad cyfrowy.

Przemytniku, nie wrzucaj swoich treningów do internetu

Skłonność przemytnika i jego szefa do social mediów pozwoliła odkryć ich powiązania

Wojna gangów na Zielonej Wyspie

Christy Kinahan jest 68-letnim szefem jednego z większych karteli narkotykowych z powiązaniami na całym świecie. Już w 1986 roku siedział w ojczystej Irlandii za posiadanie dużych ilości heroiny. Przed kolejnymi zarzutami uciekł z Zielonej Wyspy, ale wtedy zaczął wykazywać zadatki na zostanie szefem Gangu Olsena.

Wrócił bowiem do kraju na pogrzeb członka rodziny. No któż by się spodziewał, że będzie go tam szukała policja?! Skończyło się kolejnymi czterema latami odsiadki, podczas której… odmówił wcześniejszego zwolnienia z więzienia, by ukończyć studia. Przynajmniej był świadom swoich braków. Najwyraźniej chciał je uzupełnić.

Źródło: Drug Enforcement Administration of the United States of America, Public domain, Wikimedia Commons

Reklama

Przez kolejne lata zbudował narkotykowe imperium, w którym istotną rolę odgrywają jego synowie – Daniel i Christopher junior. Jak to zwykle bywa, narobił tym sobie wrogów nie tylko wśród stróżów prawa.

Pięć lat temu wojnę irlandzkich gangów opisywał Kacper Bartosiak:

Daniel Kinahan przeżył kilka zamachów na swoje życie. Do najsłynniejszego doszło przed jedną z organizowanych przez niego gal boksu. W lutym 2016 roku w hotelu Regency w Dublinie miała się odbyć ceremonia ważenia przed pojedynkiem z udziałem Jamiego Kavanaugha. Wydarzenie promowano jako “Starcie Klanów”, ale mafijnego kontekstu chyba nikt się nie spodziewał. W budynku znajdowało się kilkaset osób – głównie pięściarze, trenerzy, działacze i kibice.

Wszystko zakłóciła wizyta czterech zamaskowanych mężczyzn z karabinami maszynowymi w strojach… policji. Padły strzały – jedna osoba zginęła, a dwie zostały ranne.

Celem miał być podobno jeden z synów szefa, ale zginął jego współpracownik.

Od trzech lat cały kartel objęty jest amerykańskimi sankcjami, ale jego przewódca jak gdyby nigdy nic rozgościł się w Dubaju, dobrze żyjąc z miejscowymi wpływowymi rodzinami. Wiemy o tym głównie dzięki temu, że nałogowo wystawia oceny różnym lokalom – głównie gastronomicznym – w aplikacji Mapy Google. Wynika z nich na przykład, że ważną wartością jest dla niego, gdy miejsce jest przyjazne rodzinom z dziećmi!

Reklama

Związki kartelu ze sportem są dość mocne. Ulubionymi dyscyplinami irlandzkiej mafii były boks i wyścigi konne, które masowo ustawiała, co doprowadziło do aresztowania kilku dżokejów. Kupiła też sobie klub rugby w Hiszpanii, prawdopodobnie w celu handlowania meczami. Dziś jednak skupimy się na pewnym biegaczu, który zwęszył łatwe pieniądze.

Światowe życie maratończyka

Oliver Herrmann uprawiał biegi długie na całkiem niezłym poziomie. W 2016 roku okazał się najszybszy z prawie pięciu tysięcy uczestników jednego z największych maratonów w Niemczech, odbywającego się w Monachium. Była to dość pechowa edycja, bo dwie Niemki, które uzyskały najlepsze czasy wśród kobiet, zdyskwalifikowano potem za doping.

Herrmann wygrywa maraton w Monachium (źródło: https://www.marathon4you.de/meldungen/muenchen-marathon/sieger-mit-besonderen-geschichten/6208)

Co skłoniło urodzonego w 1982 roku Niemca do zejścia na drogę przestępstwa? Czy nagroda za wyniki biegowe była zbyt mała? Być może. Wiadomo jednak, że dbał o swoją prywatność w internecie, ale tylko do pewnego stopnia. Jego konto na Instagramie jest ukryte za kłódką, a twarz na prawie wszystkich zdjęciach – zamazana. Miał jednak wielką potrzebę dzielenia się swoimi treningami biegowymi w popularnej aplikacji Strava. Po co mu to było? Czy kudosy od znajomych łechtały jego próżność bardziej niż brudna kasa, którą prał w swoich niezliczonych biznesach od Irlandii, przez Szwajcarię, Niemcy, Singapur, Indonezję, Australię aż po Południową Afrykę, a nawet Zimbabwe?

To pewnie rzadki przypadek, że o tym ostatnim kraju możecie przeczytać na Weszlo dwukrotnie w ciągu tygodnia, bo w niedzielę Sebastian Warzecha opisał pochodzącą stamtąd nową przewodniczącą Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Kirsty Coventry:

Próżność długodystansowca

Udział w maratonach mógł pomóc niemieckiemu biegaczowi w ukrywaniu rzeczywistych celów jego wizyt w kurortach całego świata.

Specjalizujący się w dziennikarstwie śledczym portal Bellingcat przyjrzał się śladom, jakie Herrmann zostawił w internecie. Wyniki tego dochodzenia są dość intrygujące. Przez dekadę Niemiec zapisał na publicznym profilu w aplikacji Strava ponad 2500 treningów w 29 krajach Europy, Azji i Afryki. Prawie pięćset z nich miało miejsce w stolicy Zimbabwe – Harare.

W tym samym czasie szef gangu – Kinahan zamieścił 25 ocen w mapach Google z tego samego miasta. Wysoko ocenił swój pobyt w hotelu Amanzi Lodge podczas „konferencji biznesowej” w dniach od 8 do 11 października 2019 roku. Dzień wcześniej Herrmann odbył trening w tej samej okolicy. Trzy dni później logował się już w Dublinie.

W 2021 i 2022 roku biegał zaraz obok dubajskiej siedziby firmy należącej do Daniela Kinahana, za którego złapanie USA wyznaczyły pięć milionów dolarów nagrody. Odbył też poranną przebieżkę spod hotelu, w którym sfotografował się syn szefa gangu.

Drogi Niemca z bossem kartelu przecinają się też w Johannesburgu, gdzie dwukrotnie trenował obok budynku, którego recenzję chwilę wcześniej zostawił ten drugi. Herrmann oficjalnie prowadził też wiele biznesów. Najczęściej nieudanych. W Indonezji pożyczył pół miliona dolarów na stworzenie kopalni węgla, która ostatecznie wydobyła go tak mało, że nie opłacało się go nawet transportować. Był też dyrektorem finansowym startupu, który zbankrutował zostawiając 38 milionów dolarów długów.

Przy takim poziomie ostrożności nic dziwnego, że Niemca wzięły pod lupę służby wielu krajów. W grudniu australijska policja obserwowała go, gdy przewoził liczne walizki i kanistry. Nalot na pokój hotelowy ujawnił dwieście kilogramów kokainy, a długodystansowcowi grozi do 25 lat więzienia. Na spacerniaku za dużo sobie niestety nie pobiega. Jak wyjdzie, będzie pewnie bardziej ostrożny w publicznym dzieleniu się swoimi treningami.

WIĘCEJ NA WESZLO:

Fot. Newspix.pl

Kocha sport, a w nim uwielbia wyliczenia, statystki, rankingi bieżące i historyczne, którymi się nałogowo zajmuje. Kibic Górnika Wałbrzych.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Skrzypczak zły po meczu z Lechią. “To nie jest zimny prysznic, to po prostu porażka”

Antoni Figlewicz
2
Skrzypczak zły po meczu z Lechią. “To nie jest zimny prysznic, to po prostu porażka”

Lekkoatletyka

Live

LIVE PACZULA: Śląsk wygrywa z Lechem 3:1, a spokojnie mógł wyżej!

Paweł Paczul
73
LIVE PACZULA: Śląsk wygrywa z Lechem 3:1, a spokojnie mógł wyżej!