Nie tak dawno temu ogłoszono, że tegoroczny turniej finałowy Ligi Mistrzów siatkarzy odbędzie się w Polsce. Z miejsca zaczęliśmy się więc zastanawiać: czy to możliwe, by był on w 75 procentach Biało-Czerwony? W ćwierćfinałach tych rozgrywek mieliśmy bowiem trzy polskie ekipy. “Mieliśmy”, bo dziś pierwsza z nich już zapewniła sobie awans do Final Four. CMC Aluron Warta Zawiercie potrzebował tylko dwóch setów, by móc cieszyć się z pierwszego takiego sukcesu w dziejach klubu.
Warta na fali
Rywalem zawiercian w ćwierćfinale został niemiecki LVG Luneburg. To była niespodzianka, bo Niemcy przechodzili przez baraże i grali tam z dobrze znaną sobie ekipą – Berlin Recycling Volleys – którą niespodziewanie pokonali po złotym secie, czyli dodatkowej partii, rozgrywanej na zasadach tie-breaku po tym, jak “standardowy” dwumecz nie przyniósł ostatecznego rozstrzygnięcia. Zawiercianie grać w play-offach nie musieli, bo swoja grupę wygrali bez porażki i tracąc po drodze tylko dwa sety – oba w starciu z ekipą Allianz Milano, którą na wyjeździe pokonali 3:2.
Zresztą żadna z polskich ekip w fazie grupowej LM nie przegrała spotkania! To wynik, pokazujący, jak doskonale prosperuje nasza klubowa siatkówka. Ale też… jak nierówny poziom potrafią prezentować ekipy z Ligi Mistrzów.
Niemniej, statystyka jest statystyka, rezultaty idą w świat. Zawiercianie szybko zdołali zresztą pokazać, że do tego świata właśnie należą. Do tej pory nie grali bowiem wiele w europejskich rozgrywkach, a jak już liczyli, że coś tam osiągną – jak dwa sezony temu w Lidze Mistrzów czy przed rokiem w Pucharze CEV – to trafiali na… inne polskie zespoły i przegrywali. W sezonie 2022/23 lepsza od nich okazała się kędzierzyńska ZAKSA. W 2023/24 ulegli Asseco Resovii. Jednak i tak święcili w ubiegłym roku sukcesy – zdobyli pierwsze trofeum w historii klubu (Puchar Polski) i zajęli najwyższe miejsce w PlusLidze (2.), a potem poprawili wszystko wygranym Superpucharem.
W efekcie ponownie weszli do LM. I tym razem nie zamierzali zatrzymać się przed meczami o końcowy triumf.
Szybko, łatwo i przyjemnie
Luneburg, dla równowagi, o wielkich celach raczej marzyć nie mógł. Jak wspomnieliśmy – już udział tej ekipy w ćwierćfinale to spora niespodzianka. Imponować w niemieckiej drużynie mógł co najwyżej środek siatki z zawodnikami takimi jak Simon Torwie (znakomity blokujący) czy Xander Ketrzynski, który był do tej pory jednym z najlepiej punktujących Ligi Mistrzów. W Zawierciu grają jednak siatkarze tacy jak Mateusz Bieniek, Bartosz Kwolek, Karol Butryn czy Aaron Russell.
CZYTAJ TEŻ: RUSSELL: POLACY SĄ ODPORNI NA CIERPIENIE
Innymi słowy: różnica klas. I ta różnica była widoczna w pierwszym spotkaniu. Zawiercianie pojechali wtedy do Niemiec i wygrali gładko, w trzech setach – 25:15, 25:21, 25:14. Stąd przed rewanżem wystarczały im dwa wygrane sety do tego, by móc szykować się na finałowy turniej w Łodzi.
I cóż, dziś też Luneburg wiele z tego meczu nie wykręcił. Podsumować można go właściwie jednym zdaniem: goście próbowali, walczyli, stawiali momentami nawet pewien opór, ale gdy przychodziło do istotnej części seta, to zawiercianie łatwo im odjeżdżali. I w obu przypadkach wygrali dokładnie tym samym stosunkiem – 25:19. Ot, i mecz, i dwumecz bez większej historii, jeśli o przebieg chodzi.
Ale równocześnie dwumecz mogący napisać opowieść, która zapisze się złotymi zgłoskami w dziejach polskiej siatkówki.
Trzy drużyny w Final Four?
Bo Aluron CMC Warta Zawiercie jest już pewien gry w Final Four Ligi Mistrzów. Jutro z kolei na parkiety wyjdą zawodnicy Jastrzębskiego Węgla i PGE Projektu Warszawa. Trzech polskich zespołów w turnieju finałowym nie mieliśmy jeszcze nigdy. Czy teraz będzie ten pierwszy raz?
Cóż, możliwe, ale zdecydowanie nie pewne. Pozostałe dwa polskie kluby przegrały bowiem swoje pierwsze mecze – w obu przypadkach na wyjazdach. Jastrzębski niespodziewanie uległ greckiemu Olympiakosowi i to mimo tego, że prowadził już 2:0 w setach. Jeśli jednak wygra u siebie bez straty partii albo tracąc jedną – awansuje do Final Four z miejsca, nie musząc grać złotego seta. I wydaje się, że mimo wszystko Greków nie będzie stać na to, by drugi raz ekipę ze Śląska zaskoczyć w ten sposób. Trudniej wygląda zadanie Projektu. Warszawiacy przegrali 1:3 z tureckim Halkbankiem, a to już ekipa o znacznie wyższym potencjale i umiejętnościach od Luneburga czy Olympiakosu. W efekcie żeby awansować, Projekt musi wygrać 3:0 lub 3:1, a potem triumfować jeszcze w złotym secie.
CZYTAJ TEŻ: FINAL FOUR LIGI MISTRZÓW W POLSCE!
Tak gładko jak Zawierciu na pewno więc im nie pójdzie. Ale tak naprawdę nieważny jest styl i to, jakie ciężary napotkają po drodze – istotne, by udało się awansować. I napisać historię.
Oba te spotkania rozegrane zostaną jutro. O 18:00 zagra PGE Projekt Warszawa, o 20:30 Jastrzębski Węgiel.
Aluron CMC Warta Zawiercie – SVG Luneburg 2:0 (25:19, 25:19, mecz trwa), 5:0 w dwumeczu
Fot. Newspix
CZYTAJ WIĘCEJ O SIATKÓWCE: