Reklama

Dlaczego czasem coś widać, a czasem nie?

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

13 marca 2025, 11:29 • 3 min czytania 52 komentarzy

Bardzo odważną decyzję podjął wczoraj Szymon Marciniak z kolegami, nie uznając bramki Alvareza w serii rzutów karnych – ćwierćfinał Ligi Mistrzów, Atletico za burtą, no i przede wszystkim pytanie, czy Argentyńczyk faktycznie dotknął piłkę dwa razy. Raczej tak, ale, no właśnie: jeśli wczoraj przy tak trudnej sytuacji sędziowie mieli pewność, to dlaczego nie mieli jej dwa tygodnie wcześniej, w spotkaniu Legii z Jagiellonią?

Dlaczego czasem coś widać, a czasem nie?

Należy uznać, że wspomnianą pewność mieli, bo przecież zareagował VAR. Idąc zgodnie z protokołem, technologia nie mogłaby wejść do gry, gdyby arbitrom coś się wydawało. Nie, Tomasz Kwiatkowski widząc strzał Alvareza na monitorach, musiał uznać ze stuprocentowym przekonaniem, że zawodnik Atletico zagrał nieprzepisowo.

To ciekawe, bo świat patrzy i mimo mijających godzin wciąż się zastanawia, czy to dotknięcie faktycznie było. Wiadomo, w grę wchodzą też kibicowskie emocje, ale wątpliwości i dla neutralnych obserwatorów są zasadne, ponieważ przy bardzo mocno zwolnionym tempie może być widać ten nieprzepisowy kontakt…

Reklama

… ale może to być też złudzenie, coś jak tutaj:

Nie wiem, jak wy, ale ja nie dałbym sobie ręki uciąć, że Alvarez złamał przepisy. To znaczy jeśli wszechwiedzące bóstwo dałoby mi wybór – jeśli trafisz, bierzesz milion euro, jeśli nie, obcinamy ci rękę, nie zdecydowałbym się na ten zakład. Bo oczywiście skłaniam się, że Alvarez dotyka piłki dwa razy, natomiast – właśnie – pewności nie mam żadnej, a ręka się przydaje.

Sędziowie pewność mieli. I też dlatego to oni są sędziami, nie ja, natomiast trudno nie wrócić do sytuacji z ręką Szkurina w Pucharze Polski, kiedy to Szymon Marciniak był na VAR-ze. Wówczas był w stanie powiedzieć tylko: – Miałem do dyspozycji ujęcia z siedmiu kamer i żadne z tych ujęć nie dowodzi, że piłka uderzyła w rękę Szkurina. Widać, że piłka po zagraniu Pululu uderzyła Szkurina w głowę. Oczywiście, że śmierdzi tym, że piłka mogła też dotknąć ręki, ale nie mam na to ani jednego dowodu.

To naprawdę ciekawe, że wczoraj wszystko było widać jak na dłoni, a wtedy nie, kiedy sytuacja była przecież sporo prostsza. Rzut karny się Jagiellonii należał, ale wówczas sędziom tylko coś śmierdziało, dowodów natomiast brakowało. A wczoraj? Pewnik, dowody wysypują się jak z rękawa.

Reklama

Dla zwykłego kibica jest raczej odwrotnie – wczoraj śmierdzi, a dwa tygodnie temu jest oczywistość.

Ciekawe, z czego ta różnica w ocenie wynika, może – zupełnie nieironicznie – sędziowie VAR w Lidze Mistrzów dysponują lepszymi ujęciami niż w Pucharze Polski? Może tam wydawca nie boi się, że “kamery zostaną zniszczone”?

Dobrze byłoby kiedyś poznać odpowiedź. Dlaczego w jednej sytuacji czegoś absolutnie nie widać, a w drugiej, trudniejszej, widać jak na dłoni?

CZYTAJ WIĘCEJ:

 

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Zagłębie żebrze o utrzymanie Ojrzyńskim. Byleby nie spaść, przeżreć jeszcze parę transz z C+…

Paweł Paczul
13
Zagłębie żebrze o utrzymanie Ojrzyńskim. Byleby nie spaść, przeżreć jeszcze parę transz z C+…

Liga Mistrzów

Ekstraklasa

Zagłębie żebrze o utrzymanie Ojrzyńskim. Byleby nie spaść, przeżreć jeszcze parę transz z C+…

Paweł Paczul
13
Zagłębie żebrze o utrzymanie Ojrzyńskim. Byleby nie spaść, przeżreć jeszcze parę transz z C+…