W ostatnim czasie bardzo często można trafić na urywki polsatowskich programów, w których Roman Kosecki próbuje pobić rekord populizmów na sekundę – właściwie gdyby dokleić mu wąsy, postawić na stole jajka z majonezem i coś mocniejszego do przepicia, każdy wujek tego świata byłby zagrożony. I – trzeba wreszcie ujawnić – o to chodzi! Otóż Kosecki przygotowuje się do mistrzostw świata chłopskiego rozumu, które odbędą się w pierwszy dzień świąt wielkanocnych i jak widać jest w wybitnej formie.
Kosecki w swoim programie ma klasyki, bo rzuca na przykład czymś takim:
– Obcokrajowcy z Ekstraklasy są nieznani w swoich krajach, na taksówkach tam zasuwali, a tutaj są gwiazdami polskiej piłki nożnej. (…) Czy tu można zrobić jakiś limit?! Ja to od dawna mówię! W składzie wyjściowym ma być obowiązkowo pięciu Polaków, nie łamiesz żadnych unijnych zakazów, ale pięciu musi być!
Wiadomo, że rozsądnie można wskazać na przykład Zagłębia Lubin, któremu nawet jedenastu Polaków nie pomaga, bo brakuje punktów, liga dzięki Zagłębiu się nie rozwija, sami piłkarze też nie – podobno Pieńko i Szmyt są talentami, ale tego kompletnie nie widać.
Natomiast nie o rozsądek chodzi w mistrzostwach, tylko o emocje. Po paru głębszych nikt się Koseckiemu nie przeciwstawi, a po parunastu wszyscy już będą skandować “Polska dla Polaków!”.
Ale idźmy dalej, bo Kosecki nie zatrzymuje się tylko na klasyce.
Mówi też: – Taki Jacek Bednarz, to był przygotowany i on mógł grać spokojnie w każdym klubie za granicą. Był przygotowany w bieganiu i tak dalej. Tak mógłbym wymieniać. Marek Jóźwiak później grał w Guingamp, Kucharski poszedł gdzieś tam do Hiszpanii… Ale dlaczego byli tak przygotowani i mogli grać jak równy z równym w Lidze Mistrzów? Powiedzcie mi?! Bo był okres przygotowawczy w Polsce, biegali tu i koniec!
Znów: ktoś na spokojnie mógłby zauważyć, że Bednarz mógł grać w każdym klubie za granicą, ale ostatecznie nie grał w żadnym. Że faktycznie Kucharski poszedł “gdzieś tam do Hiszpanii”, by po jednej rundzie wrócić do Legii, a przygoda klubu w Lidze Mistrzów była na długie lata jednorazowa.
Ale co z tego?! Jeśli ktoś przy stole usłyszy, że Jóźwiak grał w Guingamp (czyli w “Gęgą”, no jak to pięknie brzmi), że Bednarz był takim rozchwytywanym kozakiem, to przecież będzie zachwycony. Czy ludzie przy stołach siedzą z wykazem klubów Jacka Bednarza? No nie. Niekoniecznie muszą pamiętać, że Legię zmienił na Pogoń, a nie na Barcelonę.
W repertuarze Kosy jest też wzruszający apel do fanów Legii:
– Kibicom mówię: kibicujmy naszej drużynie do końca, a nie że robimy protesty. Chłopaki grają. Oczywiście, mamy swoje problemy, ale rozwiążmy je w swoim gronie, nie można się w ten sposób zachowywać!
Bałagan w Legii? Bla, bla, bla.
To jedna, wielka rodzina, niech będzie razem, zawsze!
Przecież między jednym a drugim jajkiem można się wzruszyć. Roman Kosecki jest w wybitnej formie, właściwie powinien się sklonować i pod koniec kwietnia być obecny w każdym polskim domu. To niestety niemożliwe, więc wypada życzyć, by z mistrzostw chłopskiego rozumu przywiózł złoty medal. Na pewno jest faworytem.
Bo przygotowywał się w Polsce, w polskim domu, być może przy ulicy Adama Mickiewicza.
WIĘCEJ NA WESZŁO: