Kamil Stoch nie pojedzie na mistrzostwa świata do Trondheim – tak zdecydował Thomas Thurnbichler. Oznacza to, że złotego medalisty z 2013 roku zabraknie w walce o medale światowego czempionatu po raz pierwszy od 2003 roku.
Stoch w tym sezonie nie jest w formie, to jasne. Ale akurat ostatni weekend, w Sapporo, pokazał, że coś w jego skokach drgnęło. Po fatalnym występie na lotach w Oberstdorfie Kamil nie pojawił się w Willingen i Lake Placid. Poleciał za to – razem z Pawłem Wąskiem, Maciejem Kotem i Kacprem Juroszkiem – właśnie do Japonii, by tam spróbować przekonać do siebie trenera. Skakał poprawnie, może bez szału, ale dwukrotnie zapunktował – w sobotę był 22., z kolei w niedzielę zajął najwyższe miejsce ze wszystkich Polaków, kończąc zawody na 16. pozycji.
W tym samym czasie w kraju, pod okiem Thurnbichlera, który nie pojechał do Sapporo, trenowała reszta naszej kadry – Dawid Kubacki, Piotr Żyła, Aleksander Zniszczoł i Jakub Wolny. Pewnym udziału w mistrzostwach na tamten moment mógł być tak naprawdę tylko Wąsek, na 99% jechać miał też Zniszczoł. Reszta walczyła – choć Stoch korespondencyjnie – ze sobą.
– Miałem świadomość, że konkursy w Sapporo będą bardzo ważne w kontekście tego, jaki skład zostanie wybrany na mistrzostwa świata. Starałem się jednak skupić na konkretnej robocie, bo jeżeli będę dobrze skakał, wówczas wynik przyjdzie sam. O moim wyjeździe na mistrzostwa świata zdecyduje główny trener reprezentacji. Na ten moment skupiam się na pracy i dobrym skakaniu. Jeżeli będę miał jeszcze okazję startować tej zimy, to zrobię wszystko, żeby te skoki były dobre – mówił Kamil Stoch portalowi skijumping.pl.
Ostatecznie okazało się, że jego niezłe skoki w Japonii nie zapewniły mu miejsca na mistrzostwach. Thomas Thurnbichler jeszcze przed konkursami PŚ w Japonii mówił, że by Stoch lub Maciej Kot (zajął w Sapporo 25. i 24. miejsce) dostali się do kadry, musieliby oddać tam “bardzo dobre skoki”. Austriak uznał najwidoczniej, że te zaprezentowane przez tę dwójkę, nie wystarczyły, by zagwarantować im miejsce w gronie osób, które pojadą do Norwegii. W efekcie wybiorą się tam Wąsek, Żyła, Kubacki, Wolny i Zniszczoł.
– Decyzja o składzie na MŚ została podjęta na podstawie rankingu z Pucharu Świata oraz najlepszego indywidualnego wyniku w sezonie. Kamil Stoch pokazał pewną poprawę w Sapporo, ale w rzeczywistości inni zawodnicy osiągnęli lepsze indywidualne wyniki w sezonie i znajdują się przed nim w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Poinformowałem Kamila o decyzji i powiedziałem mu, aby kontynuował treningi, ponieważ po mistrzostwach świata nadal istnieje szansa na zakwalifikowanie się do drużyny na ostatnią część sezonu – powiedział o swoich wyborach Thomas Thurnbichler.
Dodał też, że Piotr Żyła jedzie na mistrzostwa w dużej mierze za sprawą wywalczonego przed dwoma laty tytułu na normalnej skoczni (który daje nam zresztą możliwość wystawienia tam pięciu skoczków). Dla Stocha z kolei będą to pierwsze od 2003 roku mistrzostwa świata, na których się nie pojawi. Debiutował na tej imprezie dwa lata później, w Oberstdorfie (nie znalazł się tam w “30”), a w całej karierze wywalczył dwa indywidualne medale – złoto z 2013 roku i srebro z 2019 – oraz cztery krążki drużynowe, w tym złoty z Lahti, przed ośmioma laty.
CZYTAJ WIĘCEJ O SKOKACH:
- Władimir Zografski. Mieszka w Polsce, trenuje z Niemcami, cierpi na bezsenność [WYWIAD]
- Szef skoków: „Za pięć lat w Pucharze Świata będzie się skakać po 270 metrów” [WYWIAD]
- Równo 30 lat temu przeszedł do historii. Dziś mówi: „Nie miałem szans być francuskim Małyszem”
Fot.Newspix