Jeśli ktoś nie zdecydował się rozpocząć soboty spotkaniem Radomiaka ze Śląskiem, tylko na przykład wybrał liczenie gałęzi na drzewie albo obserwowanie schnącej farby – cóż, dobra decyzja.
Nie dość, że w Radomiu mierzyły się drużyny niezwykle marne, to jeszcze postanowiono je dziwacznie ubrać. Gospodarze na biało, goście w błękicie (czy w jakimś seledynie, cholera wie), no i efekt był taki, że momentami wszystko się zlewało:
Jakie są przepisy co do doboru koszulek w Ekstraklasie? Przecież w słońcu ciężko rozróżnić którzy są którzy… #RADŚLA #Ekstraklasa #koszulki @_Ekstraklasa_ pic.twitter.com/kwx7JyaRbP
— Tomash (@tspfan1) February 8, 2025
Piłka nożna jest dla widzów, ale i dla telewidzów, więc jeśli już zdecydowali się katować tym wyrobem piłkarskopodobnym, to naprawdę nie utrudniajmy im życia podwójnie, skoro i tak mają ciężko.
Bardzo ciężko wręcz, bo co to właściwie było? No właśnie – “to”, aż żal używać tak podniosłych słów jak “mecz”, bo dla meczu to obraza. Poziom był daleki od ekstraklasowego, a przynajmniej od naszych wymagań, czym Ekstraklasa powinna być. Bardziej przypominało to spotkanie z jakiejś piątej ligi, ale też nie bawiło, jak potrafią bawić takie partie z kartoflisk, gdyż tam grają za frytki, a tu za duże pieniądze, niekoniecznie wiadomo dlaczego.
Jakby powiedzieć komuś niezainteresowanemu, że ci goście robią to zawodowo, mógłby co najwyżej prychnąć z niedowierzaniem.
Nie jest bowiem poważne, że Jasper dostaje piłkę na piątym metrze, puszcza ją sobie nie wiadomo po co i potem próbuje z ostrzejszego kąta trafić w bramkę, ale oczywiście nie trafia.
Nie jest chyba naturalne dla piłkarza, że biegnie sam na sam, ale się wywraca i prosi o karnego jak Samiec-Talar.
Nie są codziennością takie rzuty karne jak ten z dzisiaj – Henrique wali łokciem przeciwnika, a potem zdziwiony pokazuje prostokąty w powietrzu, co wywołało tylko smutek, że Lasyk nie wyciągnął takiego w kolorze czerwonym.
Ech…
Ktoś powie – ale były emocje, Radomiak wyrównał w 94. minucie! A dajcie spokój, wrzut z autu na pałę przeszła jakimś cudem przez wszystkich, spadła na nogę Kaputa i mu siadło, tyle. To nie Puszcza, która to ćwiczy, tylko Radomiak, który w rozpaczy wymęczył ten remis.
Zatem jedyne bramki jakie zobaczyliśmy były pokłosiem idiotycznego karnego i wymodlonego autu ostatniej szansy.
Natomiast będzie miało to wszystko znaczący wpływ na tabelę, najbardziej na sytuację Śląska, która robi się coraz bardziej dramatyczna. Skoro nie potrafi dowieźć 1:0 z Radomiakiem, mimo że ma dobre szanse, by ten rezultat podwyższyć, to z kim chce wygrywać? I kiedy? Liga przecież nie poczeka, aż wrocławianie się ogarną.
Zresztą to się chyba nie stanie. Nie w tym sezonie.
Zmiany:
Legenda
CZYTAJ WIĘCEJ:
- Pogoń przechyliła Szalę zwycięstwa. Pechowy mecz obrońcy Górnika
- Czołg Pululu to za mało. Jagiellonia zasłużenie przegrywa w Mielcu
- Sutryk zrobił wszystko, żeby sprzedać Śląsk Wrocław…
- Klimczak nawija makaron na uszy. Niestety dla niego – nieskutecznie
Fot. Newspix