Reklama

Sean Strickland, czyli socjopata, były neonazista i zwolennik Trumpa

Szymon Szczepanik

Autor:Szymon Szczepanik

08 lutego 2025, 09:25 • 19 min czytania 44 komentarzy

Dzieciństwo Seana Stricklanda było wielkim koszmarem. Ojca, alkoholika i narkomana znęcającego się nad rodziną, nienawidził do tego stopnia, że gdy ten chciał popełnić samobójstwo, Sean wręcz zachęcał go do strzelenia sobie w łeb. Z kolei dziadek zaraził go rasizmem tak bardzo, że jako nastolatek Strickland stał się neonazistą i paradował po szkole ze swastyką na ramieniu. Z czasem wyrósł z nienawiści do Afroamerykanów, jednak wciąż sam siebie określa jako socjopatę. I trudno się z tym nie zgodzić, skoro otwarcie mówi o tym, że chciałby zabić kogoś w oktagonie. Ponadto nie znosi całego ruchu LGBT, ale za to uwielbia Donalda Trumpa. Poznajcie jedną z najbardziej popieprzonych postaci w UFC.

Sean Strickland, czyli socjopata, były neonazista i zwolennik Trumpa

UFC 296, CZYLI GŁUPIA DECYZJA DANY WHITE’A

T-Mobile Arena w Las Vegas, 17 grudnia 2023 roku. W walce wieczoru gali UFC 296 mierzą się Leon Edwards i Colby Covington. Stawką jest mistrzowski pas kategorii półśredniej, który znajduje się w posiadaniu Edwardsa. Jednak tego dnia to nie o dwóch uczestnikach tego starcia mówiło się najwięcej, a o głównych bohaterach następnej numerowanej gali. Dricus du Plessis i Sean Strickland siedzieli bowiem ledwie kilka krzesełek od siebie. Kiedy kamera uchwyciła ich na jednym obrazku, obaj zaczęli wzajemnie się przekomarzać. W pewnym momencie Amerykanin poprosił kibiców, by ci zrobili mu miejsce do rywala z RPA, po czym rzucił się na niego w bojowym szale.

Reklama

Są pewne kwestie, których się nie porusza. Nie mówi się o żonie mężczyzny, nie mówi się o jego dzieciach czy o tym, że dziecko jest molestowane. Wszystkie te rzeczy są tabu. Kiedy przekroczył tę granicę… próbowałem to, kurwa, zignorować. Gotowałem się ze złości tłumaczył swój wybuch agresji ówczesny mistrz wagi średniej. Przy okazji, uwaga dla wrażliwszych czytelników: Strickland w swoich wypowiedziach nie stroni od przekleństw. Postanowiliśmy ich nie cenzurować, by lepiej oddać styl jego wypowiedzi. Rozpalcie zatem grilla, bo będzie tu sporo rzucania mięsem.

Co więc konkretnie powiedział przyszłemu przeciwnikowi du Plessis? Myślisz, że twój tata spuścił ci łomot? To nic w porównaniu do tego, co czeka cię ze mną. Każde wspomnienie z dzieciństwa, które posiadasz, powróci, kiedy będę z tobą w klatce.

Gdy zaatakowałem Dricusa, nie byłem wściekły. Byłem przeszczęśliwy. To jedyna rzecz, jaka przynosi mi szczęście – mówił Strickland w rozmowie z Theo Vonem. – Kiedy na mnie wpadł, zastanawiałem się, w jaki sposób mogę zranić tego człowieka? Wymyśliłem, że go ugryzę. Upierdolę mu ucho. Pamiętam też, że w tamtym momencie przeszło mi przez głowę: Sean, jednak nie możesz tego zrobić. Tego się nie będzie dało wybronić. Jeśli to zrobisz, pójdziesz do więzienia.

Strickland miał też sporo pretensji do UFC, oskarżając organizację o to, że celowo umieściła go z du Plessisem tak blisko siebie. Dana White na gorąco po zajściu przyznał się do błędu mówiąc, że był to głupi ruch. Jednak „Tarzan” poszedł w swoich osądach dalej: – Jebać UFC! Jebać UFC! Wiedzą, że nie jestem stabilny. […] Wiedzieli, kurwa, co robią. Wsadzili mnie na minę.

NAKŁANIAŁ OJCA DO SAMOBÓJSTWA. „TO JAK UŚPIENIE PSA”

Skąd jednak w Stricklandzie wzięło się tyle agresji, że po latach wyrósł na człowieka, który sam siebie określa mianem socjopaty? Gościa, któremu podczas sparingów satysfakcję sprawia krzywdzenie rywali? Który otwarcie mówi o tym, że kiedyś chciałby zabić rywala w walce?

Jeśli lubisz, kurwa, ranić ludzi, to wybrałeś odpowiedni sport. Nie chciałbym niczego bardziej niż zabić kogoś w klatce. Nic więcej. To by mnie uszczęśliwiło – mówił w 2021 roku. I nie były to puste słowa, ani żadna gra na wykreowanie postaci. Ten gość serio jest niezrównoważony.

Reklama

Jego psychiczne spaczenie zaczęło się już w dzieciństwie. Pochodzący z miasta Corona w Kalifornii Sean, wychował się w domu pełnym przemocy. Wszystko przez ojca, którego trudno określić inaczej, niż najgorszym sortem człowieka. Ludzkim odpadem, dla którego znajduje się specjalne miejsce w piekle. Staruszek Seana był alkoholikiem i narkomanem, uzależnionym od tabletek. Każde swoje niepowodzenie – a tych w życiu miał sporo – topił w butelce z procentami. A także wyładowywał swoją frustrację na żonie i synu.

Pamiętam, jak byłem w wieku przedszkolaka i przytulałem nogę mamy w kuchni, podczas gdy mój tata był cholernie pijany i mówił mojej mamie: „Pokroję cię, kurwa, na małe kawałki, a potem zakopię cię w ogródku w butelce kwasu” – wspominał Strickland w rozmowie z MMA Hour.

Z takim człowiekiem pod jednym dachem codzienność Stricklanda i jego matki zamieniła się w koszmar. Sean później zaczął opuszczać szkołę, a gdy już tam był, to najczęściej przysypiał na lekcjach. W końcu w domu nie spał do późnych godzin pilnując, czy aby tej nocy pijany i/lub naćpany ojciec po prostu nie zatłucze matki na śmierć. Trudno też dziwić mu się, że we wczesnym wieku stracił wiarę w Boga.

Dlaczego miałbym znajdować w takiej sytuacji, gdyby Bóg istniał? Nie ma pieprzonego Boga. Kiedy myślę o swoim dzieciństwie, to nie potrafię sobie przypomnieć ani jednego dobrego wspomnienia, ani jednej pieprzonej dobrej sytuacji z dzieciństwa – mówił Amerykanin. Jak twierdzi, jako dziecko nie mógł nawet posiadać zabawek. Ojciec, poza biciem syna, znęcał się nad nim też psychicznie. Dla własnej satysfakcji, lub w pijackim amoku, po prostu niszczył rzeczy należące do Seana.

Przyszły mistrz UFC w rozmowach podzielił się też jedną z historii, w których jego ojciec istotnie był bliski zamordowania swojej partnerki. Pewnego dnia Strickland schował się pod łóżkiem rodziców. Często tak robił, by być w pobliżu na wypadek, gdyby staremu totalnie odwaliło.

Wczołgałem się pod i łóżko, po czym usłyszałem, kurwa, że ojciec wskoczył na moją mamę. Może to był ostry seks, cholera wie? W każdym razie wskoczył na mamę i zaczął ją dusić mówiąc: „Dzisiaj, kurwa, umrzesz”. Byłem w trzeciej klasie szkoły podstawowej. Zobaczyłem w pokoju gitarę, więc wziąłem ją i uderzyłem go w głowę tak mocno, jak tylko mogłem. Następnie wybiegłem z domu i zadzwoniłem na policję – opowiadał Strickland w rozmowie z Arielem Helwanim. Rodzinna awantura nie skończyła się jednak po myśli Seana. – Moja matka, ta idiotka, wyciągnęła go z więzienia następnego dnia.

Z czasem, kiedy chłopak dorastał i zaczął trenować sztuki walki, miał coraz więcej siły, by przeciwstawić się ojcu-sadyście. W rozmowie z Joe Roganem przyznał, że pierwszy raz uderzył tatę w wieku 17 lat. Sean przyłożył mu wtedy z główki tak mocno, że staruszek wylądował na podłodze ze złamanym nosem i… po prostu się rozpłakał. Strickland bynajmniej nie współczuł mu z tego powodu. Przeciwnie, wręcz żałował, że ojciec nie dał mu powodu, by dać się sprać jeszcze mocniej: – Ogarnęło mnie rozczarowanie. Patrzyłem na niego i myślałem: ty skurwysynu, kupo gówna… Jesteś ogromnym tchórzem.

W tej samej rozmowie Strickland zdradził, że zdarzyło mu się nakłaniać ojca do samobójstwa. Pewnego dnia jego tata leżał na łóżku z bronią w ręku, chcąc zakończyć swój los. Jaka była reakcja Seana na widok tego wraku człowieka, którego zmuszony był nazywać ojcem?

Podszedłem do niego i powiedziałem: „Tato, powinieneś to, kurwa, zrobić. Wiesz, że powinieneś to zrobić. Żona cię zdradza. Jesteś bezrobotnym, jebanym narkomanem. Twoje życie jest do kitu. Gdzie widzisz w nim szczęśliwe zakończenie? Jest tylko jedno rozwiązanie, prawda?”. Następnie wziąłem rękę, w której trzymał broń, przyłożyłem mu do skroni i chciałem, żeby nacisnął spust. Jeżeli wyrosłeś na nieletniego socjopatę, to masz siłę, by robić takie rzeczy – wspominał.

Zapytany o to, co czuł nakłaniając ojca do odebrania sobie życia, Sean opowiadał: – Są ludzie jak mój ojciec, którym możesz dać milion, a nawet miliard dolarów, ale każdego dnia będą budzić się nieszczęśliwi i pełni żądzy zemsty. Niezależnie od okoliczności będą nieszczęśliwymi zjebami. Dlatego dałem mojemu ojcu broń i traktowałem tamten moment bardziej jak uśpienie psa.

Ostatecznie tata Stricklanda nie popełnił samobójstwa. Jednak i tak żył dość krótko, gdyż zmarł na raka w okolicach pięćdziesiątego roku życia. Gdy zbliżał się do końca swoich dni, zaprosił syna na swoją mowę pożegnalną. A ten – o dziwo – odwiedził konającego staruszka. I cóż, przekonał się o tym, że jego ojciec do ostatniego tchu był ludzką szumowiną. Od znajdującego się na łożu śmierci ojca usłyszał bowiem: – Sean, wiem, że przez całe życie byłem dla ciebie i mamy naprawdę złym człowiekiem. Ale przynajmniej nigdy cię nie molestowałem…

KIEDYŚ BYŁ NEONAZISTĄ

MMA Sean zaczął trenować w wieku 14 lat i to okazało się dla niego zbawienne. Lata spędzone pod jednym dachem o ojcem-sadystą poważnie skrzywiły jego psychikę. W dodatku chłopak wkraczał w okres dorastania, zmieniając się w książkowy przykład młodego, gniewnego nastolatka.

Byłem tak wściekły i miałem w życiu tyle popieprzonych wpływów, że dobrze mi było czegoś, kurwa, nienawidzić. Szedłem ulicą z nożem, albo trzymając kamień w dłoni i mając nadzieję, że kogoś zabiję. A kiedy zacząłem trenować, zdałem sobie sprawę: człowieku, jesteś po prostu, kurwa, wściekły – mówił Strickland w MMA Hour.

Jednak zanim Amerykanin rozpoczął treningi, jego złość trafiła na bardzo podatny grunt. Wobec braku wzoru w osobie ojca, którego wręcz nienawidził, jego idolem stał się dziadek. Jak wspomina zawodnik UFC, był to człowiek, który samą posturą wzbudzał podziw, mierzył bowiem dwa metry wzrostu. Młody Sean był w niego bardzo wpatrzony i spijał każde słowo, wypowiedziane z ust starszego członka rodziny, który po prostu poświęcał mu czas. Rzecz w tym, że był on rasistą i zatwardziałym neonazistą. Efekt był więc taki, że wnuk przesiąknął jego poglądami.

Mój dziadek był wielkim kawałkiem gówna. Kiedy jesteś dzieciakiem, nie widzisz tego, czcisz go jak bohatera. Byłem w siódmej klasie i wygadywałem te neonazistowskie idee o uwielbieniu do własnej rasy, choć nawet nie wiedziałem, co to, kurwa, znaczy. […] Ale słyszysz to od osoby, którą podziwiasz. W przeciwieństwie do mojego ojca, on był dla mnie wielką postacią, więc jego światopogląd mnie pochłonął. Dlatego malowałem sobie swastyki na ramieniu i szedłem z nimi do szkoły nie wiedząc, co to, kurwa, jest – twierdził Strickland.

Trudno więc dziwić się, że kiedy dzieciaki w jego wieku za filmowych bohaterów uważali Batmana czy inne postaci przeniesione z komiksów na srebrny ekran, idolem Seana stał się Derek Vinyard – postać grana przez Edwadra Nortona w filmie „Więzień Nienawiści”. Biali kolesie, którzy wzbudzali postach całej okolicy oraz żyli na własnych zasadach – a raczej ich kompletnym braku. Taki chciał być Sean.

Przez zachowania związane z otwartą nienawiścią do innych ras, nastolatka wyrzucono nawet ze szkoły. Dopiero kiedy jego dziadek odszedł z tego świata, a Sean znalazł upust swojego gniewu w MMA, zrozumiał, że życie nie jest – nomen-omen – czarno-białe.

W chwili, gdy zacząłem trenować, pomyślałem sobie „Kurwa, człowieku, nikogo nie nienawidzisz, wszyscy są spoko”. Potem wielu ludzi, którzy mi pomagali w życiu, nie było białych. Zazwyczaj to biali ludzie w moim życiu okazywali się pieprzonymi dupkami. Wiele osób innych ras wyciągało do mnie rękę, co było szalone, bo byłem pieprzonym młodym neonazistą. Mimo to ludzie mi pomagali, choć nawet nie byli pieprzonymi białymi! Ogarniało mnie dziwne uczucie, z którym musiałem sobie poradzić, bo czułem się zawstydzony. Przez całe życie nienawidziłem kogoś przez kolor skóry, a zanim się obejrzałem, tacy ludzie wyciągali do mnie rękę – tłumaczył Strickland.

DZIŚ ZWOLENNIK TRUMPA

Obecnie Strickland odcina się od rasistowskich przekonań, które zaszczepił w nim dziadek. Ale wciąż nie boi się wypowiadać na różnorakie kwestie: światopoglądowe, społeczne, czy nawet w temacie konfliktów międzynarodowych. I każdej z tych spraw Sean prezentuje ostrą opinię.

Na przykład ostatnio w swoich mediach społecznościowych zamieścił obrazek prezentujący to, w którym miejscu tatuaż kobiety jest akceptowalny, w którym jest okropny, a gdzie daje znać facetowi, by ten od niej uciekał. Kolczyki w ustach? Ten element biżuterii u pań Sean także skomentował memem. „Nie czynią cię bardziej atrakcyjną, tylko sprawiają, że wyglądasz jak ryba, która urwała się z haczyka” – głosił tekst na ilustracji.

Ponadto bliskie jest mu hasło „kobieta w każdej kuchni, broń w każdym domu”. Na tyle, że miał je nawet napisane na koszulce podczas konferencji prasowej przed pierwszą walką z du Plessisem (jest w niej na głównym zdjęciu). Zresztą Sean często fotografuje się z bronią, a w wieku 19 lat był o krok od tego, by zastrzelić człowieka: – Jestem na imprezie i prawdopodobnie gadam jakieś głupoty. Następną rzeczą, jaką pamiętam, jest to, że facet przystawia mi strzelbę do głowy. Więc ja, idiota, uderzam go w twarz. On upada, a ja biorę broń i w tym momencie rozważam, czy jeśli strzelę temu skurwielowi w głowę, to jeszcze będzie podchodziło pod działanie w ramach obrony koniecznej. Niestety, kiedy rozejrzałem się dookoła, to byli tam pieprzeni świadkowie. Pomyślałem, że jeśli zabiję tego człowieka, pójdę do więzienia. Więc rozładowałem broń, oddałem ją i odszedłem.

Z kolei w listopadzie 2023 roku media obiegło nagranie, na którym Sean celuje z pistoletu do gościa, który skrywał się za samochodem zaparkowanym na podjeździe zawodnika. Facet był pijany [w klubie], szarpał dziewczynę, po czym uciekł od ochroniarzy. Kiedy ci zaczęli go gonić, uderzył autem w krawężnik i całkowicie zniszczył oponę. Przez chwilę jechał na feldze, po czym wyskoczył i próbował się ukryć w moim domu relacjonowała gwiazda UFC. – Na początku myślałem, że kradnie mój samochód… Został aresztowany.

Pierwszy pojedynek z du Plessisem odbył się w Toronto, co jest nie bez znaczenia w dalszej opowieści. Wówczas bowiem Strickland otrzymał od jednego z kanadyjskich dziennikarzy pytanie, czy podtrzymuje słowa, że zawiódłby jako mężczyzna, gdyby miał syna geja. Przedstawiciel mediów zaznaczył przy tym, że zadaje to pytanie, gdyż Toronto bardzo wspiera społeczność LGBT. I rozpoczęły się igrzyska…

Jesteś Kanadyjczykiem? Czy jesteś częścią pieprzonej opozycji? Głosowałeś za Justinem Trudeau? – pytał dziennikarza Strickland. S kiedy ten nie chciał udzielić zawodnikowi odpowiedzi, Amerykanin odparł: Powiem wam coś od razu. Jeśli facet mówi, że nie powie na kogo głosował, na przykład, jeśli zapytasz skurwysyna, czy głosował na Bidena, a on powie „to nie twoja sprawa”, to wiedź, że głosował na pieprzonego Bidena. O tym mówię, ludzie. Wróg, wróg Kanady. […] Jesteś słabym człowiekiem, częścią problemu. Wybrałeś Justina Trudeau, kiedy on zamrażał wasze konta bankowe i zamykał wasz kraj, więc nie posiadasz kręgosłupa moralnego. A teraz zadajesz mi pytanie o takie bzdury. Pierdol się, jebany tchórzu.

Kiedy zaś dziennikarz drążył kwestię podejścia do społeczności LGBT, Strickland podzielił się swoim poglądem na temat osób transpłciowych: – Dziesięć lat temu bycie trans było chorobą psychiczną. Dziś tacy jak ty wdrożyli swój punkt widzenia do świata. Jesteście infekcją, definicją słabości. Wszystko to, co jest nie tak ze współczesnym światem, dzieje się przez was. A najlepszą rzeczą jest to, że świat już nie kupuje waszych pierdolonych bzdur. Ludzie na świecie nie mówią ”Wiecie co? Macie rację, laski mają fiuty”. Mówią za to, że są dwie płcie. Nie chcę, żeby moje dzieci uczyły się w szkole o tym, z kim mogą się pieprzyć, ani o swoich preferencjach seksualnych. Ten koleś [Strickland wskazał na wspomnianego dziennikarza – dop. red.] to jebany wróg. Jeżeli szukacie wroga naszego świata, to ten skurwysyn, który tam stoi.

Prowokowanie lokalnych mediów czy fanów to rzecz, która dobrze wychodzi Stricklandowi. Przed mistrzowską walką z Israelem Adesanyą, która miała miejsce w Sydney, Amerykanin uderzył w brzuch jednego z fanów. – Ten koleś podszedł do mnie, uścisnął moją dłoń i powiedział „Adesanya cię rozjebie”. Więc sprzedałem mu cios w brzuch. […] Tak trudno było mi dostać się do tego kraju, a kiedy już tu przyjechałem, po dwóch dniach mogłem mieć zarzuty o napaść – mówił zawodnik, odnosząc się przy okazji do tego, że na temat jego przyjazdu debatowały nawet tamtejsze władze.

Jako że rewanż z du Plessisem także odbędzie się w Sydney, Strickland zyskał okazję do tego, by jeszcze raz w swoim stylu wyrazić opinię na temat Australii oraz jej mieszkańców. – To naprawdę piękny kraj. Australijczyków uznałbym za angielskie białe śmieci. Niektórych Irlandczyków też, przysłali ich tu całą masę. Jako amerykański biały śmieć czuję, że mam z wami wiele wspólnego, skurwysyny.

33-latek nie omieszkał też skomentować australijskiego podejścia do posiadania broni. Nawiązał przy tym do masakry w Port Arthur w 1996 roku, podczas której zginęło 35 osób. – Doszło do jednej masowej strzelaniny, a wy straciliście całą broń. To żałosne – stwierdził. Ponadto zauważył, że w Australii jest mnóstwo kamer, więc to komunistyczny kraj, co potwierdziły działania tego rządu w czasie pandemii koronawirusa. Amerykanin stwierdził też, że przyjechał do tego kraju mówić o wolności słowa i podatkach, jednak komuniści pracujący w mediach chcą go zdyskredytować.

Na pewną ironię losu zakrawa fakt, że Strickland otrzymał potwierdzenie swoich słów. Zawodnik pojawił się bowiem na pierwszej stronie działu sportowego australijskiego Daily Telegraph. Gazeta wyszczególniła w nim wybrane cytaty zawodnika, które podsumowała pytaniem „Czy ktoś mógłby znokautować tego gościa?”.

Sean często wypowiada się także na tematy międzynarodowe – często przy tym krytykując innych zawodników UFC. Kiedy Belal Muhammad (obecny mistrz UFC wagi półśredniej) po ataku Izraela na Strefę Gazy wyraził poparcie dla Palestyny, Strickland odpowiedział mu na X: – To właśnie nazywa się tchórzliwą reakcją. Zamiast zająć stanowisko przeciwko terroryzmowi i orędować za pokojowym rozwiązaniem, mówisz tę głupią rzecz… ignorując to, co właśnie się wydarzyło [Strickland miał na myśli masakrę na festiwalu muzycznym w Re’im, w której zginęły 364 osoby – dop. red.]. Belal, urodziłeś się w Ameryce, mieszkasz w Ameryce, więc po prostu się, kurwa, zamknij.

Przed rewanżem z du Plessisem Sean także wypowiedział się na temat działań wojennych w Strefie Gazy, udzielając poparcia Izraelowi i przy okazji nazywając Palestyńczyków „pierdolonymi brudasami”. – Definicja ludzkiego śmiecia. Zasługuje na wszystko, co zrobił mu jego ojciec, i jeszcze więcej – napisał Muhammad.

Na tym etapie zaznajomienia się z poglądami Seana chyba nie zaskoczy was to, że zawodnik z Kalifornii jest zagorzałym zwolennikiem Donalda Trumpa, prawda?

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Sean Strickland (@stricklandmma)

WIELKI REWANŻ

To, jakim Strickland jest zawodnikiem, zostawiliśmy na sam koniec. Bo chociaż w oktagonie ma spore osiągnięcia, to jednak jego poglądy i wizerunek nieco przysłaniają sportowe dokonania. I być może nie jest to do końca słuszne, bo pod względem sportowym Amerykanin także przeszedł ciekawą drogę.

Wspomnieliśmy, że treningi MMA rozpoczął w wieku 14 lat. W zawodowym pojedynku zadebiutował w bardzo młodym wieku, bo już trzy lata później. Swoją karierę zaczynał od organizacji King of the Cage. Jak twierdzi, za jeden pojedynek inkasował zaledwie 500 dolarów. Uwielbiał walczyć, ale jednocześnie zdawał sobie sprawę z tego, że stawiając na karierę zawodnika mieszanych sztuk walki, przez lata czeka go finansowa wegetacja. I to bez gwarancji późniejszych zysków. Dlatego też jeszcze przed dwudziestką myślał o tym, by zostać żołnierzem. W tym celu planował napisać egzamin ukończenia szkoły średniej… ale wówczas znowu coś poszło nie po jego myśli.

Dzień przed rozpoczęciem zajęć egzaminacyjnych poszedłem na jebaną imprezę, wdałem się, kurwa, w bójkę i zostałem aresztowany. Zostałem oskarżony o dwa przestępstwa – właściwie to nie są przestępstwa, bo je umorzono. Byłem spłukany, a musiałem zapłacić kaucję człowiekowi, który za mnie poręczył – wspominał Strickland. – Pomyślałem sobie: pieprzyć to. Zadzwoniłem do właściciela King of the Cage Terry’ego Trebilcocka i powiedziałem mu: Terry, potrzebuję pieniędzy, jestem cholernie spłukany. W ten sposób załatwił mi walkę w RPA. Reszta to już historia, ale dlatego do dziś jestem zawodnikiem.

Sean wygrał wtedy swój szósty pojedynek, ale pierwszy poza granicami kraju. W 2012 roku wywalczył natomiast tytuł mistrza King of the Cage wagi średniej. Dwa lata później, będąc wciąż niepokonanym, zadebiutował w UFC. Lecz dołączenie do największej federacji MMA na świecie nie od razu w znaczący sposób poprawiło jego sytuację finansową.

— Uwielbiam walczyć, ale musisz zrozumieć, że dopóki nie zostaniesz zawodnikiem UFC — a nawet jeśli nim jesteś, dopóki nie podpiszesz kontraktu na cztery walki — jesteś pieprzonym przegranym. Zarabiasz gówniane pieniądze. Wszyscy twoi znajomi zrobili coś ze swoim życiem, zdążyli zarobić ponad 100 000 dolarów. UFC podpisało z tobą kontrakt – ile ci dają? 10 tysięcy za występ i drugie 10 w razie zwycięstwa? Kurwa, to gówniane pieniądze – stwierdził Amerykanin w rozmowie z MMA Hour.

Obecnie Sean jest na szczycie, a za każdy z ostatnich trzech pojedynków zainkasował ponad milion dolarów. Rewanżowe starcie z du Plessisem także da mu sześciocyfrową wypłatę. Jednak Strickland wciąż otwarcie mówi o tym, jak bardzo niesprawiedliwy jest system płac UFC, nie zważając na potencjalny gniew Dany White’a. W rozmowie z Jamesem Lewisem 33-latek powiedział: — 99% zawodników kończy, kurwa, spłukanych i przygnębionych, ucząc zajęć cardio kickboxingu. To jest jebana prawda. […] Jeśli chcesz wiedzieć, to sam siebie nazywam pieprzoną prostytutką, bo to właśnie robimy. 

Po raz pierwszy naprawdę głośno o Stricklandzie zrobiło się, kiedy w kwietniu 2023 roku odebrał mistrzowski tytuł Israelowi Adesanyi. „The Last Stylebender”, będący świeżo po udanym rewanżu z Alexem Pereirą, był faworytem tamtego starcia. Tymczasem „Tarzan” najpierw przeorał mistrza podczas konferencji prasowych, na których kradł show, a następnie bezdyskusyjnie wygrał z nim po pięciu rundach walki. I to prowadząc pojedynek w stójce, gdzie Adesanya miał się lepiej czuć.

Amerykanin jednak nie cieszył się długo z posiadanego tytułu. Pas stracił bowiem już w pierwszej obronie… czyli starciu z Driciusem du Plessisem. Pojedynek był bardzo wyrównany. Co ciekawe, według statystyk to ówczesny mistrz wyprowadził więcej celnych ciosów, w szczególności karcąc Afrykanera lewym prostym. Między innymi z tego względu Sean twierdzi, że wygrał tamto starcie.

Jednak 33-latek zapomniał przy tym, że Du Plessis poza walką w stójce zanotował też sześć udanych obaleń, zaś on sam – żadnego. Ostatecznie to pretendent zwyciężył na kartach punktowych po niejednogłośnej decyzji (48-47, 48-47, 47-48). — Stało się tak tylko dlatego, że ten cholerny Holender uderzył mnie głową. Wiecie jak ciężko się walczy, kiedy tyle krwi krąży ci w oczach? — tłumaczył się niedawno Strickland. Co też nie do końca jest prawdą. Bo choć Sean istotnie przepuścił lub wyłapał na gardę większość ciosów rywala, to na jednym z materiałów wideo widać, jak łapie pokaźne rozcięcie nad lewym okiem po ciosach.

Jeżeli mielibyśmy pobawić się w przewidywania, to w rewanżu, który odbędzie się w niedzielę rano (pojedynki na karcie głównej rozpoczną się o 4:00 polskiego czasu) ponownie czeka nas młócka w stójce. Du Plessis ponownie będzie bowiem napierał na rywala, zaś ten z pewnością nie pozostanie mu dłużny. Obaj zresztą zapowiadają, że ta walka skończy się przed czasem Choć oczywiście, sugerują tym samym zgoła odmienne scenariusze jej zakończenia.

A skoro już przy zakończeniu, to podsumujmy ten tekst odpowiedzią Stricklanda na temat dziwnej krosty na jego prawym ramieniu. Jego rywal oraz media sugerowali bowiem, że Amerykanin złapał… gronkowca. To znaczyłoby, że do walki przystąpi wyraźnie osłabiony. Lub co gorsza dla niego, że dojdzie do zastępstwa, a w klatce naprzeciw mistrza z RPA stanie Chamzat Czimajew. Czyli gość, którego „Tarzan” wręcz nie znosi (zresztą z wzajemnością), nazywając go „dziwką Ramzana Kadyrowa”.

— Słuchajcie skurwysyny, jestem odporny na gronkowca. Widzicie te wąsy? Ja nie łapię jebanego gronkowca, ja go daję, więc weźcie się, kurwa, uspokójcie — w swoim stylu zakończył temat swojej potencjalnej niedyspozycji Stricklad.

SZYMON SZCZEPANIK

Fot. Newspix

Czytaj więcej o MMA:

Pierwszy raz na stadionie żużlowym pojawił się w 1994 roku, wskutek czego do dziś jest uzależniony od słuchania ryku silnika i wdychania spalin. Jako dzieciak wstawał na walki Andrzeja Gołoty, stąd w boksie uwielbia wagę ciężką, choć sam należy do lekkopółśmiesznej. W zimie niezmiennie od czasów małyszomanii śledzi zmagania skoczków, a kiedy patrzy na dzisiejsze mamuty, tęskni za Harrachovem. Od Sydney 2000 oglądał każde igrzyska – letnie i zimowe. Bo najbardziej lubi obserwować rywalizację samą w sobie, niezależnie od dyscypliny. Dlatego, pomimo że Ekstraklasa i Premier League mają stałe miejsce w jego sercu, na Weszło pracuje w dziale Innych Sportów. Na komputerze ma zainstalowaną tylko jedną grę. I jest to Heroes III.

Rozwiń

Najnowsze

MMA

Komentarze

44 komentarzy

Loading...