Reklama

Sobota niespodzianek. Szokujące pudło Ndiaye i całkiem niezła Lechia

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

01 lutego 2025, 16:57 • 3 min czytania 68 komentarzy

Mecz Motoru z Lechią to jedno z tych spotkań, o których będzie się mówiło w tramwajach (a w Lublinie w trolejbusach). Nie dlatego, że było tak wybitne. Pudło Mbaye Ndiaye to coś niewiarygodnego nawet jak na starcie beniaminków. Nie wiemy, co musiałoby się stać, żeby to przebić. Chyba gola musiałby strzelić Kacper Sezonienko, ale wiemy, że to niemożliwe.

Sobota niespodzianek. Szokujące pudło Ndiaye i całkiem niezła Lechia

Piłka na drugim, może trzecim metrze. Bramka pusta jak kasa Lechii w grudniu. Rywali brak, no… trzeba to strzelić. Na siłę moglibyśmy oczywiście dopatrzeć się jakichś okoliczności łagodzących (piłka lekko skoczyła), ale dajcie spokój. Gdyby Senegalczyk nie zechciał parodiować swojego zawodu, Motor prawdopodobnie skończyłby z trzema punktami.

Nie szło gospodarzom w tym meczu. W niczym nie przypominali tego rockandrollowego zespołu z rundy jesiennej. Wszystko się jakby wywróciło do góry nogami – nie funkcjonował atak, za to defensywa pracowała jak dobrze naoliwiona maszyna. Wiele o obrazie tego spotkania mówi fakt, że kiedy lublinianie trafili już do siatki w 78. minucie, to jednocześnie zaliczali swoje pierwsze celne uderzenie. Wcześniej Motor – poza tym kosmicznym pudłem Ndiaye – nie był nawet blisko okazji bramkowej.

Reklama

Tak, tak, to Lechia była stroną, która przeważała, dominowała, była pewniejsza i miała ciekawsze pomysły, które jednak regularnie wybijali jej z głowy Bartos i Najemski (zwłaszcza ten drugi). Czuliśmy się trochę nieswojo w tej sytuacji, bo – co tu kryć – nie pokładamy szczególnie dużej wiary w gdański twór, który dopiero na dzień przed powrotem Ekstraklasy odzyskał licencję na grę.

A może niesłusznie? Może wciąż warto dać szansę? Na ten moment drużynę uśmiechniętego Johna Carvera od bezpiecznej strefy dzielą trzy punkty. Nie tak dużo. „Dajemy sygnał do walki” – taki transparent zawisł w sobotę na sektorze kibiców z Gdańska, ale identyczną postawą wykazali się zawodnicy, którzy serio zagrali nieźle. To już dużo. Jak na Lechię – nawet bardzo dużo. I obrona wyglądała solidnie, i w ataku przyjezdni wyglądali obiecująco.

W pierwszej połowie w zasadzie tylko oni próbowali coś tworzyć. Obejrzeliśmy ciekawy strzał Wjunnyka zza szesnastki, uderzenie Bobceka w słupek, kilka szarż Chłania. W drugiej do głosu zaczął dochodzić Motor, ale Lechia szybko zareagowała na jego trafienie, bo po ośmiu minutach mieliśmy znów remis. W dojściu do wyrównania pomógł Scalet, który zagrał ręką we własnym polu karnym, i być może też sędzia Lasyk, który dostrzegł przewinienie po obejrzeniu sytuacji na monitorze. Piszemy “być może”, bo to typowy karny na zasadzie „na dwoje babka wróżyła” i trudno podjąć się jego jednoznacznej oceny. Fakty są takie, że wapno na gola zamienił Mena.

Nowe twarze? O Seferze nie powiemy póki co zbyt wiele, chyba jeszcze nie jest w formie, za to swego rodzaju zaskoczeniem okazał się Jakub Łabojko, który przez ostatnie pół roku szukał klubu, z miejsca wszedł do składu pod nieobecność Sampera i wyglądał zupełnie solidnie. Gdybyśmy nie wiedzieli, że za nim taka przerwa w grze, to raczej byśmy się tego nie domyślili. O nowych nabytkach Lechii – co oczywiste – nie da się niczego napisać.

5
Rosa
5
Luberecki
yellow-card
6 +
Najemski
6
Bartoš
5
Stolarski
3
Simon
5
Łabojko
yellow-card
6
Wolski
1
5
Ceglarz
2
Mráz
1 -
Ndiaye
Piotr Lasyk 5

Zmiany:

icon-swap
M. Scalet
2
Jakub Łabojko
1
icon-swap
Antonio Sefer
3
C. Simon
icon-swap
M. Król
M. Ndiaye
icon-swap
F. Wójcik
P. Stolarski
1
icon-swap
K. Wełniak
S. Mráz

Legenda

yellow-card
Żółta kartka
red-card
Czerwona kartka
yellow-card red-card
Dwie żółte / czerwona kartka
Zdobyte gole
Gole samobójcze
Asysty
Asysty drugiego stopnia
5.0
Ocena meczowa
+
Plus meczu
-
Minus meczu
swap
Zawodnik zmieniony

Reklama

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Fot. newspix.pl

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Cracovia tak bardzo nie chciała wrócić do remisów, że aż przegrała

Jakub Białek
10
Cracovia tak bardzo nie chciała wrócić do remisów, że aż przegrała
Polecane

Skandal w świecie skoków narciarskich. Niektóre kraje oszukują z czipami?

Jakub Radomski
3
Skandal w świecie skoków narciarskich. Niektóre kraje oszukują z czipami?

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Cracovia tak bardzo nie chciała wrócić do remisów, że aż przegrała

Jakub Białek
10
Cracovia tak bardzo nie chciała wrócić do remisów, że aż przegrała
Polecane

Skandal w świecie skoków narciarskich. Niektóre kraje oszukują z czipami?

Jakub Radomski
3
Skandal w świecie skoków narciarskich. Niektóre kraje oszukują z czipami?