Nie było niespodzianki – Aryna Sabalenka bez większych problemów pokonała Paulę Badosę i awansowała do finału Australian Open. Dla Białorusinki to już dwudzieste zwycięstwo z rzędu na wielkoszlemowych kortach w Melbourne. Tym samym stało się też pewne, że aby odebrać 26-latce status liderki rankingu, Iga Świątek będzie musiała pokonać ją w finale.
Nie można powiedzieć, żeby Sabalenka w poprzednich rundach turnieju miała olbrzymie problemy i była na krawędzi porażki, ale faktycznie – czasami musiała się trochę pomęczyć. Dla przykładu: w ćwierćfinale z Anastazją Pawluczenkową remisowała 1:1 w setach i miała stratę przełamania w trzeciej partii (którą co prawda błyskawicznie odrobiła). Nie zmienia to jednak faktu, że akurat w starciu z Badosą była wielką faworytką – też dlatego, że Hiszpanka jej generalnie leży. Wygrała z nią pięć z wcześniej rozegranych siedmiu spotkań.
No i faktycznie: dzisiaj na korcie Sabalenka nie pozostawiła żadnych wątpliwości. Po tym, jak przegrała dwa pierwsze gemy pojedynku, włączyła tryb “dominacja”. I już ani razu nie dała się przełamać Hiszpance. Ba, swoje podania wygrywała niezwykle szybko i cały pojedynek zamknęła w zaledwie godzinę oraz dwadzieścia siedem minut.
Tym samym Białorusinka wystąpi w swoim trzecim finale singla Australian Open z rzędu. Dwa lata temu pokonała w nim Jelenę Rybakinę, rok temu Qinwen Zheng. W sobotę zmierzy się natomiast z lepszą z pary Iga Świątek – Madison Keys. Jeśli zagra z Polką, stawką finału, obok wielkoszlemowego tytułu, będzie też pozycja numer jeden w zestawieniu WTA.
CZYTAJ WIĘCEJ O TENISIE:
- Ekspert o Świątek: Polka to góra mięśni!
- Świątek o kontrowersyjnej sytuacji: “Nie byłam pewna, czy to podwójne odbicie”
- Ostatni Muszkieter. Gaël Monfils wciąż cieszy się tenisem
- Przyjaciele, rywale, a teraz trener i podopieczny. Murray i Djoković razem po sukcesy
Fot. Newspix.pl