Przed startem Australian Open cieszyliśmy się, że do tak prestiżowego turnieju przystąpi aż sześciu Polaków. Po paru dniach rywalizacji zostało w nim już niestety tylko trzech. W weekend swoje mecze przegrały Magda Linette oraz Maja Chwalińska. A dzisiaj bez szans był Kamil Majchrzak.
Podobnie jak Chwalińska – Majchrzak musiał najpierw przejść kwalifikacje, aby załapać się do głównej drabinki zawodów singlowych w Melbourne. Nie była to dla niego bułka z masłem – w spotkaniach z Amerykaninem Zacharym Svajdą oraz Argentyńczkiem Markiem Trungellitim do zwycięstwa potrzebował trzech setów. Swojego ostatniego przeciwnika – Brytyjczyka Billy’ego Harrisa – ograł już stosunkowo łatwo, ale w efekcie i tak sporo wysiłku na korcie zostawił, zanim w ogóle przystąpił do właściwego turnieju. Nie jest łatwo po intensywnych kwalifikacjach zawojować Szlema – to żadna tajemnica. Dzisiaj się to potwierdziło.
Pablo Carreno Busta to żaden gigant tenisa, ba, obecnie ma jeden z najgorszych okresów od lat (o czym świadczy jego niższa pozycja w rankingu ATP od Majchrzaka – jest dopiero 182.), ale dzisiaj był dla Polaka nieuchwytny. Każdy set wyglądał bliźniaczo podobnie. Hiszpan łatwo wygrywał swoje podania, a potem uzyskiwał przełamanie i po chwili zamykał partię. Co najlepiej pokazuje bezradność naszego tenisisty? Fakt, że w całym pojedynku miał łącznie tylko pięć breakpointów i nie wykorzystał żadnego.
Tym samym Majchrzak nie powtórzy wyniku z 2022 roku, kiedy w Australian Open awansował do drugiej rundy. A nam pozostaje kibicować pozostałym w wielkoszlemowej rywalizacji Polakom. Dla przypomnienia: Iga Świątek w kolejnym meczu zmierzy się z Rebeccą Sramkovą, Hubert Hurkacz z Miomirem Kecmanoviciem, a Magda Fręch z Anną Blinkową. Patrząc na ten zestaw rywali: mamy prawo spodziewać się kompletu zwycięstw.