Hubert Hurkacz, który z każdym kolejnym meczem rozpoczętego niedawno sezonu gra lepiej. I Iga Świątek, która nie tylko utrzymuje wysoki poziom, ale też wspina się na absolutne wyżyny, gdy tego potrzeba. To przepis reprezentacji Polski na sukces. Bo właśnie tym jest już drugi z rzędu awans do finału United Cup. A patrząc na formę naszych dwóch najlepszych rakiet, śmiało można liczyć, że skończy się pierwszym triumfem w tym turnieju.
Hubert na pewniaka
Porażki z Casperem Ruudem i Tomasem Machacem, które Hubert Hurkacz odniósł w fazie grupowej, nie napawały optymizmem. Wiadomo, początek sezonu, rywale z tej górnej półki, a Polak momentami pokazywał nawet dobry tenis, ale jednak popełniał sporo błędów i nie wytrzymywał ciśnienia w najważniejszych gemach i punktach. Stąd ostatecznie przegrywał, z Ruudem gładko – w dwóch setach – z Machacem po walce i w trzech partiach. Przełamanie Polaka przyszło w ćwierćfinale, gdy pokonał Billy’ego Harrisa. Ale i to zwycięstwo, choć cieszyło, nie świadczyło jeszcze przesadnie na korzyść Polaka. Harris to tenisista drugiej setki, a Hubert miał jednak z nim nieco problemów.
Stąd kolejny poważniejszy sprawdzian, który Hubert – chcąc udowodnić, że aspiruje do powrotu do najlepszej “10” świata – nastąpił dziś. Jasne, Aleksandr Szewczenko to też nie nazwisko, które budziłoby przesadny respekt. Aktualnie 78. tenisista świata, do niedawna reprezentujący Rosję, najwyżej w karierze był na 48. miejscu. Z Hurkaczem grał do tej pory trzy razy – w tym dwukrotnie w zeszłym sezonie – i ani razu nie wygrał. Liczyliśmy, że po ich czwartym spotkaniu ten stan rzeczy się nie zmieni.
No i się nie zmienił. I ani przez moment nie obawialiśmy się o to, że może być inaczej.
Bo Hubert grał w nocy niezwykle pewnie. Już w pierwszych gemach pokazał moc, szybko przełamując rywala i wychodząc na prowadzenie 3:0 w gemach. I tej przewagi nie oddał już do końca spotkania, a seta zakończył rezultatem 6:3. I ten krótki opis to nie tak, że gdy to piszemy jest prawie piąta rano i naprawdę chcemy iść spać (choć to też prawda) – po prostu w tym secie nic specjalnego się nie działo. Polak miał przewagę, wykorzystał ją, był lepszy. Tyle. To zresztą stan rzeczy, który niezwykle nam odpowiada, bo Hubert przecież często miał problemy z tym, by utrzymać koncentrację i na spokojnie wygrać takiego seta.
The moment @HubertHurkacz sealed the deal 👏#UnitedCup pic.twitter.com/APq3jY6Af9
— United Cup (@UnitedCupTennis) January 4, 2025
A w tym przypadku triumfował tak nie tylko w partii, ale i w całym meczu. Gdy Szewczenko w piątym gemie drugiego seta popełnił cztery błędy, właściwie wręczając przełamanie Hubertowi, ten chętnie przewagę breaka przyjął, a potem jeszcze podkręcił tempo. I wygrał też kolejne trzy gemy, a wraz z nimi całą partię. Przez cały mecz grał niezwykle pewnie przy własnym podaniu, a przy serwisie rywala – odważnie i agresywnie. I jeśli to ma być twarz Hurkacza pod przewodnictwem Nicolasa Massu, nowego trenera, to my to kupujemy.
Nawet jeśli na tak pewne zwycięstwa z tenisistami notowanymi znacznie wyżej od Szewczenki przyjdzie nam trochę poczekać.
Ciężka praca się opłaca
Sześć. Tyle meczów rozegrały ze sobą Jelena Rybakina i Iga Świątek przed dzisiejszym starciem. Czterokrotnie lepsza okazywała się w nich Kazaszka. Rybakina wygrywała z Igą trzykrotnie w 2023 roku (na Australian Open, w Indian Wells i Rzymie), a także w ubiegłym sezonie (w Stuttgarcie). Polka pokonywała Jelenę w 2021 roku w Ostrawie i w zeszłym sezonie, gdy obie grały o tytuł w Katarze. Dziś faworytką miała być jednak Rybakina – bo nawierzchnia w Sydney jest dość szybka, a to po prostu miało ją w starciach z Igą premiować.
Bo wiadomo, Jelena gra płaską, szybką i mocną piłką. Tak, jak Iga nie lubi. Zresztą już Katie Boulter – tenisistka niezła, grająca w pewnym stopniu podobnie, ale jednak o klasę gorsza od Jeleny – sprawiła Polce mnóstwo problemów. Iga poradziła sobie z nią dopiero po niemal trzech godzinach walki i mogła się tylko cieszyć, że przed półfinałem miała dzień przerwy. Zresztą nie wyszła wtedy na trening, a zamiast tego odpoczywała.
I słusznie. Bo okazało się – co zresztą można było przewidzieć – że dziś czeka ją prawdziwa harówka.
Co istotne, Polka już na starcie meczu miała nad Rybakiną przewagę – wiedziała bowiem, że nawet jeśli przegra, to zostanie mikst. Jelena marginesu błędu nie miała, jeśli chciała wprowadzić swoją kadrę do finału, musiała wygrać ten mecz. Porażka oznaczała, że Kazachstan pożegna się z imprezą. Początkowo nie było jednak widać po niej nerwów. Po Idze zresztą też. obie pewnie wygrały kilka pierwszych gemów serwisowych. Dopiero w piątym gorzej zagrała Iga. Najpierw popełniła błąd, który dał break point rywalce, a potem wpakowała forehand w siatkę. I straciła podanie.
Długo wydawało się, że będzie to kluczowy moment seta. Jelena bowiem nadal pewnie wygrywała własne gemy serwisowe, a do tego była w stanie atakować wtedy, gdy serwowała Iga. Polka w czasie przerwy w rozmowie z trenerem mówiła jednak wprost – to nie wina sprzętu, to ona sama nie gra tak, jakby chciała. I tę najlepszą grę po prostu musiała odnaleźć. Zrobiła to w ostatniej możliwej chwili. Czyli wtedy, gdy Rybakina serwowała na seta.
JAZDAAA 🇵🇱@iga_swiatek takes the first set 7-6 v. Rybakina!#UnitedCup pic.twitter.com/0mdKx1uiUz
— United Cup (@UnitedCupTennis) January 4, 2025
Polka wówczas zaatakowała, wypracowała dwa break pointy. Oba jednak obroniła Jelena, oba serwisami. Iga się tym nie przejęła, wypracowała i trzeciego, którego… też nie wykorzystała. Dopiero czwarty przyniósł upragnione przełamanie i remis – 5:5. W kolejnym gemie historii nie było – Świątek wygrała pewnie. I mało brakowało, a triumfowałaby i w secie bez konieczności rozgrywania tie-breaka. W dwunastym gemie bowiem znów zaatakowała, miała nawet dwie piłki setowe, jednak ani jednej z nich nie udało jej się wykorzystać. Stąd ostatecznie doszło do decydującego gema.
Ten miał niecodzienny przebieg – przez pierwszych osiem wymian punkty na swym koncie zapisywały wyłącznie returnujące. Dopiero przy stanie 4:4 wymianę wygrała serwująca wówczas Świątek. Rybakina za to w kolejnej wymianie popełniła błąd, który dawał Idze dwie piłki setowe. Pierwszej nie udało się wykorzystać – Kazaszka obroniła się serwisem – ale przy drugiej Jelena znowu się pomyliła i to Polka mogła na swoim koncie zapisać pierwszego seta. Docenić trzeba było w tym czasie zwłaszcza jej fenomenalną pracę w defensywie, która wymuszała na rywalce podejmowanie większego ryzyka, a co za tym idzie – popełnianie błędów.
Tak zresztą było też i w drugiej partii, w której dodatkowo Jelena zaczęła mieć problemy przy swoim podaniu. I w pierwszym, i w trzecim gemie musiała nawet bronić break pointów, ale wtedy zrobiła to jeszcze skutecznie. W siódmym gemie została już jednak przełamana i to do zera. To był początek końca tego spotkania, bo Iga nie planowała oddać swojego serwisu. Miała co prawda kłopoty w ostatnim gemie meczu – podwójnym błędem podarowała nawet Rybakinie szansę na przełamanie – ale najpierw wybroniła się serwisem, potem wypracowała piłkę meczową i ją wykorzystała.
Zresztą ta ostatnia wymiana była właściwie podsumowaniem całego meczu w pigułce – była wymiana ciosów, był atak Rybakiny, była fantastyczna praca Igi w defensywie, a na końcu błąd Kazaszki. Zresztą zobaczcie sami:
A stellar match 😮💨
And what a way to end it, @iga_swiatek! #UnitedCup pic.twitter.com/3x1JLHwtpf
— United Cup (@UnitedCupTennis) January 4, 2025
Po wszystkim Iga potrzebowała chwili na złapanie oddechu, bo przez cały mecz pracowała na tę wygraną naprawdę ciężko, a na korcie spędziła ostatecznie ponad dwie godziny. I oby ten oddech złapała do niedzieli, bo o 7:30 polskiego czasu Biało-Czerwoni powalczą – po raz drugi z rzędu – o triumf w całym turnieju. Ich rywalami będą albo Czesi, albo Amerykanie. Liczymy, że tym razem to Iga, Hubert i reszta kadry uniosą w górę trofeum za zwycięstwo.
Wyniki:
Hubert Hurkacz – Aleksandr Szewczenka 6:3, 6:2
Iga Świątek – Jelena Rybakina 7:6 (5), 6:4
Fot. Newspix
CZYTAJ WIĘCEJ O TENISIE: