Patrząc na obecną atmosferę w polskich skokach: Thomas Thurnbichler jak powietrza potrzebował dziś dobrego występu swoich podopiecznych. I czy to właśnie dostał? Jakub Wolny oraz Dawid Kubacki zrobili tyle, na ile obecnie ich stać. Olek Zniszczoł może mówić o sporym pechu, bo ucierpiał na specyfice systemu KO, ale też skoczył nieźle. A Paweł Wąsek potwierdził, że jego forma rośnie i rośnie. I w Innsbrucku zanotował najlepszy wynik w sezonie!
Najlepszy wynik w sezonie jeśli chodzi nie tylko o Wąska (w jego przypadku też karierze), ale w ogóle wszystkich polskich skoczków. Paweł skoczył 129 oraz 129.5 metrów, co przełożyło się ostatecznie na piąte miejsce w konkursie. Nasz reprezentant przegrał tylko z tymi, którzy są ostatnio najmocniejsi. Czyli Gregorem Deschwandenem oraz trójką Austriaków: Danielem Tschofenigem, Janem Hoerlem oraz Stefanem Kraftem. To naprawdę robi wrażenie i sprawia, że zaczynamy trwający sezon dla polskich skoków narciarskich wcale nie będzie wyglądał tragicznie. Możemy powiedzieć: cała nadzieja w Wąsku.
Poświęćmy jednak jeszcze moment pozostałym Biało-Czerwonym. Wolny oraz Kubacki zdobyli dzisiaj punkty, ale duża w tym zasługa ich konkurentów w parze KO. Szczególnie Killiana Peiera, który po słabej próbie Kubackiego (121.5 m) postanowił skoczyć jeszcze słabiej (117.5 m). Co innego może powiedzieć natomiast Olek Zniszczoł. Ten skoczył bardzo solidnie (125.5 m), ale miał tego pecha, że trafił na prawdziwego kozaka, czyli Michaela Hayboecka (też 125.5 m, ale w gorszych warunkach i z lepszym stylem). Ostatecznie 30-latek był najlepszym z zawodników, którzy nie załapali się do drugiej serii. Choć jego wynik punktowy był identyczny co ten Sakutaro Kobayashiego, 26. skoczka pierwszej serii.
Paweł Wąsek. Po wypadku w Wiśle czuł lęk przed skakaniem. Teraz staje się liderem polskiej kadry [SYLWETKA]
Nie wspomnieliśmy jeszcze o Piotrze Żyle. Ale nieprzypadkowo, bo ten dzisiaj zaprezentował się tak, że chcielibyśmy o tym jak najszybciej zapomnieć.
Kto natomiast dzisiaj wymiatał? Oczywiście Austriacy, którzy kwestię zwycięstwa w konkursie rozstrzygali między sobą. Ostatecznie wygrał Kraft, który skakał bardzo daleko ( (131.5 m i 132.5 m) i najlepiej stylowo (noty bliskie maksymalnych, jedna “20”). Drugi finiszował Hoerl (134 m, 132 m. Też jedna “20”), a trzeci Tschofenig (132.5 m, 127.5 m), który w drugiej serii spisał się chyba minimalnie poniżej oczekiwań. Choć miał też trudniejsze warunki od swoich znakomitych kolegów.
W każdym razie: 22-letni Austriak stracił też prowadzenie w łącznej klasyfikacji TCS. Obecnie prowadzi w niej Kraft, który ma 0.6 pkt przewagi nad Hoerlem i 1.3 pkt przewagi nad Tschofenigiem. Oj, jest blisko. A nawet bardzo blisko. Nadchodzący konkurs w Bischofshofen powinien przynieść niesamowite emocje.
Miejsca Polaków w Innsbrucku:
- 5. Paweł Wąsek (129 m, 129.5 m)
- 24. Jakub Wolny (120.5 m, 126.5 m)
- 26. Dawid Kubacki (121.5 m, 122.5 m)
- 31. Aleksander Zniszczoł (125.5 m)
- 48. Piotr Żyła (110 m)
Czytaj też:
- Bliskość skoków i śmierci. Bergisel – skocznia legendarna
- Tajemnice Austriaków i lidera Turnieju Czterech Skoczni. „Dzięki temu skoki go znowu bawią”
- Niezadowolony trener, słabi Polacy i żarty rywala. “Lepiej walczyć z Żyłą na skoczni niż w oktagonie”
Fot. Newspix.pl