Możliwe, że ten jedyny godny uwagi mecz w Nowy Rok oglądało o wiele więcej osób, niż mogłoby się wydawać. Jeśli nie zagłębiacie się w rozgrywki Championship i niższych lig angielskich ani nie jesteście fanami piłki nożnej w wydaniu klubów egipskich czy izraelskich, to dziś nie mieliście wyboru – los skazał was na starcie Brentford z Arsenalem.
Czy coś w tym złego? Niekoniecznie, bo oba zespoły zadbały o to, byśmy się za bardzo nie wynudzili. Strzelanie całkiem szybko rozpoczął człowiek-instytucja w ekipie gospodarzy, czyli Bryan Mbeumo. Jego świetna akcja kompletnie zaskoczyła obrońców i bramkarza Arsenalu, a piłka wpadła do siatki Kanonierów tuż przy bliższym słupku. Brentford straciło jednak prowadzenie i to jeszcze w pierwszej połowie. Na 1:1 gola strzelił Gabriel Jesus – Brazylijczyk efektownym szczupakiem dobił strzał Thomasa Parteya i zanotował już szóste trafienie w czterech ostatnich meczach.
Prawda jest taka, że gol wyrównujący padł jednak dzięki niefrasobliwości rywali, a konkretnie… Mbeumo. To, co lider Brentford dał swojej drużynie w 13. minucie meczu, szybko sam zabrał nieco ponad kwadrans później – Kameruńczyk najpierw wytargał piłkę z tłoku pod własnym polem karnym, ale za chwilę szybko ją stracił i w efekcie padła bramka dająca Arsenalowi wyrównanie.
Brentford – Arsenal 1:3. Kanonierzy odpalili po przerwie
Podopieczni Mikela Artety nie osiedli na laurach i dziś wyglądali o niebo lepiej od swoich rywali. Z doświadczenia wiemy już jednak, że nie zawsze jest to gwarancją dobrego wyniku końcowego. Tym razem się udało – po zmianie stron szybko trafił Mikel Merino, trzeciego gola strzelił Gabriel Martinelli i maszyna rozpędziła się na dobre. Akurat wtedy, gdy właściwie udało się zabić ten mecz.
Brentford nie było już w stanie nawiązać równorzędnej walki z drużyną gości. Ten przebłysk Mbeumo z początku spotkania miał być jedynym takim wybrykiem Pszczół, ale duży w tym udział Arsenalu, który odebrał dziś rywalom jakąkolwiek radość z gry w piłkę nożną.
Tym samym Kanonierzy spychają z drugiego miejsca w tabeli Premier League prawdziwą rewelację rozgrywek – Nottingham Forest. Do liderującego Liverpoolu tracą jednak aż sześć punktów, przy czym podopieczni Arne Slota mają jeszcze do rozegrania mecz zaległy z Evertonem. Dogonienie The Reds będzie dla piłkarzy Artety zadaniem karkołomnym, ale londyńczycy na pewno spróbują jeszcze zawalczyć o upragniony tytuł.
Brentford – Arsenal 1:3 (1:1)
- 1:0 – Mbeumo 13′
- 1:1 – Jesus 29′
- 1:2 – Merino 50′
- 1:3 – Martinelli 53′
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Hiszpańska dominacja. Najważniejsze wydarzenia 2024 roku w światowym futbolu
- 60 rzeczy, które na pewno NIE wydarzą się w 2025 roku
- Jagiellonia na tronie. Najważniejsze wydarzenia 2024 roku w polskiej piłce klubowej
Fot. Newspix