Reklama

Hiszpańska dominacja. Najważniejsze wydarzenia 2024 roku w światowym futbolu

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

01 stycznia 2025, 08:24 • 11 min czytania 2 komentarze

Sylwestrowa zabawa już za nami, czas więc zamknąć także nasz cykl podsumowań 2024 roku. Wzięliśmy już pod lupę dwanaście ostatnich miesięcy w wykonaniu Roberta Lewandowskiego (TUTAJ), reprezentacji Polski (TUTAJ), a także zrobiliśmy przegląd najważniejszych wydarzeń roku w polskiej piłce klubowej (TUTAJ). Pora na podobne wspominki dotyczące światowego futbolu.

Hiszpańska dominacja. Najważniejsze wydarzenia 2024 roku w światowym futbolu

Znów wybraliśmy dwanaście najważniejszych wydarzeń roku. Zapraszamy!

Powrót Hiszpanów na europejski tron

Wydarzeniem roku w europejskim futbolu były niewątpliwie mistrzostwa Europy w Niemczech, więc od wyróżnienia zwycięzców tego turnieju zaczniemy. Wprawdzie samo Euro nie porwało, zwłaszcza faza pucharowa była momentami nudnawa, głównie za sprawą zachowawczo grających reprezentacji Anglii i Francji, ale akurat triumfatorzy dostarczyli mnóstwa pozytywnych wrażeń. Krótko mówiąc – Hiszpanie grali zdecydowanie najlepiej, najpiękniej i przebrnęli przez niełatwą drabinkę, pozostawiając w pokonanym polu wszystkich napotkanych przeciwników, w tym Włochów, Chorwatów, Niemców, Francuzów i – już w wielkim finale – Anglików.

O nic się nie można do ekipy z Półwyspu Iberyjskiego przyczepić. Hiszpanie w pełni zasłużenie powrócili na europejski tron, a pierwsze skrzypce w ich zespole grali nie tylko weterani jak Dani Carvajal czy Alvaro Morata, ale przede wszystkim młodzieniaszkowie w osobach Lamine’a Yamala oraz Nico Williamsa.

Co tu dużo gadać, świetlana przyszłość przed hiszpańską kadrą. Już jest świetnie, a może być jeszcze lepiej.

Reklama

Złota Piłka dla Rodriego

Lider drugiej linii hiszpańskiej ekipy, Rodri, został nagrodzony Złotą Piłką. Dokonał zatem tego, co nie udało się bohaterom z lat 2008-2012, czyli Xaviemu oraz Andresowi Inieście. Ta dwójka miała jednak pecha walczyć o indywidualne wyróżnienia z Leo Messim oraz Cristiano Ronaldo. Tymczasem w tym roku nie doczekaliśmy się jednego murowanego kandydata do zwycięstwa w plebiscycie “France Football”. Mocne argumenty miał bowiem za sobą nie tylko Rodri, ale również Vinicius Junior, Jude Bellingham, a nawet Dani Carvajal. Ostatecznie padło na pomocnika Manchesteru City i z pewnością nie był to wybór oburzający czy nawet kontrowersyjny.

Rodri, najlepszy piłkarz świata. Złota Piłka absolutnie mu się należy

Innego zdania są jednak przedstawiciele Realu Madryt, na czele z prezesem Florentino Perezem. Królewskich do tego stopnia rozgniewał fakt, że Złota Piłka nie wpadła w ręce Viniciusa, że zbojkotowali oni galę i przez ładnych kilka tygodni podkreślali na każdym kroku, że nagroda należała się ich brazylijskiej gwieździe. Na szczęście Rodri zachował w całej tej medialnej zadymie spokój i nie wdał się w żadne niepotrzebne dywagacje czy pyskówki.

Zresztą jakiej klasy to zawodnik, widać wyraźnie teraz, gdy – na skutek kontuzji – brakuje go w składzie Manchesteru City.

Real Madryt znów górą

Oczywiście gdyby Vini otrzymał Złotą Piłkę, to też nie byłoby mowy o skandalu. Ostatecznie wiosną 2024 roku Real Madryt ponownie okazał się najmocniejszą ekipą klubową Starego Kontynentu. Los Blancos zgarnęli mistrzostwo Hiszpanii i po raz piętnasty w dziejach klubu zatriumfowali w Champions League. Finałowe starcie z Borussią Dortmund układało im się nadspodziewanie kiepsko, niemiecka drużyna była bardzo bliska objęcia prowadzenia, ale atakującym BVB zabrakło zimnej krwi w podbramkowych sytuacjach. Natomiast gracze Realu jak zwykle zademonstrowali instynkt zabójcy. Najpierw ukąsił Carvajal, później właśnie Vinicius.

Reklama

Po tych dwóch ciosach z dortmundczyków nie było już czego zbierać.

Jesień ułożyła się podopiecznym Carlo Ancelottiego nieco gorzej. W dużej mierze z uwagi na nieobecność Toniego Kroosa, który  – zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami – po mistrzostwach Europy zakończył karierę. Rozregulowany Real zanotował sporo potknięć w hiszpańskiej ekstraklasie, zebrał lanie od Barcelony w Klasyku, a także trzy razy schodził z boiska pokonany w Lidze Mistrzów. To naprawdę długa lista niepowodzeń jak na standardy Królewskich. Ale jest jeszcze o wiele za wcześnie, by bić na alarm. Madrycka ekipa wciąż ma przecież wszelkie szanse na końcowy sukces w lidze, krajowym pucharze, no i rzecz jasna w Europie.

Kylian Mbappe w Madrycie

Na wspomniane przed momentem rozregulowanie Królewskich wpłynęło też długo wyczekiwane przybycie do Madrytu Kyliana Mbappe. Latem francuski gwiazdor z wielką pompą zameldował się na Estadio Santiago Bernabeu, lecz pierwsze miesiące w nowym klubie nieszczególnie się 26-latkowi udały. Można było odnieść wrażenie, że Mbappe nie potrafi znaleźć dla siebie miejsca na murawie, trochę wchodząc w paradę Viniciusowi Juniorowi. Tylko że jak przychodziło co do czego, to właśnie Brazylijczyk brał sprawy w swoje ręce, przechylając szalę zwycięstwa na korzyść Realu w wielu wyrównanych spotkaniach. Tymczasem Mbappe niejednokrotnie bardziej przeszkadzał niż pomagał, marnując całą masę klarownych okazji do zdobycia bramki, włącznie z dwoma rzutami karnymi.

Szeroko komentowany był zwłaszcza beznadziejny występ mistrza świata w starciu z Barceloną, gdy dawał się on nieustannie łapać na ofsajdzie.

Mbappe wybrał trenera Radomiaka. Kulisy historii, w którą ciężko uwierzyć

Oczekiwania względem Mbappe niewątpliwie są w Madrycie wyższe i Carlo Ancelotti dalej musi się głowić nad tym, w jaki sposób wycisnąć z napastnika maksimum potencjału, nie podcinając za jednym zamachem skrzydeł pozostałym gwiazdom ekipy Los Blancos. Zaznaczmy jednak od razu, że z Mbappe w Realu nie jest aż tak marnie, jak mogłoby się z pozoru wydawać. Czternaście trafień w 24 występach we wszystkich rozgrywkach to niekoniecznie wybitny, ale jednak przyzwoity dorobek.

Nowy format europejskich pucharów

Z pewnością jednym z najważniejszych wydarzeń 2024 roku w europejskim futbolu był debiut nowej formuły rozgrywek międzynarodowych. Wysłużoną fazę grupową zastąpiła bowiem faza ligowa, co w pewnym sensie stanowiło odpowiedź UEFA na zagrożenie ze strony Superligi. I na razie trzeba chyba stwierdzić, że zmiany wprowadzone przez europejską federację wyszły Lidze Mistrzów, Lidze Europy oraz Lidze Konferencji na zdrowie. Spójrzmy choćby na Champions League, gdzie za nami jest już sześć kolejek zmagań w zasadniczej części rozgrywek. Gdyby wciąż obowiązywał podział na grupy, to wszystko byłoby już jasne i faworyci za pewne jak zwykle w komplecie zameldowali by się w play-offach. A teraz wciąż mamy się jeszcze czym emocjonować. Rywalizacja trwa.

Kolejne wcielenie Superligi. Pomysł Unify League nie porywa

Przegrany w styczniowej konfrontacji Manchesteru City z Paris Saint-Germain może nie awansować do fazy pucharowej turnieju.

Największy kryzys w karierze Pepa Guardioli

A skoro już o Obywatelach mowa, to należy wspomnieć o szokującym kryzysie, w jakim tkwią oni od ładnych paru tygodni.

Jeszcze w poprzednim sezonie wszystko było w jak najlepszym porządku. W Lidze Mistrzów podopieczni Pepa Guardioli polegli po pasjonującym dwumeczu z Realem Madryt, zakończonym konkursem rzutów karnych, ale w Premier League nie mieli sobie równych i znowu sięgnęli po mistrzowski tytuł. Zresztą pierwsza faza sezonu 2024/25 również nie zapowiadała katastrofy. Później jednak, jak mawia klasyk, coś się popsuło i chyba nie można wszystkich problemów The Citizens sprowadzać do kontuzji Rodriego. Obywatele zaczęli seryjnie przegrywać i to w dodatku na wszystkich frontach. Guardiola jeszcze nigdy nie doświadczył równie czarnej serii w swojej trenerskiej karierze i wyraźnie widać, że Hiszpan nie bardzo ma pomysł na to, jak wyciągnąć swoich zawodników z dołka.

Czarna lista Manchesteru City. Posypały się antyrekordy

Manchester na ogół próbuje po prostu grać swoje i przezwyciężyć trudności dzięki uporowi i konsekwencji. Na razie ta strategia przynosi jednak marne rezultaty, o czym świadczą porażki między innymi z Liverpoolem, Tottenhamem, Manchesterem United, Aston Villą czy Sportingiem. O kolejnym mistrzostwie Anglii nie może być zatem mowy. Biorąc pod uwagę okoliczności, sukcesem dla City będzie zajęcie miejsca w lidze premiowanego udziałem w Champions League.

Pożegnał się Klopp, niech żyje Slot

Rozumiem, że dla wielu ludzi może to być szok, ale oczywiście mogę to wyjaśnić – a przynajmniej spróbować to wyjaśnić. Kocham absolutnie wszystko w Liverpoolu, kocham wszystko w mieście, kocham wszystko w naszych kibicach, kocham drużynę, kocham personel. Kocham wszystko. Ale to, że nadal podejmuję tę decyzję, pokazuje, że jestem przekonany, że jest to decyzja, którą muszę podjąć. Chodzi o to, że – jakby to powiedzieć – zaczyna mi brakować energii.

Te słowa Juergena Kloppa wstrząsnęły kibicami Liverpoolu w styczniu 2024 roku. Niemiec zapowiedział wówczas, że po zakończeniu sezonu pożegna się z Anfield i nie wykluczył, że w ogóle zakończy trenerską karierę. Jego niespodziewane rozstanie z ekipą The Reds wypadło zresztą przeciętnie, bo w swoim ostatnim sezonie Klopp musiał się zadowolić jedynie triumfem w Pucharze Ligi Angielskiej. The Reds nie zdołali pod jego wodzą sięgnąć po drugie mistrzostwo Anglii. Mogło się wtedy wydawać, że przed drużyną trudne i burzliwe czasy. Ostatecznie szkoleniowca o takim warsztacie, dorobku i charyzmie niełatwo jest zastąpić. Arne Slot, który zajął miejsce Niemca na ławce trenerskiej, jest jednak na najlepszej drodze do tego, by poprowadzić Liverpool do drugiego triumfu w Premier League w XXI wieku. Dla Holendra rok 2024 jest w ogóle ze wszech miar udany. Dość powiedzieć, że w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy przegrał on tylko… jeden mecz.

Jedna porażka w 2024 roku. Absurdalne statystyki Arne Slota

W rundzie jesiennej sezonu 2024/25 szczególnie imponująca była postawa Mo Salaha, który już teraz ma na swoim koncie 17 bramek i 13 asyst w samych tylko występach ligowych. To może być najlepszy sezon w karierze Egipcjanina, a nawet najlepszy sezon jakiegokolwiek piłkarza w dziejach Premier League.

Niepokonany Bayer Leverkusen

Na finiszu 2024 roku Arne Slot stał się więc gwiazdą numer jeden wśród europejskich szkoleniowców. Jednak jeszcze wiosną status ten należał się bezwzględnie Xabiemu Alonso. Jego Bayer Leverkusen przełamał bowiem trwającą dekady niemoc, jeśli chodzi o zdobywanie trofeów, i zdetronizował Bayern Monachium w Bundeslidze. To już samo w sobie jest niebagatelnym osiągnięciem, lecz ekipa dowodzona przez Alonso pokusiła się również o wykonanie paru zadań pobocznych. Po pierwsze, zakończyła ligowe zmagania bez porażki. I po drugie – pobiła wszelkie rekordy meczów rozstrzygniętych bramkami zdobytymi w doliczonym czasie gry.

Trela: Świetny finisz Bayeru ratuje emocje w Bundeslidze

25 maja Bayer zatriumfował także w finale Pucharu Niemiec. Ekipie z Leverkusen nie udało się jednak rozegrać całego sezonu od deski do deski bez ani jednej wtopy. Trzy dni wcześniej przegrała ona aż 0:3 z Atalantą w finałowym starciu Ligi Europy. Passa meczów bez porażki zatrzymała się zatem na 51.

Argentyna wciąż najlepsza

Wygrywać nie przestaje z kolei Lionel Scaloni, selekcjoner reprezentacji Argentyny. W 2024 roku Albicelestes pod jego wodzą obronili tytuł najlepszej drużyny Ameryki Południowej i zatriumfowali podczas Copa America w Stanach Zjednoczonych. O ile jednak na mundialu w Katarze argentyńską ekipę do zwycięstwa poprowadził Leo Messi, to tutaj pierwsze skrzypce grał już Lautaro Martinez, dzielnie wspierany przez Juliana Alvareza. Messi zaprezentował się zaś zaskakująco przeciętnie, podobnie zresztą jak Cristiano Ronaldo na Euro 2024. No, z tą istotną różnicą, że koledzy tego drugiego nie zdołali mimo wszystko zwyciężyć w turnieju.

Piłkarz Interu Miami ma więc już na koncie dwa mistrzostwa kontynentu i jedno mistrzostwo globu, podczas gdy napastnikowi Al-Nassr musi wystarczyć jeden sukces na Euro. Cieszy natomiast fakt, że obaj legendarni zawodnicy nie zeszli jeszcze ze sceny i wciąż bawią się futbolem, śrubując własne rekordy.

Piękni czterdziestoletni. Jak LeBron i CR7 przesuwają granice wieku w sporcie

Era ich panowania na światowych boiskach jest już jednak definitywnie zamknięta.

Mundial w Arabii Saudyjskiej

Jeśli już jesteśmy przy imprezach rangi mistrzowskiej, to poznaliśmy gospodarzy kolejnych mundiali.

FIFA zdecydowała, że ten w 2030 roku zostanie zorganizowany wspólnym wysiłkiem Hiszpanii, Portugalii i Maroka przy specjalnym współudziale Argentyny, Paragwaju oraz Urugwaju z okazji stulecia turnieju. Natomiast w 2034 roku mundial ponownie odbędzie się na Półwyspie Arabskim, a konkretnie – w Arabii Saudyjskiej. Wielkiego zaskoczenia nie było, ponieważ Saudowie od dawna bardzo intensywnie zabiegali o prawo zorganizowania u siebie piłkarskich mistrzostw świata. Gianni Infantino, prezes FIFA, wykonał zresztą wiele sztuczek, by w głosowaniu całkowicie oczyścić pole dla hojnych Saudów.

Perła w koronie. Arabia Saudyjska zorganizuje mistrzostwa świata – co to oznacza?

– Saudyjczycy rozumieją, jak wiele można osiągnąć, będąc tak ugodowym jak Katar. Z drugiej strony wiedzą też, jakie znaczenie ma umiejętność pokazania siły. Ich styl to coś pomiędzy podejściem Kataru i ZEA. Są jednocześnie chętni do nawiązywania przyjacielskich relacji i demonstrują, jak wiele mogą. Mówimy o kraju, który przecież dosłownie kupił golf jako całą dyscyplinę. Użył swojej mocy, żeby pokazać, że może to zrobić – opowiadał nam profesor Simon Chadwick. – Musimy pamiętać, dlaczego Arabia Saudyjska to robi. To próba dywersyfikacji gospodarki i uczynienia z futbolu istotnej gałęzi życia ekonomicznego kraju, źródła stałych przychodów oraz zabieg spod znaku soft power. Jako Brytyjczyk, który dużo podróżuje po świecie, wiem, że ludzie w każdym zakątku świata nie chcą rozmawiać o Brexicie czy historii Wielkiej Brytanii. Każdego interesuje Premier League. Piłka nożna to niezwykle silne narzędzie oddziaływania. Mohammed bin Salman o tym wie.

Hansi Flick w Barcelonie

Zastanawialiśmy się, którą ze zmian trenerskich wypadałoby jeszcze wyróżnić. Początek pracy Rubena Amorima w Manchesterze United? Jose Mourinho w lidze tureckiej? A może Thomasa Tuchela jako selekcjonera reprezentacji Anglii? Postawiliśmy jednak finalnie na Hansiego Flicka w Barcelonie, bo o nim mówiło się chyba – mimo wszystko – najwięcej. I trudno się dziwić tej medialnej zadymie, ponieważ Niemiec w ekspresowym tempie uczynił z Dumy Katalonii zespół grający ofensywnie, intensywnie i ekscytująco. Kiedy jego Barcelona rzuciła na kolana kolejno Bayern Monachium i Real Madryt, to mogło się wręcz wydawać, że Flick rzucił jakieś zaklęcie na swoich podopiecznych. Zwłaszcza na Raphinhę oraz Roberta Lewandowskiego, który zaczął strzelać jak za najlepszych lat.

Szybko się jednak okazało, że Flick nie dysponuje żadnymi czarodziejskimi mocami. Końcówka roku była już w wykonaniu Barcelony kiepska i obecnie ekipa ze stolicy Katalonii plasuje się dopiero na trzecim miejscu w ligowej tabeli. Co oczywiście nie oznacza, że całą pracę Flicka należy już teraz przekreślić.

Jedno jest natomiast pewne – na Camp Nou wszyscy się cieszą, że 2024 rok dobiega wreszcie końca.

Piękna Gruzja

Na specjalne wyróżnienie zasłużyli także Gruzini, będący rewelacją mistrzostw Europy w Niemczech.

Jako się rzekło, turniej jako całość nie porwał i został zdominowany przez zespoły charakteryzujące się kunktatorstwem, ale akurat Gruzinom z całą pewnością nie można było zarzucić męczenia buły. Na długo zapamiętamy zarówno ich spektakularną potyczkę z Turcją (1:3), jak i ich triumf nad Portugalią (2:0).

***

A wy o jakim piłkarskim wydarzeniu z 2024 roku będziecie pamiętać najdłużej?

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

fot. NewsPix.pl / FotoPyk

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

2 komentarze

Loading...