Reklama

Gościnność Leicester nie zna granic. Manchester City kończy rok zwycięstwem!

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

29 grudnia 2024, 17:48 • 3 min czytania 2 komentarze

Jeśli ktoś szukał wyraźnego przełamania Manchesteru City i odcięcia się grubą kreską od ostatnich tygodni – cóż, musi jeszcze poczekać. Nie podopieczni Pepa Guardioli, a piłkarze Leicester prawie pod każdym względem bardziej wyglądali jak drużyna, która chce grać w piłkę, kontrolować wydarzenia i ma patent na gole. Zamiast być tłem, wręcz przeciwnie: dyktowała przyjezdnym tempo, ale… eh, co z tego, skoro skończyła z niczym.

Gościnność Leicester nie zna granic. Manchester City kończy rok zwycięstwem!

Zaczęło się od błędu Stolarczyka. Tak, polski bramkarz maczał palce w tym, żeby City mogło dobrze zakończyć rok po tragicznym okresie listopadowo-grudniowym. W 21. minucie dość średni strzał Fodena z dystansu odbił do boku w taki sposób, że Savinho nie miał problemów z dobitką. Dało się, a wręcz trzeba było zrobić w tamtej sytuacji coś więcej. Kibiców “Lisów” ten moment mógł zaboleć o tyle bardziej, że później przez blisko godzinę gry Haaland i spółka nie byli w stanie stworzyć poważnego zagrożenia w polu karnym. Jedyne, co byli w stanie robić, polegało na imitowaniu tyczek treningowych.

Dlatego właśnie tak zaskoczył drugi gong, który nijak współgrał z obrazem gry City. W 74. minucie okazało się, że Haaland jednak biega po murawie, a cała ofensywa Manchesteru City nie musi istnieć tylko na papierze. Szybki atak, błysk McAtee, fajna wymiana kilku piłek, dośrodkowanie Savinho na głowę Norwega i cyk, najbardziej nielogiczne 2:0 tego weekendu.

No bo co miało wtedy powiedzieć Leicester? Po obiciu słupka z bliskiej odległości? Po zmarnowanej setce Vardy’ego? Po wybiciu piłki z linii bramkowej przez Akanjiego? “Lisy” naprawdę robiły wiele, żeby zapracować na własny dorobek, ale dziś kompletnie nie leżała im skuteczność. Nie przesadzimy, mówiąc, że przede wszystkim z tego względu Manchester City wygrał spotkanie. Był przeciętny, oddawał inicjatywę, męczył bułę, ale mecz po prostu ułożył się po jego myśli. Drugi raz od dwóch miesięcy, drugi na przestrzeni czternastu rywalizacji obok 3:0 z Nottingham Forest.

Tak jak napisaliśmy na początku: dzisiejsze zwycięstwo “Obywateli” raczej nie jest powodem, żeby wieścić ich wielki powrót w najbliższych tygodniach. To nadal mierna wersja City. Wyglądająca źle nawet na tle Leicester, które ma podobny bilans wpadek w ostatnich miesiącach, ale z tą różnicą, że bije się o utrzymanie. Z drugiej strony, nieco odwracając narrację, jak przeciętny musiał być zespół Ruuda van Nisterlooya (w wykończeniu, w innych aspektach było lepiej), że nie potrafił urwać chociaż punktu tak rozklekotanemu rywalowi. Momentami aż prosiło się o ukaranie mistrzów Anglii za ich niefrasobliwość, apatię na tyłach czy w pressingu w różnych strefach boiska. To było wciąż dalekie od swoich wyżyn City, z tym że miało do czynienia z jeszcze większym przeciętniakiem. Na tym polegała cała filozofia.

Reklama

To powinien być remis, zwłaszcza po tym co zobaczyliśmy w drugiej połowie. Ale jak brzmi typowe piłkarskie porzekadło – niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. “Lisy” będą pluć sobie w brodę, że mimo całkiem dobrej prezencji dali się ograć w taki sposób.

Leicester City – Manchester City 0:2 (0:1)

  • 0:1 – Savinho 21′
  • 0:2 – Haaland 74′

Fot. Newspix

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Ekstraklasa

Polityczne wojenki i miejska spalarnia kasy. Krajobraz patologii w Piaście Gliwice

Kamil Warzocha
60
Polityczne wojenki i miejska spalarnia kasy. Krajobraz patologii w Piaście Gliwice
Boks

Biało-czerwone i najważniejsze. Co zapamiętamy z 2024 roku w polskim sporcie? [RANKING]

Sebastian Warzecha
10
Biało-czerwone i najważniejsze. Co zapamiętamy z 2024 roku w polskim sporcie? [RANKING]

Komentarze

2 komentarze

Loading...