Oleksandr Usyk pewnie zwyciężył w rewanżowym starciu z Tysonem Furym, pokonując Brytyjczyka jednogłośnie na punkty. Takiej decyzji nie przyjmuje do siebie przegrany, choć wyraźnie uległ rywalowi – i to nie tylko w oczach trzech sędziów, ale i większości ekspertów. – Widzę w Usyku pięściarza kompletnego – mówi nam Albert Sosnowski. – Wydaje mi się, że nie ma na horyzoncie takiego zawodnika, którego pokonanie dałoby Ukraińcowi coś więcej – dodaje z kolei Kacper Bartosiak. Co jeszcze sądzą o wczorajszym pojedynku, a także przyszłości wagi ciężkiej?
Werdykt? Bez zastrzeżeń
Po ogłoszeniu zwycięstwa Oleksandra Usyka jedno było pewne – Tyson Fury z takim werdyktem się nie zgodzi. I faktycznie, tuż po pojedynku mówił o “przedwczesnym prezencie świątecznym od sędziów”, który miał dostać jego rywal. Ba, Brytyjczyk widzi siebie jako wygranego nie tylko wczoraj, ale i w pierwszej walce z Ukraińcem.
Inne zdanie na ten temat ma ekspert TVP Sport, Kacper Bartosiak: – To była mniej więcej taka walka, jakiej spodziewałem się po ich pierwszym pojedynku. Co do samego przebiegu starcia, myślę, że wątpliwości nie było. Wszyscy trzej sędziowie widzieli 116-112 i choć do tego werdyktu doszli różnymi drogami, to ostatecznie okazali się zgodni. Patrząc na historię tej walki, tego, w jaki sposób się rozkręcała, nie mam do takiej oceny zastrzeżeń. Jasne, można też doszukiwać się jakichś fikołków i próbować punktować inaczej, natomiast chyba każdy, kto ten pojedynek oglądał, miał takie wrażenie, że Usyk jest minimalnie lepszy. I że na tę wygraną zasłużył – mówi Bartosiak.
Wtóruje mu Albert Sosnowski, który wczoraj na żywo komentował dla platformy DAZN walkę pomiędzy Furym a Usykiem.
– Walka miała taki przebieg, jakiego można było oczekiwać. Usyk był pewniejszy siebie, znał już bardzo dobrze możliwości Fury’ego. Od początku stanął mocno na nogach, świetnie się ruszał, dobrze pracował w obronie. Starał się spychać rywala, nie miał też problemu, by wchodzić w wymiany, bo wiedział, że jest w nich szybszy i celniejszy. Był w stanie zaryzykować, podejmując bliską walkę z Furym – zaczyna Sosnowski.
– W walce mistrzowskiej nie ma punktowania rund 10-10, w każdej odsłonie musi być wygrany i przegrany. A pierwsza i ostatnia runda we wczorajszym pojedynku były w mojej ocenie remisowe i trudno jednoznacznie wyłonić w nich zwycięzcę. Niemniej jednak nie widzę ostatecznie w werdykcie większych kontrowersji i uważam, że to dość sprawiedliwa punktacja. Wygrał boks, wygrał lepszy. Wygrała ciężka praca, a Usyk pokazał swój geniusz. Począwszy od głowy, psychiki, przez balans tułowia i pracę nóg, na biciu seriami i byciu celnym kończąc – ocenia były pięściarz.
Kacper Bartosiak wskazuje jednocześnie na to, że decyzja sędziów okazała się przede wszystkim sprawiedliwa. Choć z początku okoliczności mogły rodzić pytania, czy to Tyson Fury nie będzie w rewanżowym starciu faworyzowany.
– Co na pewno miło mnie zaskoczyło, to uczciwy werdykt. Kiedy zobaczyłem Fury’ego z długą brodą, której nie chciał przecież do końca ścinać, z tymi spodenkami podwieszonymi bardzo wysoko jak na standardy poważnych walk o mistrzowskie tytuły, miałem pewne obawy, że cały system pracuje przeciwko Usykowi. Ten jednak znów pokazał, że jest wyjątkowy i nie dał choćby cienia podstaw, żeby spróbować go jakkolwiek oszukać, przekręcić. Jest po prostu za dobry i udowodnił to kolejny raz – stwierdził ekspert TVP Sport.
Obaj świetni, ale geniusz jest tylko jeden
Po rewanżowym pojedynku Tysona Fury’ego z Oleksandrem Usykiem obaj pięściarze chwaleni są w mediach za to, co pokazali w ringu. To jednak zwycięzca tego starcia w ocenie ekspertów wyróżnia się zarówno na tle wczorajszego rywala, jak i reszty stawki w wadze ciężkiej. Brytyjczyk według Alberta Sosnowskiego miał plan na rewanż, ale finalnie nie udało mu się go zrealizować, w czym przeszkodziła przede wszystkim klasa przeciwnika.
– Fury wszedł ze sporą wagą, liczył na siłę ciosu. Myślał zapewne, że w ten sposób będzie miał dużą szansę na szybkie zakończenie pojedynku i tym samym zamaskowanie wszystkich problemów, z którymi mierzył się przed tą walką, w tym również zawirowania w życiu prywatnym. Pierwszy raz przeszedł też taki obóz, w którym był rzekomo całkowicie odizolowany. To także miało przynieść wymierny skutek w starciu z Usykiem. Ale kolejny raz inteligencja i mobilność Ukraińca pokazały, że Fury chyba nie jest w stanie w żaden sposób wygrać z takim zawodnikiem – mówi Sosnowski.
Były pięściarz zdradził nam, że od początku zestawienia bardziej kibicował Brytyjczykowi. Obecnie jednak dostrzega geniusz Usyka i to jego uważa za pięściarza kompletnego.
– W pierwszej walce, kiedy Ukrainiec nie miał jeszcze z Furym takiego doświadczenia w ringu, bazował na pracy nóg, mobilności, szybkości i ruchliwości. Szczególnie w pierwszych rundach, wiedząc, że to właśnie w nich Tyson będzie niebezpieczny. Szczerze mówiąc, to w tamtym starciu byłem właśnie za Brytyjczykiem. Może trochę nie chciałem, by taki “mały” ciężki rządził tymi wielkoludami. Ale już po dłuższej analizie widzę w Usyku pięściarza kompletnego. Do tego dochodzą jego podobieństwa do Muhammada Alego. I według mnie śmiało można stwierdzić, że Usyk to Muhammad Ali naszych czasów – komplementuje ukraińskiego mistrza Sosnowski.
Podobne zdanie o czempionie z Symferopola ma Kacper Bartosiak. Ekspert TVP Sport zwraca również uwagę na kluczową kwestię w kontekście przyszłości całej wagi ciężkiej: następny, potencjalny pojedynek Usyka.
– Przeszedł tę grę wzdłuż i wszerz. Nie ma już nic do udowodnienia, wyczyścił tę erę z najlepszych zawodników. Co do jego kolejnej walki, mówi się oczywiście o rewanżu z Danielem Dubois, ale przecież Ukrainiec nieco ponad rok temu już go zastopował, obnażył i wypunktował. Pewnie, Brytyjczyk od tamtej pory się odbudował, ma jeden mistrzowski tytuł, jakaś historia pod takie zestawienie jest. Czy jednak taka walka wniesie cokolwiek do dorobku Usyka? Szczerze mówiąc, mam co do tego wątpliwości – mówi Bartosiak.
No właśnie, jaka zatem przyszłość czeka zarówno Usyka, jak i Fury’ego?
Koniec kariery Usyka, brytyjskie bitwy Fury’ego?
Niemal od razu po ogłoszeniu werdyktu we wczorajszym hicie wagi ciężkiej, ruszyła lawina spekulacji na temat potencjalnych rywali, z którymi będą mogli spotkać się między linami wygrany oraz pokonany. W przypadku tego pierwszego odpowiedź przyszła bardzo szybko, bo po pojawieniu się w ringu Daniela Dubois. Brytyjczyk mający na rozkładzie Anthony’ego Joshuę i dysponujący mistrzowskim pasem IBF, wyzwał Oleksandra Usyka na pojedynek, żądając rewanżu za porażkę sprzed ponad roku. I choć Ukrainiec propozycję przyjął, wcale nie oznacza to, że obaj pięściarze faktycznie jeszcze raz zmierzą się ze sobą.
– Na dobrą sprawę, czego Usyk miałby się obawiać w walce z Dubois? Zna go doskonale, zdaje sobie sprawę z jego siły, raz się już z nim w ringu sprawdził. Myślę, że byłby znowu faworytem – ocenia potencjalne zestawienie Kacper Bartosiak. Ekspert TVP Sport wskazuje również, że Usyk znalazł się w odpowiedniej sytuacji, by nawet zawiesić rękawice na kołku.
– Oczywiście, specyfika boksu jest taka, że zawsze się tego rywala znajdzie, zawsze jest ktoś następny i następny. Wydaje mi się jednak, że nie ma na horyzoncie takiego pięściarza, którego pokonanie dałoby Usykowi coś więcej. Sztuką jest natomiast wybrać odpowiedni moment, żeby zejść ze sceny. Usyk właśnie się w nim znalazł – szczególnie teraz, gdy nie widać po nim tego zużycia, kiedy przez rewanż z Furym przeszedł w zasadzie suchą stopą, nie dając zrobić sobie krzywdy. Moim zdaniem to dla Ukraińca idealny czas, by zastanowić się, czy jest coś jeszcze w boksie do zrobienia – mówi Bartosiak.
Podaje przy tym główny powód, który mimo wszystko mógłby skusić Oleksandra Usyka do ponownego wejścia między liny: – Nie mam przy tym wątpliwości, że jeśli Saudowie znów wyłożą jakieś absurdalne pieniądze, to Usyk pewnie da się na kolejny pojedynek namówić. I też trudno będzie mu się dziwić, bo trzeba sobie powiedzieć wprost – on dopiero teraz może liczyć na te gigantyczne już wypłaty – ocenia ekspert TVP Sport.
Na tę samą kwestię uwagę zwraca również Albert Sosnowski, wspominając zarazem o możliwości odejścia Usyka z wagi ciężkiej: – Może chciałby jeszcze zejść do kategorii cruiser i tam coś udowadniać, choć najbliżej mu pewnie do walki z Dubois po tym, co wydarzyło się w ringu. Z drugiej strony, jego dziedzictwo już jest ogromne i faktycznie mógłby tę karierę zakończyć. Obstawiam jednak, że między innymi ze względu na kolosalne pieniądze, jakimi dysponują Saudowie, jeszcze w jednym czy dwóch pojedynkach z pewnością Usyka zobaczymy – komentuje Sosnowski.
Co natomiast z Tysonem Furym? Tu możliwości jest niesamowicie dużo, na co wpływ ma również dość nieprzewidywalny charakter samego pięściarza.
– Jeśli chodzi o Fury’ego, to sytuacja jest nieco bardziej skomplikowana niż w przypadku Usyka. Nie wiem, jak jego ego udźwignie tę świadomość, że jest ktoś lepszy. Zwłaszcza że okazał się nim ten królik z wagi średniej, którego miał przekładać z ręki do ręki i bez problemu zastopować. To spory znak zapytania i nie dam się pokroić za żaden scenariusz. Fury może zrobić absolutnie wszystko – nawet kompletnie zniknąć gdzieś z tej całej układanki – powiedział nam Kacper Bartosiak.
Mimo wszystko ekspert TVP Sport widzi wiele argumentów za brytyjskim hitem, czyli starciem Fury’ego z Anthonym Joshuą.
– Biorąc pod uwagę to, czego mogliby teraz chcieć Brytyjczycy, taka walka miałaby sporo sensu. Pewnie, że zawsze lepiej zestawiać zawodników po zwycięstwach, tymczasem Fury jest po dwóch porażkach, a Joshua ostatnio przegrał przed czasem z Dubois. Patrząc jednak na ich wiek, zużycie, różne problemy, z którymi się borykają, to wydaje mi się, że obaj mogą się już na serię kolejnych wygranych nie załapać. Dlaczego więc nie zrobić tej walki tu i teraz? Wiosna, wczesne lato, Wembley – cały stadion na pewno wyprzedałby się znowu w kilka godzin. A i sama walka miałaby swoje znaki zapytania, budząc sporo emocji. Myślę, że tak naprawdę wszyscy chcielibyśmy to zobaczyć, ale jako że wiele zależy tu od Fury’ego, to mimo wszystko trudno jest przewidywać jakikolwiek scenariusz – wskazuje Bartosiak.
Również Albert Sosnowski skłania się ku zestawieniu Fury’ego z Joshuą: – Angielskie starcia na szczycie zawsze będą przyciągały tłumy. Może nie będą tak spektakularne, jak walki o niekwestionowane mistrzostwo, ale wciąż pozostaną niesamowicie atrakcyjne dla fanów. I z tego powodu myślę, że zestawienie Fury’ego z Joshuą jak najbardziej ma sens. Nigdy się ze sobą nie zmierzyli, choć sporo o tym mówiono. Są już trochę w swoim post-prime, ale oczywiście obu trzeba uważać za bardzo groźnych i zaliczać do światowej czołówki. Zresztą, nawet we wczorajszym starciu widać było budowanie podtekstu pod walkę Fury’ego z Joshuą, bo przecież ten drugi punktował pojedynek swojego rodaka z Usykiem. Medialna karuzela się kręci i wiadomo, że zestawienie dwóch Brytyjczyków zapewni sporą oglądalność – kończy Sosnowski.
Trudno zatem jednoznacznie przewidzieć, co w niedalekiej przyszłości wydarzy się w wadze ciężkiej. Jedno jest natomiast pewne – ma ona na tę chwilę króla z prawdziwego zdarzenia. Silnego na tyle, że obecnie zdetronizować może go tylko jeden człowiek – on sam, podejmując decyzję o zakończeniu kariery.
BŁAŻEJ GOŁĘBIEWSKI
Fot. Newspix, DAZN
Czytaj więcej o walce Usyk – Fury:
- Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]
- Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, DAZN to jeden wielki shit”
- Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!
- “Bohater narodowy”. “Rozsławia kraj”. Ile Usyk znaczy dla Ukrainy?
- Ojciec furiat, wujek gangster, brat celebryta. Poznajcie dwór “Króla Cyganów”