Walka Oleksandra Usyka z Tysonem Furym elektryzowała cały świat. I tenże cały świat chciał ją widzieć na żywo, co w komfortowych warunkach miało być możliwe na platformie DAZN. Tymczasem transmisja dla wielu fanów boksu i nie tylko okazała się kompletną klapą, bo hitu wagi ciężkiej zwyczajnie nie dało się obejrzeć. – Niestety, ten DAZN to wielki shit. Za co im się płaci? – pytał wczoraj na X rozgoryczony Andrzej Kostyra. I był jednym z tysięcy sfrustrowanych subskrybentów.
Mike Tyson kontra Jake Paul – to starcie było nieco ponad miesiąc temu głośno komentowane na całym globie. Transmisję z walki przeprowadzał, co ciekawe, Netflix, dla którego – według wiceprezesa Brandona Riegga – było to największe wyzwanie w historii. I serwis sobie z nim nie poradził, bowiem widzowie musieli zmierzyć się z nieustannymi przerwami spowodowanymi problemami technicznymi. Wzbudziło to naturalnie poruszenie szczególnie tych, którzy wykupili subskrypcję platformy streamingowej specjalnie na bokserski hit.
Ale Netflix tak naprawdę pierwszy raz musiał radzić sobie z tak dużą liczbą użytkowników oglądających transmisję, której zresztą przeprowadzenie było dla tej akurat platformy czymś stosunkowo świeżym. Inaczej jest w przypadku DAZN – to przecież stary wyjadacz w branży, który od ośmiu lat zapewnia dostęp do ważnych sportowych wydarzeń. Co więc mogło pójść nie tak w przypadku tak istotnej transmisji, jak ta z walki Tysona Fury’ego z Oleksandrem Usykiem?
DAZN what I paid for?? Sort your servers out if you cannot handle so much viewers!!!! pic.twitter.com/S1GPIGdHp3
— Ray Ray (@pienapaka) December 21, 2024
Teoretycznie – nic. W praktyce jednak fani boksu z całego świata i zwykli widzowie chcący po prostu obejrzeć świetne widowisko w ringu mogli odczuwać flashbacki sprzed miesiąca. DAZN nie stanęło bowiem na wysokości zadania, co wywołało wręcz furię wśród oglądających. I mieli oni do tego pełne prawo, bo przecież jednorazowa opłata za dostęp do transmisji historycznego pojedynku w wadze ciężkiej wynosiła aż 79,99 zł.
Niestety ten DAZN to wielki shit. Nie można obejrzeć walki Usyka v Fury. Obraz ciágle się rwie. Macie to samo? Za co im się płaci?
— Andrzej Kostyra (@akosekos) December 21, 2024
Swojego oburzenia nie kryli subskrybenci DAZN z całego świata, w tym także z Polski. Andrzej Kostyra, znany dziennikarz i komentator sportowy, określił platformę jako “wielki shit”. Podobnych głosów na X można było znaleźć wiele, wraz z krótkimi filmami potwierdzającymi wątpliwej jakości działanie transmisji. Kiedy więc Fury z Usykiem dawali świetne widowisko w ringu, to na podobnym poziomie kompletnie nie stanął DAZN.
Tak słaba jakość transmisji ponownie otwiera dyskusję o tym, jaką odpowiedzialność względem świadczonej usługi ponosi jej realizator. Bo smutna rzeczywistość jest taka, że różnego rodzaju serwisy streamingowe – polskie czy zagraniczne – zawodzą na tym polu, nie ponosząc za to żadnych poważnych konsekwencji. Za takie trudno przecież uznać wściekłość zwykłych widzów. Ci ostatecznie i tak nie mają wyboru i przy następnej okazji będą musieli wykupić kolejną transmisję czy pakiet dostępu do danego wydarzenia. I to za niemałe pieniądze.
Fot. Facebook.com/DAZN
Czytaj więcej o boksie:
- Czy tak wygląda technologia Polsatu w kanale premium?
- Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!
- “Bohater narodowy”. “Rozsławia kraj”. Ile Usyk znaczy dla Ukrainy?
- Ojciec furiat, wujek gangster, brat celebryta. Poznajcie dwór “Króla Cyganów”
- Próba samobójcza, uzależnienia i przyjaciel z kartelu. Mroczne strony Tysona Fury’ego
- Ringowe wojny. Najlepsze rywalizacje w historii wagi ciężkiej