Dobra wiadomość dla Lechii Gdańsk jest taka, że broni na reprezentacyjnym poziomie, a zła, że chodzi o reprezentację Polski.
Gdzie miała się przełamać Pogoń, jeśli chodzi o mecze wyjazdowe, jak nie w Gdańsku u drużyny, która regularnie wagaruje na zajęciach obronnych. Można nie umieć bronić, to się zdarza, natomiast nie potrafić tego robić tak spektakularnie, z taką pasją i zacięciem? No duża sprawa.
Pierwszy gol Pogoni to powrót Sezonienki, który postanowił nie trafić dobrze w piłkę w polu karnym i wybić ją pod nogi Koulourisa. No a Grek, jak to on, skorzystał z tego prezentu. Ciekawe jest funkcjonowanie Sezonienki w Ekstraklasie – 66 meczów, jeden gol, mówimy o zawodniku (rzekomo) ofensywnym. Chyba ktoś kiedyś rzucił “on ma talent”, wszyscy pokiwali głową “ma, ma” i tak sobie chłopak trwa, płynie przez karierę.
Z korzyścią dla siebie, bo korzyść dla zespołu – żadna.
A drugie trafienie? Trening gości. Rozrzucenie do lewej strony, wrzutka, gol. Większy pressing na Pogoni pewnie w Szczecinie potrafią wywrzeć pachołki, które ustawi im trener. Bo Lechia pressingu nawet nie udawała. “Prosimy, zapraszamy, tutaj nam strzelicie gola, nie ma problemu, absolutnie”.
Generalnie cała obrona Lechii powinna się nad sobą zastanowić (choć może być na to za późno), ale prawa strona nie powinna kończyć na myśleniu, tylko na modlitwach. Grosicki z Koutrisem czuli się tam jak w Disneylandzie, mogli robić, co chcieli, brakowało tylko popcornu.
No i może Lechia nie potrafi nic w tyłach, ale za to niewiele potrafi z przodu. To znaczy – wykreować sobie szanse faktycznie umie, ale z nich skorzystać: a komu to potrzebne. Pogoń spóźniła się na początek drugiej połowy, wyszła samym Cojocaru, a i tak gospodarzom nic nie wpadło: albo bowiem kopali w bramkarza, albo ten świetnie bronił – interwencja nogą klasowa – albo Sezonienko (ludzie…) nie trafił w piłkę z piątego metra.
Właściwie kiedy on w tę piłkę trafia?
W pierwszej części gry też mogło wpaść, starał się Chłań, ale i on nic nie wskórał, uderzając na przykład w słupek. Mogło więc być 2:2 gdyby Biało-Zieloni nie byli tak niepoważni pod bramką przeciwnika, ale skończyło się na 0:3, bo byli niepoważni i pod tamtą bramką, i pod swoją.
Przyjemny ten Gdańsk. Ładne miasto, morze, drużyna, która poratuje w kłopocie, kiedy nie potrafisz wygrać na wyjeździe, pozwoli też na hattricka napastnikowi (świetny mecz Koulourisa).
Natomiast jak tak dalej pójdzie to urokliwe miasto pozwiedzają znów piłkarze Polonii Warszawa czy Znicza Pruszków.
Zmiany:
Legenda
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Asystent Dawida Kroczka: Cracovia ma czołowy sztab szkoleniowy w Ekstraklasie
- Mocny transfer wewnętrzny w Ekstraklasie? Legia zainteresowana młodym obrońcą
- Chciała go Legia, on w końcu błyszczy w Lechu. „Może grać w reprezentacji Portugalii”
Fot. Newspix