Reklama

Błąd Linettego dał zwycięstwo Romie. Zalewski znów bezbarwny [WIDEO]

Aleksander Rachwał

Autor:Aleksander Rachwał

31 października 2024, 22:50 • 4 min czytania 4 komentarze

Było co najmniej kilka powodów, by rzucić okiem na dzisiejsze spotkanie Romy z Torino. Po pierwsze – Nicola Zalewski w pierwszym składzie “Giallorossich”. Po drugie – naprzeciwko Karol Linetty w roli kapitana “Il Toro”. Po trzecie – media zapowiadały, że wieczorne starcie przeciwko byłej drużynie będzie dla Ivana Juricia meczem o posadę. Chciałoby się coś dodać o dobrej dyspozycji zawodników i wrażeniach czysto piłkarskich, ale niestety, było widać, że mierzyły się dwie drużyny w kryzysie. Roma i Torino zaserwowały nam dzisiaj widowisko naprawdę niskich lotów.

Błąd Linettego dał zwycięstwo Romie. Zalewski znów bezbarwny [WIDEO]

Trwa fatalna passa Torino. Po świetnym początku sezonu podopieczni Paolo Vanoliego zanotowali serię czterech porażek z rzędu, przerwaną dopiero przed tygodniem skromną wygraną 1:0 z Como. Roma z kolei od początku rozgrywek jest pogrążona w chaosie. Zwolnionego ku wściekłości kibiców Daniele De Rossiego zastąpił Ivan Jurić, nad którym widmo utraty posady zawisło po zaledwie ośmiu meczach. W październiku rzymianie we wszystkich rozgrywkach wygrali tylko raz – przed tygodniem uporali się ze słabiutkim Dynamem Kijów w Lidze Europy. Po ostatniej dotkliwej porażce 1:5 z Fiorentiną, po której media donosiły o awanturze w szatni Romy, posada chorwackiego trenera zawisła na włosku.

Po takim meczu jak ten, niezależnie od wyniku, trudno powiedzieć, że którykolwiek zespół może mieć powody do zadowolenia. Roma zagrała jak typowa Roma z tego sezonu. Dużo biegania, wysokie posiadanie piłki i strasznie mało konkretów. Natomiast próbujące ostatnio bardziej pragmatycznego podejścia Torino, od pierwszych minut nie miało najmniejszej ochoty ruszać do ataku i cierpliwie broniło się we własnej szesnastce, co po ostatnich porażkach wynikami 2:3 niespecjalnie dziwiło. I tak sobie goście spokojnie przerywali kolejne próby Romy, aż w końcu Karol Linetty wyciągnął do rywali pomocną dłoń. Reprezentant Polski za lekko odegrał do bramkarza z czego skwapliwie skorzystał Paulo Dybala. Argentyńczyk, aktywny dziś od samego początku, dopadł do piłki zanim ta doturlała się do Milinkovicia-Savicia i skierował ją do pustej bramki. Sytuację próbował jeszcze ratować Masina, ale na tyle nieporadnie, że właściwie mógł już nic nie robić.

Reklama

Czy Torino rzuciło się jak szalone do odrabiania straty? Otóż nie. Pierwszy celny strzał w meczu “Il Toro” oddali dopiero w 35. minucie, kwadrans po utracie gola. Patrząc dziś na boiskowe wydarzenia w Rzymie, mieliśmy deja vu ze spotkania Romy z Dynamem sprzed tygodnia. Tam też podopieczni Juricia okrutnie męczyli bułę, strzelili bramkę po błędzie rywala (wówczas faul w polu karnym i skuteczna egzekucja “jedenastki”), a przeciwnik choć miał pojedyncze zrywy, był na tyle słaby, że nie mógł wyrównać. Choć trzeba uczciwie przyznać, że tamto Dynamo było mocniejsze od dzisiejszego Torino, które nie pokazało kompletnie nic. Nie widać, by Vanoli miał pomysł na wyjście z kryzysu. A jeśli ma, to nie korzysta na nim ani zespół, ani widzowie.

Co można powiedzieć o Polakach po dzisiejszym meczu? Niewiele. A dobrego właściwie nic. Linetty poza błędem prowadzącym do utraty bramki nie istniał, podobnie jak reszta zespołu gości. Poważnie, gdyby ktoś włączył mecz w okolicach 60. minuty mógłby pomyśleć, że zawodnicy w białych koszulkach grają co najwyżej w dziewięciu – nie podejmowali ryzyka i nie potrafili zbudować żadnej składnej akcji. Ot, trochę przeszkadzali i bronili się, żeby nie przegrać wyżej. Po drugiej stronie Nicola Zalewski – choć dzisiaj zwycięski, również nie zasłużył na wiele ciepłych słów. On także nie wyróżniał się na tle zespołu, który mając dobry wynik, właściwie zaprzestał intensywnych działań ofensywnych. Gwiazda reprezentacji Polski znów zaliczyła w klubie totalnie bezbarwny występ. Nieliczne próby wejścia w drybling nie przekładały się w żaden sposób na sytuacje dla zespołu. Przydałaby się już przerwa na kadrę, żebyśmy mogli sobie przypomnieć, jakim potrafi być kozakiem. W ostatnich tygodniach Nicola w koszulce z wilczycą na piersi jest niestety przeciętniakiem, co ponownie spuentowały gwizdy, gdy opuszczał boisko w końcówce spotkania.

Są trzy punkty dla rzymian, ale ciężko wierzyć, że Ivan Jurić kupił sobie jakikolwiek spokój. Gdyby temperatura stołka pod Paolo Vanolim mocno wzrosła, również nie byłoby w tym nic dziwnego. Po dzisiejszym meczu Roma nieco poprawiła swoją sytuację w tabeli wskakując na 10. pozycję z dorobkiem 13 punktów. Torino plasuje się bezpośrednio nad nią z jednym oczkiem więcej na koncie.

AS Roma – Torino 1:0 (1:0)

Paulo Dybala 19′

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Reklama

Zainteresowany futbolem od kiedy jako 10-latek wziął wolne w szkole żeby zobaczyć pierwszy w życiu mecz reprezentacji Polski na mistrzostwach świata. Na szczęście później zobaczył też Ronaldo wygrywającego mundial, bo mógłby nie zapałać uczuciem do piłki. Niegdyś kibic ligi hiszpańskiej i angielskiej, dziś miłośnik Ekstraklasy i to takiej z gatunku Stal Mielec – Piast Gliwice w poniedziałkowy wieczór.

Rozwiń

Najnowsze

Uncategorized

Komentarze

4 komentarze

Loading...