Na początku wydawało się, że Arsenal nie będzie miał z Manchesterem City szans, bo szybko stracił gola, a gospodarze szli po następnego. Z kolei w przerwie można było mieć wrażenie, że Arsenal… nie dowiezie do końca meczu prowadzenia 2:1, bo właśnie, po kontrowersyjnej decyzji sędziego (nie jedynej!) stracił piłkarza. Tymczasem piłkarze z Londynu dali w drugiej połowie prawdziwy pokaz gry obronnej i triumfowaliby w jaskini lwa, gdyby nie wyrównujący gol, który stracili w doliczonym czasie gry. W tym meczu, zakończonym remisem 2:2, było wszystko – piękne akcje, Pep Guardiola kopiący z wściekłości w krzesło, mocno reagujący Mikel Arteta, świetnie broniący David Raya. Był też Jakub Kiwior, który wreszcie wystąpił w tym sezonie Premier League.
Chyba nikt nie ma wątpliwości, kto jest teraz najlepszym napastnikiem świata. Żeby sobie to uświadomić, wystarczyło włączyć spotkanie na Etihad. Przed meczem analitycy podkreślali, że kluczem do ewentualnego sukcesu Arsenalu może być nie zostawianie Erlinga Haalanda w sytuacji jeden na jeden z obrońcą. Tymczasem nie minęło dziewięć minut meczu, a Norweg wbiegł w strefę między stoperami gości, dostał dokładne podanie od Savinho i pewnym, trochę futsalowym strzałem po ziemi trafił do siatki. Dla Haalanda to był 10. gol w piątym ligowym meczu. Wcześniej, kolejno: bramka z Chelsea, po trzy gole z Ipswich i West Hamem, dwa gole z Brentford. Średnio dwa trafienia na jeden mecz w tak trudnej lidze.
Powiedzieć, że to cholernie imponujące, to nic nie powiedzieć.
Kontrowersje sędziowskie
Po kwadransie wydawało się, że, choć mierzą się dwa najlepsze angielskie zespoły ostatnich miesięcy, City rozjedzie Arsenal. Goście w zasadzie tylko się rozpaczliwie bronili, a zespół Pepa Guardioli atakował w różnorodny sposób. Aż nadeszła 22. minuta, a wraz z nią zaczęły się wielkie kontrowersje sędziowskie. Było tak – goście mieli rzut wolny, mniej więcej ze środka boiska. Sędzia Michael Oliver, jeden z najlepszych w Anglii, najpierw woła do siebie bocznego obrońcę City, Kyle’a Walkera, by jednocześnie pozwolić zagrać piłkę od razu na lewą stronę, a tam właśnie zabrakło Walkera. Skrzydłem pomknął Gabriel Martinelli i wyłożył piłkę do Riccardo Calafioriego. Włoch, który trafił do Arsenalu z Bolonii, zdobył swoją pierwszą bramkę w lidze dla nowego klubu. Reakcja Guardioli? Wściekły kopnął w krzesło. Reakcja piłkarzy City? Oblegali arbitra, mieli wiele pretensji i nie można się im było dziwić.
*reakcja, kiedy gra twój ulubiony klub* pic.twitter.com/JDZFDn2q7o
— Viaplay Sport Polska (@viaplaysportpl) September 22, 2024
Gdy wydawało się, że pierwsza połowa lada moment się skończy, Oliver po raz kolejny zaskoczył swoją decyzją. Starcie w środku pola: Belg z Arsenalu, Leandro Trossard, wpada w przeciwnika, lekko, ale na pewno nie celowo uderzając go łokciem. Sędzia pokazuje mu drugą żółtą kartkę i wyrzuca z boiska. Trener Arsenalu Mikel Arteta nie może uwierzyć, że za tego typu zagranie arbiter znów sięgnął po kartonik. Jest zaskoczony i wściekły, podobnie jak wszyscy z jego ekipy. Gdy schodzi na przerwę, dochodzi przy ławce do spięcia między nim a Guardiolą.
Reakcje trenerów najlepiej oddają gorączkę tego spotkania. pic.twitter.com/tavKveuW0t
— Viaplay Sport Polska (@viaplaysportpl) September 22, 2024
Ale nie można mu się dziwić – decyzja sędziego zaskoczyła również nas. Arsenal wcześniej odnalazł się w meczu i prowadził w tamtym momencie 2:1, bo główką z kilku metrów popisał się Gabriel Magalhaes.
W ostatnich miesiącach byli znakomici
Było wiadomo, że Oliver swoją decyzją bardzo mocno wpłynął na mecz. Na TAKI mecz. Było też wiadomo, że City w drugiej połowie rzuci się na Arsenal. I tak też było, choć… nie do końca. Gospodarze zdominowali posiadanie piłki, a goście cofnęli się bardzo głęboko. Momentami bronili się tak, że najwyżej ustawiony piłkarz stał jakieś 20 metrów od swojej bramki. City próbowało, ale było trochę bezradne. W ich atakach brakowało pasji i tempa. Piłkarze Guardioli najczęściej próbowali strzałów z dystansu, ale bez większego powodzenia.
Na niemal 20 minut przed końcem na murawie, po problemie zdrowotnym Riccardo Calafioriego, pojawił się Jakub Kiwior. To pierwszy występ Polaka w tym sezonie Premier League i pierwszy w spotkaniu o stawkę od meczu z Glasgow przeciwko Szkocji, w którym obrońca wypadł bardzo źle. Tym razem Kiwior niczego nie popsuł, a w doliczonym czasie gry prawie wyratował sytuację, po której gospodarze doprowadzili do upragnionego remisu.
Była 96. minuta i ciągle 1:2, gdy pokazano statystykę strzałów na bramkę w samej drugiej połowie.
City – 26 uderzeń.
Arsenal – ani jednego.
Wymowne. Chwilę później bliski zdobycia gola na 3:1 był Kai Havertz, ale Niemiec trafił w bramkarza. Po chwili akcja przeniosła się w pole karne gości. Doszło do wielkiego zamieszania. Strzał numer 27 City w drugiej połowie odbił plecami Kiwior, ale piłkę dobił do bramki rezerwowy John Stones. I ten mecz, toczony pod wielkim napięciem, w którym było dużo złej krwi (również w końcówce awantura w tunelu), zakończył się podziałem punktów.
Piłkarze z Londynu w 2024 roku prezentują się świetnie. Do spotkania na Etihad w tym roku kalendarzowym wywalczyli 59 punktów na 66 możliwych. Stracili tylko 10 goli. Mało tego – bramka Haalanda na 1:0 była pierwszą straconą przez Arsenal na obcym boisku od ponad 800 minut. Teraz wiedzieli, że czeka ich najtrudniejsze zadanie z możliwych, w dodatku swoją decyzją nie pomógł im sędzia. Mimo tych przeciwności Arsenal pokazał, że potrafi sobie poradzić w najcięższych okolicznościach. Przez długi czas najgroźniej było po strzale Phila Fodena, ale w bramce gości świetnie spisywał się David Raya. Do czasu. Hiszpan dał się pokonać dopiero w jednej z ostatnich akcji meczu.
Guardiola marzył, by jego zespół miał po tym spotkaniu pięć punktów przewagi nad Arsenalem. Tymczasem, mimo że przez ponad 50 minut jego drużyna grała z przewagą jednego piłkarza, ciągle ma tylko o dwa oczka więcej. I obroniła się przed porażką rzutem na taśmę.
WIĘCEJ O PREMIER LEAGUE NA WESZŁO:
- Kuba, uciekaj stamtąd. Moder poza kadrą meczową
- Manchester United znów stracił punkty
- Cash zdradził, kiedy może wrócić do gry
Fot. Newspix.pl