Reklama

Duże pieniądze, zatrzymanie gwiazd i mądre transfery. Projekt Warszawa chce mistrzostwa Polski [KULISY]

Jakub Radomski

Autor:Jakub Radomski

14 września 2024, 18:00 • 8 min czytania 3 komentarze

Pełna Hala Torwaru i znany producent muzyczny, grający dla kibiców przed meczem. Fani siatkówki, spragnieni wielkiego spotkania. Po obu stronach siatki w sumie ośmiu medalistów z Paryża. Projekt Warszawa wygrał w takich okolicznościach 3:0 z ZAKS-ą Kędzierzyn-Koźle i potwierdził to, co mówi o nim wielu ekspertów – że w tym sezonie ma drużynę na mistrzostwo Polski. Ale jak do tego doszło? W jaki sposób działacze z Warszawy ściągnęli nowych zawodników i zatrzymali swoje gwiazdy? Od kiedy było wiadomo, że dostaną duże wsparcie od PGE? Na Weszło opisujemy kulisy budowania w Warszawie bardzo mocnej drużyny. 

Duże pieniądze, zatrzymanie gwiazd i mądre transfery. Projekt Warszawa chce mistrzostwa Polski [KULISY]

Hala Torwaru była dostępna dla kibiców już od 13.00, niemal dwie godziny przed meczem. I również od tego czasu zostały zaplanowane różne atrakcje. Najpierw ruszyło studio na żywo – kibice mogli posłuchać zaproszonych do niego gości, w tym prezesa Projektu, Piotra Gacka. Kiedy na rozgrzewkę wyszli gracze obu drużyn, można było mieć wrażenie, że jest się trochę na meczu, a trochę na koncercie, bo na bocznej trybunie, gdzie zazwyczaj siedzą dziennikarze, grać zaczął Tribbs. Popularny muzyk wykonał covery utworów Budki Suflera, Maanamu i Krzysztofa Krawczyka. Już wtedy trybuny były wypełnione w zdecydowanej większości.

Później, przy komplecie widzów, rozpoczął się mecz drużyn, w których zobaczyliśmy w sumie ośmiu medalistów igrzysk w Paryżu. W Projekcie – Jakub Kochanowski, Bartłomiej Bołądź i Kevin Tillie. W ZAKS-ie: Bartosz Kurek, Marcin Janusz, Amerykanie David Smith i Erik Shoji, do tego trener Andrea Giani. Na trybunach w Hali Torwaru komplet – gdy zdecydowano się na zrobienie dostawek na wysokości boiska, bilety w te miejsca też poszły w kilkanaście godzin. Kibice obejrzeli dobry, widowiskowy mecz, dużo lepszy od piątkowej inauguracji ligi w Zawierciu. Warszawa pokazała, że kocha siatkówkę, a Projekt, wygrywając 3:0, potwierdził swoje wielkie aspiracje.

Reklama

Nie ulega wątpliwości, że Projekt się przed tym sezonem wzmocnił i ma prawdopodobnie najsilniejszą, a przede wszystkim najrówniejszą kadrę w historii. Do włoskiej Monzy odszedł amerykański środkowy Taylor Averill, ale pojawił się Kochanowski. Przyjmujący Igor Grobelny został zawodnikiem ZAKS-y, ale do Warszawy przeniósł się reprezentant Niemiec, Tobias Brand. Każda osoba znająca się na siatkówce przyzna, że to zmiany na lepsze. Kochanowski był numerem jeden na liście życzeń na pozycji środkowego. Jeszcze na początku sezonu kadrowego w tym roku mogło się wydawać, że to środkowy numer trzy reprezentacji Polski, który raczej będzie zmiennikiem Norberta Hubera i Mateusza Bieńka. Tymczasem to właśnie Kochanowski był najlepszym polskim środkowym minionych miesięcy. Mało tego – był w ostatnim czasie jednym z najlepszych graczy całej kadry. Działacze Projektu wiedzieli, że świetnie wpasuje się w zespół sportowo, ale też charakterologicznie. Liczby nie pozostawiały wątpliwości – był w ubiegłym sezonie PlusLigi w zagrywce i ataku numerem jeden ze wszystkich środkowych. Z Warszawy płyną też głosy, że Kochanowski już dał się poznać jako zawodnik, który wniósł do zespołu dużo pewności siebie, komfortu i spokoju.

Mieli kilku kandydatów

Działacze szukali też bardziej defensywnego przyjmującego o odpowiedniej jakości. Mieli kilku kandydatów – myśleli o Robercie Andrindze (Holender, ubiegły sezon w Piacenzie) i Argentyńczyku Janie Martinezie, który dwa ostatnie lata spędził w Treflu Gdańsk. Ten drugi chciał jednak wyjechać z Polski. W pewnym momencie, trochę niespodziewanie, pojawiła się szansa zakontraktowania Tobiasa Branda. Niemiec w ubiegłym sezonie zbierał bardzo dobre opinie w Bogdance LUK Lublin, a ludziom decyzyjnym w Projekcie wpadł w oko podczas bezpośredniego meczu między tymi zespołami. Zaimponowało im jego wyszkolenie techniczne i pracowitość, o której usłyszeli od znających go osób.

Pod koniec 2023 roku działacze z Lubelszczyzny dogadali się z Kewinem Sasakiem i Mikołajem Sawickim. Brand wiedział, ile będą zarabiać nowi gracze i chciał dostać podwyżkę, co było zrozumiałe, patrząc na jego siatkarską jakość. Było już wtedy zainteresowanie nim ze strony Projektu i Jastrzębskiego Węgla. Rozmowy w Bogdance (klub chciał go zatrzymać) przeciągały się, nie dostał podwyżki, której chciał. Jednocześnie – Niemiec bardzo chciał zostać w Polsce. Gdy usiadł do poważnych rozmów z Projektem, obie strony bardzo szybko się dogadały. Transfer dopięto w lutym. W teorii Brand ma być trzecim przyjmującym – jokerem, zabezpieczającym zarówno Kevina Tillie, jak i Artura Szalpuka. Ale trener Projektu, Piotr Graban, zamierza w tym sezonie mocniej rotować składem.

Na Torwarze było 9:9 w pierwszym secie, gdy po niefortunnym odbiciu się piłki dostał nią w okolice oka Kurek. Atakujący ZAKS-y, który latem wrócił do Polski po grze w Japonii, musiał opuścić boisko. Zszedł do szatni w towarzystwie Piotra Pietrzaka, trenera przygotowania motorycznego ZAKS-y.  To właśnie Kurek – zawodnik zespołu z Warszawy w latach 2018/2019 – dostał przed meczem największą owację ze wszystkich zawodników wchodzących na boisko. Mateusz Rećko, który wszedł w jego miejsce, na początku grał nierówno (później lepiej) popełnił dość prosty błąd przy stanie 24:22 dla Projektu w pierwszym secie. Na początku drugiej partii Kurek z zamkniętym jednym okiem (miał pod nim krwiaka i nie widział na nie dobrze, reagował głównie na światło) opuszczał halę. Pojechał do szpitala.

W szeregach Projektu świetną formę z okresu reprezentacyjnego potwierdził atakujący Bartłomiej Bołądź. Do bardzo dobrej i równej gry w ataku (62 procent skuteczności w całym spotkaniu) dołożył trzy asy serwisowe. W sumie zdobył aż 20 punktów, a jego zespół wygrał całe spotkanie bez straty seta, mimo że w każdej partii ZAKSA przez pewien czas szła z Projektem łeb w łeb.

Reklama

Kurek opuszcza boisko, zakrywając obolałe oko koszulką 

W Projekcie w pierwszej szóstce na pozycji środkowego wybiegli Kochanowski i Jurij Semeniuk. Ukrainiec prezentuje się dobrze w treningach, z Kochanowskim nieźle się uzupełniają, a Andrzej Wrona, który później zaczął treningi z zespołem, bo podczas paryskich igrzysk był ekspertem Eurosportu, nie jest jeszcze w swojej najwyższej formie, przede wszystkim w ataku. Dostał też od sztabu trochę spokoju i oddechu, bo dwa dni przed meczem pożegnał swojego ukochanego psa, co mocno przeżył.

Brakuje nam jeszcze trochę fizycznie, ale mamy świadomość, że nasz skład wygląda na papierze jeszcze lepiej, niż w ubiegłym sezonie. Chcemy walczyć o najwyższe cele, choć ta liga jest nieprzewidywalna. Widać to było wczoraj, gdy zespół z Lublina wygrał 3:2 w Zawierciu  – powiedział po meczu Bołądź w rozmowie z Weszło.

Drugi najstarszy zespół

Mocną stroną Projektu na pewno jest fakt, że wyglądają dobrze i równo na każdej pozycji. Ciężko jest znaleźć ich słabszy punkt. – PESEL jest ich atutem, ale też wadą – powiedział w programie „Prawda Siatki” komentator Polsatu, Wojciech Drzyzga. Jakub Balcerzak, autor przewodnika Prawda PlusLigi, wyliczył, że średnia wieku zawodników Projektu to 30,7 lat. Większą ma tylko Asseco Resovia Rzeszów (31,1), a – dla porównania – najniższą PSG Stal Nysa – 25. Wniosek jest prosty – dla tej grupy ludzi to być może ostatnia szansa na sięgnięcie w tym składzie po tytuł.

Ciekawą rzecz odnośnie Projektu zauważył w niedawnym wywiadzie na Weszło Oskar Kaczmarczyk – były trener, asystent i statystyk, znany z pracy w reprezentacji Polski. Zwrócił uwagę na fakt, że w Projekcie nie ma wielu zawodników, którzy mają na koncie mistrzostwo kraju. Są to jedynie: Tillie (dwa takie tytuły), Andrzej Wrona i rezerwowy rozgrywający Michał Kozłowski (po jednym). Damian Wojtaszek to sześciokrotny medalista ligi, ale dwa razy srebrny i czterokrotnie brązowy. Ale czy, z drugiej strony, to nie działa tak, że drużyna jest bardzo głodna sukcesu? – Mam zespół, w którym wszystkim bardzo chce się trenować. Gdy doszliśmy do półfinału Pucharu Challenge, widziałem w zawodnikach mobilizację, której dotąd nie było. Oni zachowywali się, jakby chcieli przeskoczyć siatkę. Nasza grupa rozumuje tak: „Jeżeli jest szansa, to musimy ją wziąć” – mówi w rozmowie z Weszło trener Projektu Piotr Graban.

Bartłomiej Bołądź w ataku 

Dzięki pieniądzom zatrzymali gwiazdy

Już mniej więcej od roku było wiadomo, że w Projekcie może pojawić się sponsor w postaci spółki Skarbu Państwa. Na korytarzach mówiło się, że trwają rozmowy i PGE prawdopodobnie wejdzie w klub. Nie każdy wie, że już podczas play-offów w ubiegłym sezonie spółka zainwestowała w Projekt pewną sumę pieniędzy. Na razie – nie taką wielką, chciano zobaczyć, jak to będzie. Informacja o tym, że PGE będzie sponsorem tytularnym Projektu, została oficjalnie przekazana w lipcu tego roku, ale już w marcu było to w zasadzie pewne. Pomogło to też działaczom ściągnąć Kochanowskiego, mimo że ten miał dobre oferty z zagranicznych klubów. Udało się zatrzymać w zespole rozgrywającego Jana Firleja, o którego mocno zabiegała Resovia, a także atakującego Bartłomieja Bołądzia, którego chętnie widziałby w swoim bełchatowskim projekcie trener Skry, Rumun Gheorghe Cretu. Obaj dostali podwyżki.

W ubiegłym sezonie mówiło się o nas, że jesteśmy drużyną na piąte, szóste miejsce. Zrobiliśmy trzecie i wygraliśmy Puchar Challenge, o czym nikt nie marzył. Ciężka praca i dobra atmosfera na treningach pomagają wygrywać. Prawdopodobnie mamy obecnie najsilniejszą drużynę w ostatnich latach. Mam w zespole bardzo mało słabych punktów. Jakby coś się komuś stało, jest zabezpieczenie. Nie będę drżał, bał się, co będzie. Będę wiedział, że mogę komuś odpuścić na jeden, dwa mecze, bo zmiennik sobie poradzi. Mamy szanse na medal i głośno o tym mówimy. Nasz cel minimum to nie być gorszym niż w poprzednim sezonie, kiedy skończyliśmy na trzeciej pozycji. Mogliśmy wtedy osiągnąć więcej, ale gdy my utrzymaliśmy nasz poziom, inne ekipy zbudowały swój szczyt. Przeanalizowaliśmy to, wyciągnęliśmy wnioski. Dlatego jestem pełen wiary, że teraz może być lepiej. Najsilniejszą drużyną, obok nas, wydaje się Zawiercie – kończy Graban.

Fot. Newspix.pl

WIĘCEJ O SIATKÓWCE NA WESZŁO: 

 

 

Bardziej niż to, kto wygrał jakiś mecz, interesują go w sporcie ludzkie historie. Najlepiej czuje się w dużych formach: wywiadach i reportażach. Interesuje się różnymi dyscyplinami, ale najbardziej piłką nożną, siatkówką, lekkoatletyką i skokami narciarskimi. W wolnym czasie chodzi po górach, lubi czytać o historiach himalaistów oraz je opisywać. Wcześniej przez ponad 10 lat pracował w „Przeglądzie Sportowym” i Onecie, a zaczynał w serwisie naTemat.pl.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Prezes Śląska liczy na wsparcie. “Chciałbym, żeby miasto jak najwięcej dołożyło”

Michał Kołkowski
4
Prezes Śląska liczy na wsparcie. “Chciałbym, żeby miasto jak najwięcej dołożyło”
Polecane

“Trzeba wyrzucić ją do śmietnika”. “Nie chciałbym, żeby zniknęła”. Haka na ustach całego świata

Błażej Gołębiewski
5
“Trzeba wyrzucić ją do śmietnika”. “Nie chciałbym, żeby zniknęła”. Haka na ustach całego świata

Polecane

Ekstraklasa

Prezes Śląska liczy na wsparcie. “Chciałbym, żeby miasto jak najwięcej dołożyło”

Michał Kołkowski
4
Prezes Śląska liczy na wsparcie. “Chciałbym, żeby miasto jak najwięcej dołożyło”
Polecane

“Trzeba wyrzucić ją do śmietnika”. “Nie chciałbym, żeby zniknęła”. Haka na ustach całego świata

Błażej Gołębiewski
5
“Trzeba wyrzucić ją do śmietnika”. “Nie chciałbym, żeby zniknęła”. Haka na ustach całego świata

Komentarze

3 komentarze

Loading...