Reklama

Dwukrotny mistrz paralimpijski. Kamil Otowski, czyli pływanie, rugby i… Diego Forlan

Błażej Gołębiewski

Autor:Błażej Gołębiewski

02 września 2024, 16:42 • 5 min czytania 1 komentarz

Gdyby nie choroba, prawdopodobnie zostałby bramkarzem. Zdobywa medale w pływaniu, ale gra też w rugby i pasjonuje się piłką nożną. Wyrazy wsparcia otrzymuje od kibiców Legii Warszawa, a także… Diego Forlana. Kamil Otowski, bo o nim mowa, ma już dwa złote krążki na igrzyskach paralimpijskich w Paryżu. Jaka historia kryje się za sukcesami Polaka?

Dwukrotny mistrz paralimpijski. Kamil Otowski, czyli pływanie, rugby i… Diego Forlan

Pływanie, rugby, piłka nożna 

Od najmłodszych lat Otowski interesował się przede wszystkim piłką nożną. Ale na drodze do bycia profesjonalnym zawodnikiem stanęła choroba. Kamil boryka się bowiem z wrodzoną neuropatią typu CMT2. Powoduje ona niedowład czterokończynowy i zanik mięśni, czego konsekwencją w przypadku Otowskiego jest konieczność poruszania się na specjalistycznym wózku inwalidzkim. I bynajmniej nie jest to dla niego przeszkoda, by doskonale radzić sobie w sporcie. 

Priorytetową dyscypliną w życiu Kamila zostało pływanie. To w nim czuje się najlepiej, co zresztą udowodnił już dwukrotnie na tegorocznych igrzyskach paralimpijskich. W Paryżu sięgnął po złoto na dystansie 50 metrów stylem grzbietowym w klasie S1, wcześniej wygrywając jeszcze na 100 metrach. Tym samym potwierdził oczekiwania co do jego formy, bo Polak w obu wymienionych konkurencjach zdobył w zeszłym roku tytuł mistrza świata. 

Z początku pływanie było jednak dla Kamila wyłącznie formą rehabilitacji. Zajęcia w wodzie rozpoczął jako dziesięciolatek, trenując pod okiem ojca swojego bliskiego przyjaciela. Potem trafił pod skrzydła Zbigniewa Sajkiewicza, który sam jest niepełnosprawnym sportowcem. I to ze sporymi sukcesami na koncie, bo aż pięciokrotnie sięgał po medale na igrzyskach paralimpijskich – z Arnhem w 1980 roku i Seulu w 1988 przywiózł łącznie 3 srebrne i 2 brązowe krążki. Sajkiewicz od tamtej pory pozostaje trenerem Otowskiego. Ale pływanie nie jest jedynym sportem, na którego uprawianie zdecydował się 24-latek. 

Otowski to bowiem również zawodnik rugby na wózkach. Ba, radzi sobie w nim na tyle dobrze, że znalazł się w reprezentacji Polski. – Podobno ciężej się przerzucić ze sportu indywidualnego na drużynowy niż odwrotnie. Ja potrzebowałem rugby, żeby mój umysł mógł odpocząć od pływania. Bo to bardzo trudny, żmudny sport. Pod wodą jesteś cały czas sam ze sobą i swoimi myślami. Pływasz od ściany do ściany i nie masz do kogo otworzyć buzi, z kim zażartować. Nie masz jak się wyżyć – tłumaczył Kamil w rozmowie z Michałem Polem, attaché prasowym polskiej reprezentacji na letnich igrzyskach paralimpijskich.

Reklama

ZWROT 50% DO 500 zł – BEZ OBROTU W FUKSIARZ.PL!

Oprócz pływania i rugby, dużo miejsca w sercu Otowskiego nadal zajmuje piłka nożna. Polski pływak jest zarówno zawodnikiem Legii Warszawa, jak i przede wszystkim kibicem stołecznego klubu. Regularnie pojawia się na trybunach stadionu przy Łazienkowskiej 3, ale stara się także uczestniczyć w meczach wyjazdowych. W środowisku kibicowskim Kamil jest znany i szanowany, czego najlepszym dowodem był transparent podczas meczu Legii z Motorem Lublin. Widniał na nim napis: „Kamil, gratulujemy zdobycia dwóch medali!”. I, jak przyznał sam paralimpijczyk, było to dla niego niesamowicie wzruszające. 


Ale nie jest to jedyna sytuacja, kiedy świat piłki nożnej okazuje Otowskiemu wsparcie. Na poprzednich igrzyskach w Tokio, film specjalnie dla Polaka nagrał… Diego Forlan, czyli jeden z najwybitniejszych piłkarzy w historii Urugwaju. – Kamilu, chciałbym ci życzyć wszystkiego najlepszego na tych igrzyskach. Ściskam cię mocno i z całego serca – przekazał na specjalnym nagraniu naszemu parapływakowi Forlan w 2021 roku. 

Szczęśliwy Paryż 

Na tegoroczne igrzyska paralimpijskie Otowski jechał z bojowym nastawianiem. Sam przyznawał w wywiadach, że zadowoli go jedynie medal. Choć nie zdradzał, o krążek z jakiego kruszcu chodzi, zapewne w myślach pojawiał się ten najcenniejszy. I jego zdobycie udało się już w pierwszej konkurencji, w której Kamil wystąpił w Paryżu, czyli pływaniu na 100 metrów stylem grzbietowym w klasie S1. W swoim wyścigu Polak był absolutnie poza zasięgiem reszty stawki. Na starcie wystrzelił jak z procy, by w połowie dystansu być już bardzo daleko przed rywalami. A tę deklasację najlepiej oddają wyniki na mecie, gdzie drugi Anton Kol miał do Otowskiego stratę… 16 sekund. 

To jednak wciąż nie zaspokajało w pełni apetytu Kamila. W minioną sobotę występował bowiem ponadto na 50 metrach stylem grzbietowym w S1. Ale jeszcze przed rozpoczęciem rywalizacji w basenie Polak borykał się z problemami, które stawiały pod znakiem zapytania możliwość zdobycia kolejnego krążka w Paryżu. – Popełniłem błąd, który kosztował mnie stratę kilku sekund. Przy wejściu do wody gdzieś mi się tam dostała kropelka i nie mogłem ustabilizować oddechu. Pierwsze myśli były takie, że nie wiem, czy zdołam wystartować. Cały mental uciekł. Na szczęście fizjoterapeuta Oskar zdołał mnie uspokoić – powiedział w rozmowie z Michałem Polem. 

Reklama

I znów to Otowski okazał się najlepszy. Przed nim jeszcze ostatni start, czyli występ finałowy na dystansie 200 metrów stylem dowolnym. W tej konkurencji Kamil nie nastawiał się jednak już na większy sukces, stawiając jako priorytet nie tyle zdobycie kolejnego medalu, co właśnie awansowanie do czołówki. I to się Polakowi udało. A o zdobycie krążka będzie już bardzo trudno, bo – jak przyznał sam zawodnik – w stawce znajdują się sprawniejsi od niego rywale, co wynika z innej niż dotychczas kategorii wyścigu. Tym razem występuje on już w klasie S2.

Z Paryża Kamil wróci przynajmniej z dwoma złotymi medalami, co jest wyczynem godnym podziwu. Szczególnie, gdy weźmie się pod uwagę wiek naszego reprezentanta – Otowski w październiku tego roku skończy dopiero 25 lat. Przed nim zatem jeszcze sporo czasu, by święcić kolejne sukcesy na arenie międzynarodowej. I, co najważniejsze, wcale nie musi się ograniczać jedynie do pływania – liczą na niego przecież jeszcze kibice rugby na wózkach.

BŁAŻEJ GOŁĘBIEWSKI 

Fot. Newspix.pl 

Czytaj więcej:

Uwielbia boks, choć ostatni raz na poważnie bił się w podstawówce (i wygrał!). Pisanie o inseminacji krów i maszynach CNC zamienił na dziennikarstwo, co było jego marzeniem od czasów studenckich. Kiedyś notorycznie wyżywał się na gokartach, ale w samochodzie przestrzega przepisów, będąc nudziarzem za kierownicą. Zachował jednak miłość do sportów motorowych, a największą słabość ma do ich królowej – Formuły 1. Kocha też Real Madryt, mimo że pierwszą koszulką piłkarską, którą przywdział w życiu, był trykot Borussii Dortmund z Matthiasem Sammerem na plecach.

Rozwiń

Najnowsze

Igrzyska

Ekstraklasa

„Jeśli dobrze mu podasz, będzie skuteczny”. Czy Nsame da wiele Legii Warszawa?

Jakub Radomski
10
„Jeśli dobrze mu podasz, będzie skuteczny”. Czy Nsame da wiele Legii Warszawa?

Komentarze

1 komentarz

Loading...