Reklama

Pierwszy trener Niewiadomej: „Ten sukces otwiera kolejne drzwi dla polskiego kolarstwa”

Błażej Gołębiewski

Autor:Błażej Gołębiewski

18 sierpnia 2024, 22:06 • 4 min czytania 7 komentarzy

Katarzyna Niewiadoma wygrała Tour de France Femmes, przechodząc do historii zarówno polskiego, jak i światowego kolarstwa. Ten ogromny sukces naszej zawodniczki to wielkie wydarzenie także dla jej pierwszego trenera, Zbigniewa Klęka. – To dla mnie wyjątkowy dzień, jestem absolutnie wniebowzięty, wzruszony. Myślę też, że to otwiera kolejne drzwi dla polskiego kolarstwa, które zamiast ciągle upadać, powinno się wreszcie podnieść – przyznał po triumfie swojej byłej podopiecznej, nie kryjąc radości.

Pierwszy trener Niewiadomej: „Ten sukces otwiera kolejne drzwi dla polskiego kolarstwa”

BŁAŻEJ GOŁĘBIEWSKI: Historyczny sukces Kasi Niewiadomej, która zwycięża w Tour de France Femmes. Przeczuwał pan taki scenariusz przed wyścigiem? 

ZBIGNIEW KLĘK: Po tych igrzyskach miałem takie przeświadczenie, że ta sportowa złość, ten niedosyt, że to wszystko może tu pomóc. I faktycznie pomogło – tak się walczy! W zeszłym roku trochę zabrakło [Niewiadoma była trzecia – przyp. red.], teraz więcej szczęścia było po stronie Kasi. To jest ogromny sukces, ciężko pracowała na taki rezultat. Nieustannie marzyliśmy o takim zwycięstwie. Nie udało się Rafałowi Majce, choć wygrywał w klasyfikacji górskiej, udało się Kasi. I było to bardzo trudne, by tę żółtą koszulkę utrzymać. To dla mnie wyjątkowy dzień, jestem absolutnie wniebowzięty, wzruszony. Myślę też, że to otwiera kolejne drzwi dla polskiego kolarstwa, które zamiast ciągle upadać, powinno się wreszcie podnieść. 

Niesamowita końcówka, Demi Vollering jechała naprawdę świetnie. Co było dziś kluczowe? 

W takich momentach idzie się na całość. Rywalki również nie odpuszczały, dawały z siebie wszystko. Dobrze, że ta strata do Vollering zaczęła w tych końcowych momentach spadać, to było istotne od strony mentalnej. Ale Kasia i tak udowodniła, że ma niesamowity charakter, jest niezłomna, nie poddaje się i walczy. Zawsze powtarzam o trzech według mnie kluczowych, najważniejszych czynnikach w kolarstwie, które składają się na sukces – to zdrowie, rozum i szczęście. 

Reklama


No właśnie, szczęście. Tego chyba Kasi brakowało najbardziej, ostatnio pech dopadł ją na igrzyskach. 

Tak, dokładnie. Na szczęście w tegorocznym Tour de France nie zabrakło już żadnego z tych trzech składników triumfu, o których wspomniałem wcześniej. Zagrało wszystko. Zagrało na żółto, na zwycięsko, jestem z Kasi niesamowicie dumny. Wreszcie gdzieś ta karta się odwróciła i po tej dramaturgii w końcówce mamy to wspaniałe zwycięstwo! 

I pojawiają się głosy, że ta końcówka była jedną z najpiękniejszych „obron” żółtej koszulki w historii całego Tour de France. 

Zgadzam się z tym. To, co się działo, było niewyobrażalne. Na takim podjeździe jak Alpe d’Huez można albo wiele zyskać, albo wszystko stracić – i to praktycznie na każdym metrze. Wszystkie zawodniczki miały już w nogach przejechane wcześniej kilometry, ogromne trudy etapów, w tym tego ostatniego, który przecież jest piekielnie wycieńczający. Dzisiaj warunki były niełatwe, trzeba było sobie z tym wszystkim poradzić, również z tą wielką presją spoczywającą na barkach. Ale jak idzie, to idzie. Kasi tu poszło, wszystko się dobrze kleiło. 

ZERO RYZYKA do 50zł – zwrot 100% w gotówce w Fuksiarz.pl

Reklama

Choć wcześniej z tym klejeniem bywało różnie. 

Kasi brakowało trochę tego błysku. Napisałem jej to zresztą wczoraj, przekazując, że jest cały czas topową zawodniczką, że jest w elicie, a dziś cały świat sportu pozna i zapamięta na dobre jej nazwisko. I to się udało. Tu na mistrzostwach świata jakiś brązik, z drugiej strony również inne sukcesy, ale to było to, czego wciąż potrzebowała, takiego właśnie błysku w postaci spektakularnego zwycięstwa na jednej z najważniejszych imprez. No i dała radę wyrwać tę wygraną właśnie na Tour de France, co jest wybitnym osiągnięciem.

ROZMAWIAŁ BŁAŻEJ GOŁĘBIEWSKI 

Fot. Newspix.pl

Czytaj więcej o kolarstwie:

Uwielbia boks, choć ostatni raz na poważnie bił się w podstawówce (i wygrał!). Pisanie o inseminacji krów i maszynach CNC zamienił na dziennikarstwo, co było jego marzeniem od czasów studenckich. Kiedyś notorycznie wyżywał się na gokartach, ale w samochodzie przestrzega przepisów, będąc nudziarzem za kierownicą. Zachował jednak miłość do sportów motorowych, a największą słabość ma do ich królowej – Formuły 1. Kocha też Real Madryt, mimo że pierwszą koszulką piłkarską, którą przywdział w życiu, był trykot Borussii Dortmund z Matthiasem Sammerem na plecach.

Rozwiń

Najnowsze

Kolarstwo

Komentarze

7 komentarzy

Loading...