Reklama

Szeremeta co najmniej srebrna! Polka zawalczy w finale turnieju olimpijskiego!

Szymon Szczepanik

Autor:Szymon Szczepanik

07 sierpnia 2024, 22:34 • 4 min czytania 49 komentarzy

Naprawdę, nie mamy już komplementów na to by określić, co w olimpijskim ringu prezentuje Julia Szeremeta. To boks zjawiskowy, perfekcyjny, genialny. Oparty na świetnej koncepcji i porywający kibiców. Dziś młoda Polka dała kolejne show. Mamy nadzieję, że nie ostatnie na turnieju olimpijskim, bo czeka ją jeszcze jedna walka. Debiutująca na igrzyskach pięściarka wyraźnie pokonała Nesthy Petecio – wicemistrzynię olimpijską z Tokio – i w sobotę powalczy o olimpijskie złoto. Pierwsze dla polskiego boksu od 1976 roku!

Szeremeta co najmniej srebrna! Polka zawalczy w finale turnieju olimpijskiego!

Chcielibyśmy napisać, że Julia Szeremeta dziś o godzinie 21:46 nic nie musiała – ona tylko mogła. W końcu 20-latka debiutowała na turnieju olimpijskim. Ona wciąż się uczy boksu na najwyższym poziomie. Już osiągnęła wynik, którego niewielu się po niej spodziewało. Naprzeciwko niej stała uznana marka. Wszak Nesthy Petecio w swojej karierze zdobywała już tytuł mistrzyni świata w kategorii 57 kilogramów w 2019 roku. Dwa lata później pięściarka z Filipin została wicemistrzynią olimpijską, a w tym sezonie imponuje formą.

W dodatku Julka pierwszy raz walczyła na tak wielkiej arenie. Przypomnijmy, że na decydujące pojedynki turnieju olimpijskiego, ring przeniesiono na kort Philippe’a Chatriera, czyli główną arenę kompleksu tenisowego Roland Garros. Regularnie triumfy na tym 15-tysięcznym obiekcie święci Iga Świątek. Dziś w królestwie naszej tenisistki cieszyć mogła się inna Polka.

Właśnie: mogła, czy musiała? Owszem, Julia nie była faworytką dzisiejszego półfinału. Ale to osoba posiadająca taki mental, że sama nie przyjęłaby do wiadomości tego, że czegoś w ringu nie da się zrobić. Szeremeta pragnęła złota. I nawet w dzień półfinału nie bała się tego głośno powtarzać.

Reklama

KOLEJNY POPIS SZEREMETY!

Jako pierwsza do ringu wyszła dwanaście lat starsza Petecio. Po niej tanecznym krokiem pomiędzy liny wkroczyła Szeremeta. I co chyba nie zaskoczy tych, którzy już oglądali poprzednie walki Julki, za nic nie było widać po niej stresu. Oj, mogliśmy się tu przygotować na wielkie show.

Ale już pierwsze akcje pokazały, że tańcowanie wokół filipińskiej wicemistrzyni olimpijskiej przypominać będzie zabawę z odbezpieczonym granatem. Każde podejście Julki do rywalki mogło skończyć się tym, że nasza zawodniczka inkasowała bardzo mocne cepy Petecio. I tak też kilka razy w tej rundzie było.

Wprawdzie Julia kąsała, starała się ukłuć rywalkę z dystansu. I ogółem zadała więcej ciosów. Jednak najwyraźniej na arbitrach punktowych większe wrażenie zrobiło te dosłownie parę mocnych uderzeń zawodniczki występującej w czerwonym narożniku.

W drugiej rundzie scenariusz walki się nie zmienił. Czystych ciosów po obu stronach było mało, Szeremeta bardziej aktywnie pracowała na nogach, ale mocniejsze uderzenia wyprowadzała Petecio. Jednak końcówka rundy należała do Polki.

Reklama

Reguluj oddech, druga runda świetnie teraz [poszła], potrzebujemy jeszcze jednej! – mówił do swojej podopiecznej Tomasz Dylak. I miał rację, bo Julka zwyciężyła to starcie w oczach czterech z pięciu sędziów!

I tak obie wyszły na tę walkę szalenie zmotywowane. Walka w boksie olimpijskim, zwanym przecież szermierką na pięści, zamieniła się w bijatykę. Petecio w wymianach wydawała się silniejsza. Ale za to Julka była szybsza i nie odpuszczała. A kiedy w jednej z akcji zawodniczka z Filipin upadła (nie po ciosie), Julia zaczęła wręcz nakręcać publiczność, a ta poczuła vibe Polki. Ale co najważniejsze, poczuli go też sędziowie, którzy w komplecie wypunktowali ostatnią rundę dla Szeremety. Tym sposobem pięściarka z Polski zwyciężyła ten pojedynek 4:1!

Teraz do spełnienia własnych marzeń pozostał Szeremecie tylko jeden krok. Ostatni, ale najtrudniejszy, bowiem jej rywalką będzie Lin Yu-ting. Zawodniczka z Tajwanu, której tożsamość płciowa jest szeroko kwestionowana – zwłaszcza w Internecie (choć IBA nie przedstawia na to żadnych faktycznych dowodów). Ale też pięściarka, która po prostu posiada spore umiejętności.

Fot. Newspix

Czytaj też:

Pierwszy raz na stadionie żużlowym pojawił się w 1994 roku, wskutek czego do dziś jest uzależniony od słuchania ryku silnika i wdychania spalin. Jako dzieciak wstawał na walki Andrzeja Gołoty, stąd w boksie uwielbia wagę ciężką, choć sam należy do lekkopółśmiesznej. W zimie niezmiennie od czasów małyszomanii śledzi zmagania skoczków, a kiedy patrzy na dzisiejsze mamuty, tęskni za Harrachovem. Od Sydney 2000 oglądał każde igrzyska – letnie i zimowe. Bo najbardziej lubi obserwować rywalizację samą w sobie, niezależnie od dyscypliny. Dlatego, pomimo że Ekstraklasa i Premier League mają stałe miejsce w jego sercu, na Weszło pracuje w dziale Innych Sportów. Na komputerze ma zainstalowaną tylko jedną grę. I jest to Heroes III.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

W Pucharze Anglii napisze się historia? Ojciec i syn mogą zagrać przeciwko sobie

Aleksander Rachwał
0
W Pucharze Anglii napisze się historia? Ojciec i syn mogą zagrać przeciwko sobie

Boks

Komentarze

49 komentarzy

Loading...