Tak jak co roku nie mieliśmy olbrzymich oczekiwań przed występami Igi Świątek na kortach trawiastych. Liczyliśmy jednak, że w Wimbledonie zdoła osiągnąć stosunkowo dobry wynik. Czy trzecia runda takim jest? Pewnie nie, skoro Polka nie tylko przegrała dzisiaj ze stosunkowo nisko notowaną Julią Putincewą, ale jeszcze w dość kiepskim stylu. W drugim i trzecim secie ugrała łącznie trzy gemy.
Nasza tenisistka parę tygodni temu pokazała, jakie są jej priorytety. Zrezygnowała z gry we wszystkich turniejach na trawie, które poprzedzały Wimbledon. Dało się z tego wyczytać, że Iga chce skupić się na regeneracji i tym, żeby nie stracić świeżości nie tylko co przed graniem w Londynie, a przed igrzyskami w Paryżu. To na tej imprezie Polka skupia się najbardziej. Nieraz podkreślała, że sukces na igrzyskach byłby dla niej czymś wyjątkowym. A przecież tym razem turniej olimpijski będzie rozgrywany na jej ulubionej mączce.
ZERO RYZYKA do 50zł – zwrot 100% w gotówce w Fuksiarz.pl
Patrząc na drabinkę Wimbledonu liczyliśmy jednak, że Świątek przynajmniej zajdzie do czwartej rundy. Tam mogła zmierzyć się z Jeleną Ostapenką, czyli swoją zmorą; zawodniczką, z którą nigdy jeszcze nie wygrała. I faktycznie, mecz Polki z Łotyszką miałby miejsce – gdyby tylko Świątek poradziła sobie z Putincewą. A do tego dzisiaj nie doszło.
Ten mecz nie rozpoczął się źle. W pierwszej partii Iga łatwo zgarniała kolejne gemy. Przy stanie 3:2 przełamała rywalkę, wygrywając gema do zera. A kilka chwil później zamknęła seta, broniąc po drodze trzy break pointy. Mimo pewnych przebłysków w grze Kazaszki, trudno było nie patrzeć na ten pojedynek optymistycznie.
Ale niestety: dwa kolejne sety zostały zdominowane przez Putincewę. Trzeba przyznać, że 29-latka momentami wyglądała, jakby urodziła się do gry na kortach trawiastych. W grze Świątek ntaomiast pojawiało się coraz więcej błędów. Ostatecznie polska tenisistka ugrała w dwóch ostatnich partiach łącznie tylko trzy gemy. Trudno zatem mówić, że Idze do awansu brakowało niewiele. Jej rywalka była dzisiaj prostu lepsza. A plany podboju Wimbledonu Świątek musi odłożyć na kolejny rok. Powiedzmy tak: czasu na triumf w Londynie ma jeszcze mnóstwo.
A na razie jej oczy kierują się już na paryskie korty.
Iga Świątek – Julia Putincewa 6:3, 1:6, 2:6
Fot. Newspix.pl