Reklama

Radosław Gilewicz skazany za oszustwo. Chciał wyłudzić 30 tys. zł

Szymon Piórek

Opracowanie:Szymon Piórek

10 czerwca 2024, 17:48 • 2 min czytania 11 komentarzy

Jak donosi Szymon Jadczak z „WP Sportowe Fakty” Radosław Gilewicz został skazany prawomocnym wyrokiem za próbę oszustwa medycznego. Były reprezentant Polski, a obecnie komentator sportowy, chciał wyłudzić pieniądze z odszkodowania.

Radosław Gilewicz skazany za oszustwo. Chciał wyłudzić 30 tys. zł

Do zdarzenia doszło w lipcu 2020 roku. Radosław Gilewicz, schodząc ze schodów, poślizgnął się i uderzył barkiem w balustradę. Z bolącą ręką wybrał się do lokalnej przychodni, gdzie po wykonaniu zdjęcia RTG, stwierdzono niegroźny uraz barku. Nie tego oczekiwał były reprezentant Polski, dlatego udał się do zaznajomionego ortopedy Bogumiła P., który nie tylko trudnił się leczeniem ludzi, ale również pomagał im wyłudzać pieniądze od ubezpieczycieli, fałszując problemy zdrowotne swoich pacjentów. Tak było też z Gilewiczem.

Rozpoznanie byłego napastnika, a obecnie komentatora, wykazało złamanie barku z przemieszczeniem. Z tego powodu wystąpił do ubezpieczyciela – firmy Saltus o odszkodowanie w wysokości 30 tys. złotych. Wtedy zaczęły się problemy Gilewicza, który w momencie popełnienia przestępstwa pozostawał asystentem Jerzego Brzęczka w sztabie reprezentacji Polski.

Lekarz orzecznik Saltusa zmiażdżył wniosek Gilewicza. Po pierwsze uznał, że wygojenie złamania uwidocznionego na zdjęciu byłoby niemożliwe bez pozostawienia zmian pourazowych. Po drugie proces leczenia przez lekarza Bogumiła P. jest niewiarygodny, m.in. z powodu braku kolejnych zdjęć kontrolnych. Po trzecie zdjęcie dostarczone przez Gilewicza było zrobione w nieprofesjonalnym formacie, a szpital, który miał go zrobić, nic o tym nie wiedział. A na koniec były piłkarz odmówił poddania się badaniom weryfikującym. Ubezpieczyciel odmówił wypłaty ubezpieczenia, a w lipcu 2022 r. prokurator postanowił postawić Radosławowi Gilewiczowi zarzuty oszustwa i posługiwania się dokumentami stwierdzającymi nieprawdę – przedstawił wszystko w swoim artykule Szymon Jadczak z „WP Sportowe Fakty”.

Gilewicz początkowo nie przyznawał się do winy, ale na kolejnej rozprawie powiedział, że do oszustwa został namówiony przez kolegę. Sąd w Tychach skazał go na 40 tys. zł grzywny i zwrot kosztów procesu. Wyrok uprawomocnił się 23 stycznia 2024 r. Były piłkarz udzielił komentarza w tej sprawie, twierdząc, „że ubolewa, że sprawy przybrały taki obrót, i żałuje tego, co zrobił. Dodaje, że złożył obszerne wyjaśnienia w sprawie i starał się pomóc śledczym w jej wyjaśnieniu. Podkreśla, że nie wzbogacił się w ten sposób ani o złotówkę. I dodaje, że uwikłał się w tę historię ze względu na ograniczenia w leczeniu i badaniach diagnostycznych wynikające z pandemii COVID-19.”

Reklama

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

11 komentarzy

Loading...