Wcześniej swój mecz IV rundy turnieju w Rzymie wygrała Iga Świątek. Do swojej koleżanki po fachu dołączył przed chwilą Hubert Hurkacz, choć on zwycięstwem nie wyszedł, a dopiero wszedł do meczu IV rundy. Polak w dwóch setach pokonał dziś Tomasa Etcheverry’ego.
To jest całkiem niezły sezon Huberta Hurkacza na kortach ziemnych. Nie to, że wybitny, choć wygrana w turnieju rangi 250 w Estoril sprawiła, że triumfował w cyklu ATP już na każdej możliwej nawierzchni – twardej, trawiastej i właśnie mączce. Później natomiast Hubi wygrywał, co miał wygrać i wypełniał cele minimum, jakie można mu było stawiać przed turniejami. I w sumie warto to docenić, bo na ziemi w jego akurat przypadku nie zawsze było to oczywiste. I tak Hurkacz:
- w Monte Carlo dotarł do 1/8 (przegrał z Casperem Ruudem, turniejową “8”);
- w Madrycie dotarł do 1/8 (przegrał z Taylorem Fritzem, turniejową “12”);
- no i teraz w Rzymie – znów jest w 1/8 finału.
W stolicy Włoch to zresztą dla niego najlepszy w karierze wynik. W dodatku w swoim pierwszym spotkaniu zaliczył historyczne dla siebie zwycięstwo – ograł Rafę Nadala i to dość łatwo oraz spokojnie. Fakt, Nadal po ostatnich kontuzjach to już nie ten sam wielki Hiszpan, ale i tak to ładny wpis do CV. Dziś Polak mierzył się za to z rywalem znacznie groźniejszym, choć – co naturalne – znacznie mnie utytułowanym. Po drugiej stronie kortu stanął bowiem Tomas Maria Etcheverry.
ZWROT 50% DO 500 zł – BEZ OBROTU W FUKSIARZ.PL!
28. w rankingu ATP Argentyńczyk może nie ma jeszcze wielkiej renomy, ale swoje potrafi. Zwłaszcza na cegle, choć i na kortach twardych radzi sobie dobrze. Niemniej, to na ziemi osiągnął 10 finałów turniejów rangi Challenger (wygrał trzy z nich) i pierwszy w karierze finał turnieju ATP, jednak przegrany. Ogółem to rywal z gatunku tych, który może okazać się kartą-pułapką. Niby niepozorny, ale wybiegany, solidny z każdej strony, całkiem dobrze serwujący.
Hubert musiał więc pozostać skupiony.
I wyglądało na to, że pozostał. Od początku bowiem skutecznie pilnował własnego podania, choć Etcheverry potrafił się postawić na returnie, bo gdy już wszedł w wymiany, to umiał się w nich odnaleźć. Świetnie operował przede wszystkim skrótami, początkowo był w ich posyłaniu na drugą stronę siatki właściwie bezbłędny. Przy swoim serwisie z kolei skutecznie utrzymywał przewagę w gemach, stąd Hurkacz w pierwszym secie nie miał ani jednego break pointa.
Więc – jak to w meczu Polaka – o wszystkim miał rozstrzygnąć tie-break. W nim Hubert musiał bronić nawet piłki setowej, ale zrobił to skutecznie, a niedługo potem sam zamknął partię. I to w sumie był koniec emocji. O ile bowiem często bywa tak, że po wygranej partii Hurkacz nieco się rozluźnia, tak w tym meczu to Etcheverry opadł z sił. Już przy pierwszej okazji, w trzecim gemie seta, Hubi przełamał rywala. Dwa gemy później zrobił to po raz kolejny. W tym momencie pozostało mu tylko doprowadzić sprawę do końca, co zrobił zresztą bardzo spokojnie.
Hubi, Hubi, Hubi, Hubi 🎶
7th seed @HubertHurkacz marches into the fourth round in Rome defeating Etcheverry 7-6 6-2#IBI24 pic.twitter.com/09PopWOq2I
— Tennis TV (@TennisTV) May 13, 2024
W kolejnym meczu Polak zagra albo z Sebastianem Baezem, albo z Holgerem Rune.
Hurkacz – Etcheverry 7:6 (7), 6:2
Fot. Newspix