Reklama

Iga Świątek w kolejnej rundzie turnieju w Rzymie

Sebastian Warzecha

Autor:Sebastian Warzecha

11 maja 2024, 13:29 • 3 min czytania 1 komentarz

Iga Świątek – mimo sporych problemów w drugim secie – 2:0 pokonała Julię Putincewą i awansowała do kolejnej rundy turnieju WTA w Rzymie.

Iga Świątek w kolejnej rundzie turnieju w Rzymie

Świątek z turniejem w Rzymie ogółem się lubi. W 2021 wygrała tam pierwszy w karierze turniej tej rangi, w finale pokonując Karolinę Pliskovą… 6:0, 6:0. Rok później – w czasie swej niesamowitej serii bez porażki – obroniła tytuł, a jej wyższość w meczu o trofeum musiała uznać Ons Jabeur. Nie wyszło za to rok temu – w ćwierćfinale Iga miała problemy z kolanem i skreczowała w trzecim secie meczu z Jeleną Rybakiną.

W tym roku do stolicy Włoch jechała pozytywnie nakręcona. Przed podróżą wygrała w końcu turniej WTA w Madrycie, po raz pierwszy w karierze triumfując w stolicy Hiszpanii, a tym samym kompletując zestaw największych tytułów, jakie można zdobyć na mączce. Już w Rzymie zaczęła rywalizację w znakomitym stylu – w dwóch szybkich setach ograła Bernardę Perę.

ZWROT 50% DO 500 zł – BEZ OBROTU W FUKSIARZ.PL!

Dzisiejszy mecz z Putincewą miał być kolejnym zwycięstwem Igi. Wiadomo jednak było, że nie można rywalki zlekceważyć. W Madrycie Putincewa odpadła dopiero w ćwierćfinale, w rywalizacji z inną Kazaszką – Jeleną Rybakiną. W dodatku miała tam nawet dwie piłki meczowe, których jednak nie wykorzystała. Od początku sezonu było widać jednak, że jest w formie. I Idze też potrafiła się postawić. Od początku grała skutecznie, dobrze operowała szczególnie skrótami, które regularnie sprawiały Polce problemy.

Reklama

Gdy jednak do nich dobiegała, działy się dobre rzeczy. Jak w szóstym gemie pierwszego seta, gdy Putincewa zagrała skrót przy break poincie, a Świątek dobiegła, znakomicie odegrała i tym samym wygrała zarówno wymianę, jak i całe gema. Zyskanej wtedy przewagi nie oddała już do końca partii.

Przed drugim setem nieco się na rywalkę naczekała, bo ta poszła do toalety. I to jakby wybiło Igę z rytmu. Świątek zaczęła popełniać sporo błędów, grała bardzo niedokładnie, zwłaszcza jak na swoje standardy. Szybko straciła serwis i po kilku minutach przegrywała już 0:3, a potem 1:4. Mało brakowało, by chwilę później właściwie oddała seta, bowiem w szóstym gemie drugiej partii broniła nawet break pointów. Zrobiła to jednak skutecznie i po 20 (!) punktach wygrała gema.

I nagle wszystko się odwróciło. Polka zaczęła robić swoje, jakby ten jeden gem sprawił, że odzyskała wiarę w swoje umiejętności. Putincewa z kolei nagle się zatrzymała, teraz to ona zaczęła wyrzucać piłki, a po każdym kolejnym błędzie coraz bardziej żywiołowo gestykulowała i dyskutowała z własnym boksem. A Iga z tego wszystkiego korzystała. Wygrywała punkt po punkcie i gema po gemie. Z 1:4 szybko zrobił się remis, a potem Polka poszła za ciosem i wygrała kolejne dwa gemy.

A tym samym zamknęła seta i całe spotkanie.

Reklama

– Wiedziałam, że znów muszę wejść na odpowiedni poziom koncentracji i wrócić do poziomu gry z pierwszego seta. Przede wszystkim chciałam ponownie solidnie grać z głębi kortu. Nie było łatwo, bo rywalka gra bardzo niewygodny tenis, dobrze zmienia rytm – mówiła po meczu Iga. Dodawała też, że najważniejsze jest, by pozostać w swojej grze konsekwentnym. I to jej się udało.

W 1/8 finału, do której awansowała, zagra z Angelique Kerber lub Aliaksandra Sasnowicz.

Iga Świątek – Julia Putincewa 6:3, 6:4

Fot. Newspix

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Prezes Śląska liczy na wsparcie. “Chciałbym, żeby miasto jak najwięcej dołożyło”

Michał Kołkowski
12
Prezes Śląska liczy na wsparcie. “Chciałbym, żeby miasto jak najwięcej dołożyło”
Polecane

“Trzeba wyrzucić ją do śmietnika”. “Nie chciałbym, żeby zniknęła”. Haka na ustach całego świata

Błażej Gołębiewski
9
“Trzeba wyrzucić ją do śmietnika”. “Nie chciałbym, żeby zniknęła”. Haka na ustach całego świata

Tenis

Komentarze

1 komentarz

Loading...