Iga Świątek – mimo sporych problemów w drugim secie – 2:0 pokonała Julię Putincewą i awansowała do kolejnej rundy turnieju WTA w Rzymie.
Świątek z turniejem w Rzymie ogółem się lubi. W 2021 wygrała tam pierwszy w karierze turniej tej rangi, w finale pokonując Karolinę Pliskovą… 6:0, 6:0. Rok później – w czasie swej niesamowitej serii bez porażki – obroniła tytuł, a jej wyższość w meczu o trofeum musiała uznać Ons Jabeur. Nie wyszło za to rok temu – w ćwierćfinale Iga miała problemy z kolanem i skreczowała w trzecim secie meczu z Jeleną Rybakiną.
W tym roku do stolicy Włoch jechała pozytywnie nakręcona. Przed podróżą wygrała w końcu turniej WTA w Madrycie, po raz pierwszy w karierze triumfując w stolicy Hiszpanii, a tym samym kompletując zestaw największych tytułów, jakie można zdobyć na mączce. Już w Rzymie zaczęła rywalizację w znakomitym stylu – w dwóch szybkich setach ograła Bernardę Perę.
ZWROT 50% DO 500 zł – BEZ OBROTU W FUKSIARZ.PL!
Dzisiejszy mecz z Putincewą miał być kolejnym zwycięstwem Igi. Wiadomo jednak było, że nie można rywalki zlekceważyć. W Madrycie Putincewa odpadła dopiero w ćwierćfinale, w rywalizacji z inną Kazaszką – Jeleną Rybakiną. W dodatku miała tam nawet dwie piłki meczowe, których jednak nie wykorzystała. Od początku sezonu było widać jednak, że jest w formie. I Idze też potrafiła się postawić. Od początku grała skutecznie, dobrze operowała szczególnie skrótami, które regularnie sprawiały Polce problemy.
Gdy jednak do nich dobiegała, działy się dobre rzeczy. Jak w szóstym gemie pierwszego seta, gdy Putincewa zagrała skrót przy break poincie, a Świątek dobiegła, znakomicie odegrała i tym samym wygrała zarówno wymianę, jak i całe gema. Zyskanej wtedy przewagi nie oddała już do końca partii.
Przed drugim setem nieco się na rywalkę naczekała, bo ta poszła do toalety. I to jakby wybiło Igę z rytmu. Świątek zaczęła popełniać sporo błędów, grała bardzo niedokładnie, zwłaszcza jak na swoje standardy. Szybko straciła serwis i po kilku minutach przegrywała już 0:3, a potem 1:4. Mało brakowało, by chwilę później właściwie oddała seta, bowiem w szóstym gemie drugiej partii broniła nawet break pointów. Zrobiła to jednak skutecznie i po 20 (!) punktach wygrała gema.
Hitting her marks 🎾@iga_swiatek comes back from being down 1-4 in the second set and defeats Putinseva 6-3, 6-4. #IBI24 pic.twitter.com/wIw7n9nPOv
— wta (@WTA) May 11, 2024
I nagle wszystko się odwróciło. Polka zaczęła robić swoje, jakby ten jeden gem sprawił, że odzyskała wiarę w swoje umiejętności. Putincewa z kolei nagle się zatrzymała, teraz to ona zaczęła wyrzucać piłki, a po każdym kolejnym błędzie coraz bardziej żywiołowo gestykulowała i dyskutowała z własnym boksem. A Iga z tego wszystkiego korzystała. Wygrywała punkt po punkcie i gema po gemie. Z 1:4 szybko zrobił się remis, a potem Polka poszła za ciosem i wygrała kolejne dwa gemy.
A tym samym zamknęła seta i całe spotkanie.
– Wiedziałam, że znów muszę wejść na odpowiedni poziom koncentracji i wrócić do poziomu gry z pierwszego seta. Przede wszystkim chciałam ponownie solidnie grać z głębi kortu. Nie było łatwo, bo rywalka gra bardzo niewygodny tenis, dobrze zmienia rytm – mówiła po meczu Iga. Dodawała też, że najważniejsze jest, by pozostać w swojej grze konsekwentnym. I to jej się udało.
W 1/8 finału, do której awansowała, zagra z Angelique Kerber lub Aliaksandra Sasnowicz.
Iga Świątek – Julia Putincewa 6:3, 6:4
Fot. Newspix