Reklama

Pewna bardzo długa analiza VAR… | Niewydrukowana Tabela

Antoni Figlewicz

Autor:Antoni Figlewicz

03 kwietnia 2024, 11:40 • 6 min czytania 15 komentarzy

Przez pięć i pół minuty można zrobić pożywne śniadanie, napisać kartkówkę z matematyki albo strzelić w 2015 roku trzy gole Wolfsburgowi i szykować się właśnie do zdobycia czwartego. Można też przeprowadzić bardzo długą analizę VAR i na jej podstawie podjąć bardzo kontrowersyjną decyzję. Decyzję, z którą my się ostatecznie nie zgadzamy, choć musimy zaznaczyć, że zdania w redakcji były podzielone. Według nas Bert Esselink powinien wylecieć z boiska w meczu Stali z Lechem, ale i tak nie dopiszemy za to bramki drużynie Mariusza Rumaka.

Pewna bardzo długa analiza VAR… | Niewydrukowana Tabela

Powinniśmy się jednak trzymać chronologii, więc zaczniemy od decyzji Szymona Marciniaka, której po prostu nie da się obronić i która wypaczyła wynik meczu Piasta ze Śląskiem. Dosadniej – pozbawiła ekipę z Gliwic kompletu punktów. Nie sposób sensownie wytłumaczyć, co pomyślał w tej akcji nasz eksportowy arbiter. Chodzi o starcie Patryka Klimali z Miguelem Munozem, w którym, bez dwóch zdań, napastnik Śląska przekroczył przepisy. Zaraz zrzuty ekranu, ale najpierw barwny opis:

“Gość z impetem wpada w rywala, wywraca go, nie dotyka piłki. Naskakuje pupą na jego biodro, właściwie nawet na plecy. Powala przeciwnika i w efekcie piłka dociera do Petra Schwarza, który ostatecznie zdobywa gola”.

Trudno się w tej sytuacji nie dopatrzeć przewinienia (a w momencie uwiecznionym powyżej, piłka nie dociera jeszcze pod nogi obu panów). Klimala mógł być nawet zainteresowany grą, ale ostatecznie po prostu staranował Munoza – dla nas ta sytuacja jest całkiem jednoznaczna i Szymon Marciniak nie powinien uznać gola dla Śląska.

Reklama

Słusznie pieklił się po meczu trener Aleksandar Vuković, bo Piast stracił przez decyzję sędziego dwa punkty, które mogą być w ostatecznym rozrachunku bardzo ważne. W Niewydrukowanej Tabeli gliwiczanie są już najbardziej pokrzywdzeni (wespół z Radomiakiem i Legią), ale Śląsk ma oczko mniej niż w oficjalnym zestawieniu ligowym.

Naskok naskokowi nierówny

Mecz Stali z Lechem był raczej nudny, ale Daniel Stefański zadbał o to, byśmy mieli po nim o czym mówić. Jego decyzje, w myśl zasad Niewydrukowanej Tabeli, nie wypaczyły wyniku tego porywającego inaczej starcia, ale też mogły budzić wątpliwości. I budziły. I budzą pewnie nadal. Pierwsza z sytuacji – Mateusz Matras naskakuje w polu karnym na rywala i nie ma za to zagranie rzutu karnego. My po kilkukrotnym obejrzeniu tej sytuacji też raczej nie skłaniamy się ku jedenastce.

Matras wyskakuje wysoko nad Mihę Blazicia, ale przy odbiciu pomaga sobie opierając ręce na barkach obrońcy Lecha. Cała akcja jest bardzo statyczna, a Blazić nie wygląda na kogoś, kto ma zamiar powalczyć w powietrzu z piłkarzem Stali.

Matras nie wskakuje też na przeciwnika, cały czas pozostaje za nim. Nie przygniata go, nie kładzie się na nim w powietrzu, na nagraniach widać, że nawet nie za bardzo opiera się na barkach Blazicia. Trzyma na nich ręce, ale bardziej kontroluje ustawienie rywala niż wykorzystuje go jako wygodną podpórkę.

Reklama

Zresztą najlepiej tę sytuację będzie ocenić z perspektywy… innej sytuacji z minionej kolejki.

W roli głównej Andrejs Ciganiks, który z racji wzrostu musi chwytać się wszelkich środków, by wygrać pojedynek główkowy z kimkolwiek. Łotysz z rozpędem wskoczył na Adriana Dalmau i całkowicie uniemożliwił mu udział w akcji. Inaczej niż Matras, a na pewno mniej delikatnie.

Ciganiks rusza do piłki będąc dalej od centrum akcji niż napastnik Korony. Po solidnym nabiegu wskakuje na plecy rywala i powala go.

Sędzia ostatecznie nie podyktował rzutu karnego dla kielczan, a akcja zakończyła się groźnym strzałem w poprzeczkę bramki Widzewa. Naszym zdaniem jedenastka się jednak należała. Dobrze o tyle, że dopisany Koronie gol nie wpływa na układ naszej tabeli – u nas Widzew wygrałby po prostu 3:2.

Sędzia Stefański i wyjątkowo długa analiza

Ale, ale, do oceny pozostała jeszcze ta bardzo długa wizyta sędziego Stefańskiego przed monitorem.

Samo oglądanie tej sytuacji zajęło arbitrowi około trzech minut, cały proces wideoeryfikacji ukradł nam z życia, jak już wspomnieliśmy, pięć i pół minuty. Gorzej, że arbiter podjął, naszym zdaniem, błędną decyzję i Esselink powinien za swoje przewinienie wylecieć z boiska.

To jednak naprawdę złożona sytuacja. Po pierwsze – powtórki pokazują, że przewinienie miało miejsce przed polem karnym Stali. Velde został nadepnięty przez Esselinka, który wracał za akcją, ale nie miał już szans wyprzedzić zawodnika Lecha. Poniżej moment przewinienia – lewa stopa obrońcy dotyka prawej Norwega.

Sędzia Stefański też uznał, że Esselink faulował, co do tego jesteśmy więc zgodni. My jednak, choć niejednogłośnie, przyznaliśmy Holendrowi czerwoną kartkę, podczas gdy arbiter uznał, że za to przewinienie należy się tylko żółty kartonik. Skąd takie rozbieżności?

To naprawdę niełatwa sytuacja i, nawet szydząc z długości wideoanalizy, nie zazdrościmy sędziemu Stefańskiemu. Trudno ocenić, czy Velde miał szansę opanować piłkę i czy faul Esselinka pozbawił ekipę gości akcji sam na sam z Kochalskim. Naszym zdaniem futbolówka zmierzała pod nogi Norwega i ten jak najbardziej wychodził na dogodną pozycję.

A skoro tak, to Esselink powinien wylecieć z boiska. Stal grałaby jednak zbyt krótko w osłabieniu, byśmy zgodnie z zasadami Niewydrukowanej Tabeli przyznali dodatkowe trafienie Lechowi. U nas zostaje 0:0, a ten wynik doskonale oddaje przebieg poniedziałkowego meczu.

W poniedziałek mieliśmy też rzut karny w Zabrzu podyktowany po zagraniu ręką Radovana Pankova. Tu nawet nie ma co dyskutować – obrońca odbił piłkę wyciągając rękę przed siebie i Górnik zasłużył na jedenastkę.

Niewydrukowana Tabela 26. Wersja rozszerzona

Jesteśmy winni analizę sytuacji z jednego z zaległych spotkań rozegranych jeszcze przed przerwą na reprezentację. Słusznie zwracaliście nam uwagę na to, że Zoran Arsenić w rozegranym dopiero niedawno meczu 2. kolejki pomiędzy Rakowem a Koroną został niesłusznie odesłany do szatni. Obrońcy nie należała się druga żółta kartka za przewinienie z 69. minuty, po którym Korona grała z rzutu wolnego blisko pola karnego gości.

W tej sytuacji ręką pracował zarówno atakujący Szykawka jak i przeszkadzający mu Arsenić. Piłkarz Rakowa nie zrobił niczego, co zasługiwało na żółtą kartkę, ale napastnik Korony dodał trochę od siebie i po prostu nagle upadł na murawę.

W Końcowej fazie starcia Arsenić wyraźnie odpuszcza i nie próbuje trzymać Szykawki za rękę. Sędzia zatem zaszkodził ekipie z Częstochowy, ale ta i tak wygrała z Koroną 2:0. Poniżej prezentujemy aktualne zestawienie Niewydrukowanej Tabeli, w którym na pozycję wicelidera wskakuje Legia, a na dno znów osuwa się ŁKS. Ostatecznie po tej kolejce poprawiamy dwa wyniki – dopisujemy gola Koronie i przyznajemy komplet punktów Piastowi.

WIĘCEJ O SĘDZIOWANIU:

screeny: Canal+Sport

Wolałby pewnie opowiadać komuś głupi sen Davida Beckhama o, dajmy na to, porcelanowych krasnalach, niż relacjonować wyjątkowo nudny remis w meczu o pietruszkę. Ostatecznie i tak lubi i zrobi oba, ale sport to przede wszystkim ciekawe historie. Futbol traktuje jak towar rozrywkowy - jeśli nie budzi emocji, to znaczy, że ktoś tu oszukuje i jego, i siebie. Poza piłką kolarstwo, snooker, tenis ziemny i wszystko, w co w życiu zagrał. Może i nie ma żadnych sportowych sukcesów, ale kiedyś na dniu sąsiada wygrał tekturowego konia. W wolnym czasie głośno fałszuje na ulicy, ale już dawno przestał się tego wstydzić.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Felietony i blogi

Komentarze

15 komentarzy

Loading...