Reklama

Nowi na salonach. Reprezentacja Gruzji przełamała impas i zadebiutuje na Euro 2024

Piotr Rzepecki

Autor:Piotr Rzepecki

27 marca 2024, 16:02 • 9 min czytania 5 komentarzy

Futbol kocha romantyczne historie. W skomercjalizowanej piłce, napędzanej przez wpływy katarskich i arabskich szejków, czasami jeszcze widzimy jej najpiękniejsze oblicze. Decydujący karny, gol na wagę awansu na imprezę, tysiące kibiców wbiegających na murawę.

Nowi na salonach. Reprezentacja Gruzji przełamała impas i zadebiutuje na Euro 2024

Wszyscy kibice reprezentacji Polski we wtorek 26 marca koncentrowali się na meczu z Walią. Właśnie to w kierunku Cardiff były skierowane nasze spojrzenia, żyliśmy starciem na Wyspach, które finalnie skończyło się awansem biało-czerwonych.

Kilka godzin wcześniej i kilka tysięcy kilometrów na wschód toczył mecz o tym samym ciężarze gatunkowym. I o niemalże takim samym scenariuszu. 120 minut bramek nie przyniosło. O awansie na mistrzostwa Europy 2024 zadecydował konkurs jedenastek. Lepsi byli gospodarze. Decydującego karnego strzelił Grekom – ku uciesze fanów Ekstraklasy – Nika Kvekveskiri.

Euforia. Feta. Tysiące kibiców wpadających na murawę.

Reklama

CHUDE LATA

Awans reprezentacji Gruzji smakuje tym szczególniej, że ta reprezentacja zadebiutuje na dużej imprezie. Będzie to tym samym jedyna nacja, dla której niemieckie euro będzie pierwszą międzynarodową imprezą. Pozostali są w mniejszym lub większym stopniu ograni.

Ileż to lat upokorzeń i narzekania mają za sobą kibice reprezentacji Gruzji. Niemożliwą cierpliwością musieli się wykazać, przeżywając kolejne i kolejne eliminacje. Wszystko zaczęło się w 1994 roku, kiedy kadra prowadzona przez Aleksandre Chivadze zajęła trzecie miejsce w eliminacjach do Euro 1996. Lepsi byli Niemcy i Bułgarzy.

Później było w zasadzie gorzej.

  • Eliminacje mistrzostw świata 1998 – 4. miejsce w grupie za Anglią, Włochami i Polską
  • Eliminacje mistrzostw Europy 2000 – ostatnie miejsce w grupie za Norwegią, Słowenią, Grecją, Łotwą i Albanią
  • Eliminacje mistrzostw świata 2002 – 3. miejsce w grupie za Włochami i Rumunią
  • Eliminacje mistrzostw Europy 2004 – ostatnie miejsce w grupie za Szwajcarią, Rosją, Irlandią i Albanią
  • Eliminacje mistrzostw świata  2006 – 6. miejsce w grupie za Ukrainą, Turcją, Danią, Grecją i Albanią
  • Eliminacje mistrzostw Europy 2008 – 6. miejsce w grupie za Włochami, Francją, Szkocją, Ukrainą i Litwą
  • Eliminacje mistrzostw świata 2010 – ostatnie miejsce w grupie za Włochami, Irlandią, Bułgarią, Cyprem i Czarnogórą
  • Eliminacje mistrzostw Europy 2012  – 5. miejsce w grupie za Grecją, Chorwacją, Izraelem i Łotwą
  • Eliminacje mistrzostw świata 2014 – 4. miejsce w grupie za Hiszpanią, Francją i Finlandią
  • Eliminacje mistrzostw Europy 2016  – 5. miejsce w grupie za Niemcami, Polską, Irlandią i Szkocją
  • Eliminacje mistrzostw świata 2018 – 5. miejsce w grupie za Serbią, Irlandią, Walią i Austrią
  • Eliminacje mistrzostw Europy 2020  – 4. miejsce w grupie za Szwajcarią, Danią i Irlandią
  • Eliminacje mistrzostw świata 2022 – 4.  miejsce w grupie za Hiszpanią, Szwecją i Grecją

Na piętnaście tur eliminacyjnych aż dziesięć razy reprezentacja Gruzji zajmowała przedostatnie miejsce, trzykrotnie zamykała grupę. To nawet nie jest słaby wynik, to prawdziwy koszmar.

Oczywiście wpływ na tragiczne wyniki reprezentacji kadry miał szereg czynników – rodzima liga jest zepchnięta na margines poważnego futbolu. W dziesięciozespołowych rozgrywkach od 2019 triumfują tylko Dinamo Batumi i Dinamo Tibilsi, na przemian od pięciu lat sięgając po tytuł mistrzowski. I tylko te dwa kluby (w minimalnej liczbie) dostarczają zawodników do kadry. Pozostali grają za granicą – w Turcji, Włoszech, na Cyprze czy Polsce. Trudno jednak o dokładną klasyfikację. Od lat gruzińscy zawodnicy jeżdżą po Europie, są kadrowicze z Wysp (Giorgi Chakvetadze z Watfordu), Hiszpanii (broniący dostępu do bramki reprezentacji i Valencii, Giorgi Mamardashvili czy Giorgi Kochorashvili, piłkarz drugoligowego Levente, który trafił do Girony jeszcze jako 18-latek). Są też piłkarze z Francji, jak Zuriko Davitashvili, podstawowy napastnik drugoligowego Girondinsu Bordeaux.

Reklama

Bezsprzecznie największą gwiazdą jest jednak atakujący Napoli, którego zna każde dziecko w Gruzji. Ikona popkultury i gwiazdor, który rozkochał w sobie nie tylko Gruzinów, ale i Neapolitańczyków, przed rokiem sięgnął po mistrzostwo Italii. W tym awansował z kadrą na Euro. Chwicza Kwaracchelia.

Dwa mecze wystarczyły. „Kwaramania” ogarnia Włochy, rośnie nowy król Neapolu

Jak to się stało, że piłkarze średni, albo co najwyżej solidni z jedną gwiazdeczką z przodu, wyrwali bilet do mistrzostw Europy? Oczywiście, warto zwrócić uwagę, że w mistrzostwach bierze udział pół kontynentu, jednak wciąż szereg reprezentacji będzie oglądał imprezę tylko w telewizji. Nie awansowała przecież Norwegia z Erlingiem Haalandem, Szwecja z bardzo ciekawym pokoleniem, Bośnia i Hercegowina, Islandia, Grecja czy reprezentacja Walii.

Z drugiej strony, eliminacje do tegorocznych Euro w wykonaniu Gruzji nie były inne niż poprzednie. Gruzini zajęli przedostatnie miejsce w grupie, lepsi byli tylko od Cypru. Jedyne wygrane zresztą to właśnie mecze z tą kadrą, poza tym „Kwaradonna” i spółka zremisowali z Norwegią i ze Szkocją na własnym terenie. Pozostałe mecze przegrali, m.in. zbierając łomot od Hiszpanów. Porażka we wrześniu minionego roku 1:7 w Tibilisi była najwyższą przegraną w historii tej reprezentacji.

Mimo przegranych eliminacji, do Gruzji rękę wyciągnął regulamin, a konkretniej wynik z Ligi Narodów (skąd my to znamy). Gruzini wygrali w grupie dywizji C, gdzie mieli za rywali Bułgarów (wygrana i remis), Macedonię Północną i Gibraltar (po dwie wygrane).

Co zatem idzie, awansowali do marcowych baraży, gdzie najpierw pokonali w półfinale Luksemburg 2:0 (w końcówce na murawie w drużynie gości pojawił się napastnik Resovii – Edvin Muratović. Drugi zawodnik, reprezentujący barwy innego klubu ze stolicy Podkarpacia – Sebastien Thill – oglądał mecz z ławki).

Wygrana w półfinale dała Gruzinom bilet do finału, gdzie również u siebie zmierzyli się już z poważniejszą reprezentacją – Grecją. Triumfatorzy Euro 2004 przeżywają potworny kryzys (od 2014 nie zakwalifikowali się na dużą imprezę), a ich impas potrwa jeszcze dłużej. We wtorek 26 marca nie dali rady rywalom, przegrali konkurs jedenastek.

FRANCUSKA MYŚL SZKOLENIOWA

W poszukiwaniu gwiazdy reprezentacji Gruzji każde dziecko, ale i starsi kibice bez zawahania wskażą na Chwiczę Kwaracchelię. Choć jeszcze bardzo wiele grania przed nim, jesteśmy pewni, że na stałe wpisze się do panteonu gwiazd tamtejszej reprezentacji i ma murowane miejsce w najlepszym składzie XXI wieku.

Jeszcze większy wpływ na zespół ma jednak inna postać. To szef na ławce, to gość, który odpowiednio zarządził drużyną, a teraz zbiera tego owoce. Mowa o selekcjonerze Willym Sagnolu. W rankingu najbardziej nieoczywistych trenerów, na zasadzie „jak oni się tam znaleźli” to Sagnol zająłby absolutnie pierwsze miejsce. No bo jakim cudem 58-krotny reprezentant Francji, właściwie legenda Bayernu Monachium nagle odnalazła się w egzotycznej Gruzji?

Pierwsze kroki w trenerskiej karierze stawiał w Sant-Etienne, gdzie zaczynał przygodę z piłką. Krótko był członkiem rady nadzorczej, a od marca do listopada 2011 roku był skautem Bayernu Monachium. Następnie wszedł w struktury reprezentacji Francji. I praca tam go pochłonęła.

– Bardzo podobał mi się czas spędzony we francuskiej federacji – tłumaczył Sagnol w marcu 2021 roku w rozmowie z FIFA.com. – Międzynarodowa piłka funkcjonuje w sposób, który mi odpowiada i to było coś, co chciałem poczuć ponownie. Obecna niepewność stanowisk trenerskich w klubach sprawia, że to coraz bardziej skomplikowana rola.

Miał okazje przyglądać się dobrze funkcjonującemu związkowi. Uczył się zawodu selekcjonera, pracował z młodzieżą. W kadrze Francji do lat 21 prowadził m.in. Adriena Rabiota czy Anthonego Martiala.

Później, przez blisko dwa sezony stał za sterami Girondinsu Bordeaux i mimo niezłych wyników (sezon 2014/15 zakończony miejscem, gwarantującym eliminacje Ligi Europy), w marcu odszedł z klubu. Sagnol nie był idolem opinii publicznej, zwłaszcza po wypowiedzi z listopada 2014 roku, kiedy powiedział, że „czarnoskórzy zawodnicy są mocni fizycznie, gotowi do wymogów Ligue 1, ale brakuje im inteligencji i dyscypliny”. Nadział się tym samym na dużą krytykę, a rozstał się z klubem w momencie większego kryzysu.

Po przygodzie z Bordeax miał okazję podglądać Carlo Ancelottiego w Bayernie Monachium, przez kilka miesięcy był jego asystentem. Monachium zresztą było jego drugim domem. Dla „Die Roten” rozegrał blisko 300 meczów, zdobył z klubem 12 trofeów, m.in. Ligę Mistrzów i pięć mistrzostw Niemiec.

Prowadził też Bayern w jednym meczu, jako szkoleniowiec tymczasowy po zwolnieniu Ancelottiego. Bawarczycy zremisowali z Herthą Berlin 2:2. Jedną z bramek zdobył Robert Lewandowski.

Praca w klubie to jednak nie było to. Po namowie przyjaciela z bundesligowych boisk, Levana Kobiashviliego, 100-krotnego reprezentanta Gruzji, a obecnie prezesa federacji, przejął stery w tamtejszej reprezentacji. – Chciałem poprowadzić drużynę narodową, a nie klub. Na czele gruzińskiej federacji stoją byli zawodnicy, z którymi często spotykałem się w Niemczech. Od razu poczułem do nich zaufanie, a ja przyjąłem tę pracę z ogromną radością i ambicją – mówił Sagnol w przytoczonym wywiadzie.

Słyszeliśmy o podbojach znanych piłkarzy, którzy bawią się w trenerkę i przejeżdżają świat, machając swoim CV i opowiadając bajki o zapuszczeniu korzeni, budowie struktur, chęci rozwoju słabych piłkarsko nacji. Większość historii ma jednak wspólny mianownik – brak wyniku sportowego.

W przypadku Sagnola, który objął reprezentację Gruzji w lutym 2021 roku, mówimy jednak o – jak na tamtejsze warunki – błyskawicznym efekcie. Co prawda pierwsze wygrane o punkty notował dopiero pod koniec eliminacji do katarskiego mundialu, kiedy już wszystko było jasne (z Kosowem i ze Szwecją), to kolejne lata posłużyły francuskiemu trenerowi jako poligon doświadczalny.

Gruzja od jesieni 2021 roku przez kolejne dwanaście miesięcy grała mecze towarzyskie oraz Ligę Narodów. Bilans? Siedem zwycięstw, dwa remisy i jedna porażka. Gruzja w listopadzie 2022 roku uznała wyższość Maroka, które kilka tygodni później na katarskim mundialu zostało czwartą drużyną globu. Nienajgorzej, prawda?

Kadra Sagnola nabierała stylu, drużyna się docierała. Oczywiście rywale nie byli z najwyższej półki, ale odnotujmy, że Gruzji udało się wygrywać z Bośnią, Bułgarią czy zremisować z Albanią.

Ostatecznie bilans za kadencji Sagnola wygląda lepiej niż przyzwoicie: 33 mecze, 16 zwycięstw, 5 remisów i 12 porażek. Gorszy początek, niezły rok i wygrana grupa Ligi Narodów, bardzo słabe eliminacje, ale szczęśliwe baraże z puentą w postaci premierowego awansu.

„EFEKTY WYMAGAJĄ CZASU”

– W przeszłości niektórzy ludzie mówili, że może powinienem odejść – komentował po wtorkowej wygranej Sagnol, patrząc w kierunku dziennikarzy.
To jest właśnie to, co czasem staram się tłumaczyć: jeśli chcesz coś w piłce osiągnąć, to wymaga czasu. Nie da się zmienić wszystkiego w pół roku czy w rok.

26 marca zostanie jednak datą szczególna dla każdego Gruzina żyjącego piłką. Sam Sagnol, który bardzo związał się z tym rejonem, nie owijał w bawełnę.
Zapłaciłbym, żeby czuć się tak, jak czuję się dzisiaj. Jestem tutaj bardzo szczęśliwy. Nigdy nie myślałem o odejściu.

Później na konferencje wpadli zawodnicy. Szampan, radość, okrzyki. Jadą na Euro. Jadą na turniej, chociaż już teraz mogą czuć się wygrani.

Gruzja na niemieckich boiskach zagra z Turcją, Czechami i Portugalią. W żadnym meczu nie będzie faworytem. W zasadzie każdy punkt będzie niespodzianką. Dla Sagnola powrót do Niemiec będzie wspaniałym przeżyciem, jako piłkarz i trener spędził tam piękne chwile. Jego drużyna już osiągnęła coś dużego, ale wydaje się, że dopiero nabiera rozpędu na drodze marzeń i piłkarskich aspiracji.

Każdy turniej ma swojego czarnego konia, ma kopciuczka, który sprawia sensacje, a przed imprezą spycha się go na margines, nie poświęca zbyt wiele czasu. Czy tak będzie i z Gruzją? Przekonamy się za trzy miesiące. Czekamy na kolejne rozdziały tej pasjonującej historii.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Urodził się dzień po Kylianie Mbappe. W futbolu zakochał się od czasów polskiego trio w Borussi Dortmund. Sezon 2012/13 to najlepsze rozgrywki ever, przynajmniej od kiedy świadomie śledzi piłkarskie wydarzenia. Zabawy z kotem Maurycym, Ekstraklasa, powieści Stephena Kinga.

Rozwiń

Najnowsze

EURO 2024

Ekstraklasa

Górnik miał walczyć o tytuł, ale był dzisiaj memem. Brutalne lanie w Krakowie

Jakub Radomski
13
Górnik miał walczyć o tytuł, ale był dzisiaj memem. Brutalne lanie w Krakowie

Komentarze

5 komentarzy

Loading...