To miał być rewanż za Australian Open i faktycznie się nim okazał. Choć Iga Świątek mecz z Lindą Noskovą rozpoczęła dziś słabo, to w połowie pierwszego seta się rozkręciła i ostatecznie wygrała… dziesięć gemów z rzędu. Tym samym awansowała do czwartej rundy turnieju w Indian Wells.
W Melbourne, gdy zmierzyły się ze sobą w trzeciej rundzie, zbiegły się dwa czynniki. Po pierwsze Iga – co było widać już od pierwszego spotkania tamtego turnieju – nie była tam w najlepszej dyspozycji. Po drugie Noskova w starciu ze Świątek była w fantastycznej formie. Wciąż nastoletnia Czeszka grała świetne zawody, regularnie karciła Polkę w wymianach, była w stanie przejmować inicjatywę i – co najważniejsze – utrzymać nerwy na wodzy. Efekt był taki, że z Igą wygrała, po trzysetowej walce.
ZWROT 50% DO 500 zł – BEZ OBROTU W FUKSIARZ.PL!
Czy poszła potem za ciosem? No nie do końca. W Australian Open wygrała jeszcze jeden mecz, po tym jak szybko skreczowała Elina Switolina, ale już ćwierćfinału z Dajaną Jastremską Czeszka nie przeszła. W kolejnych turniejach w – Abu Zabi i Dosze – nic wielkiego nie osiągała. W pierwszym przeszła przez kwalifikacje i odpadła w I rundzie, w drugim doszła do 1/8 finału, ale tam odprawiła ją znacznie bardziej doświadczona rywalka, Karolina Pliskova. W Indian Wells Noskova pokonała Camilę Giorgi, 6:3, 7:5, wyglądając przy tym naprawdę dobrze.
Iga Świątek z kolei – po trudnej pierwszej połówce seta – od stanu 3:3 w I partii rozniosła Danielle Collins, 6:3, 6:0. I wyglądało na to, że ogółem jest w USA dobrej formie. Liczyliśmy, że dziś to pokaże.
I pokazała. Choć zaczęła bardzo słabo, natychmiast dając się przełamać rywalce, która przy tym doskonale utrzymywała własne podanie. I cały czas była groźna przy serwisie Polki. Świetnie działał jej return, nie miała żadnego problemu z odgrywaniem kątowych zagrań Igi. Świątek z kolei wyglądała, jakby się nieco spieszyła, zbyt często wyrzucała piłki w prostych sytuacjach, miała też problem z rozczytaniem intencji rywalki – choćby jej doskonale odgrywanych skrótów.
Ostatecznie jednak jak w starciu z Collins, tak i w tym kluczowy okazał się trudny gem, którego Iga zapisała na swoje konto. Ten przyszedł przy stanie 2:4 i serwisie Polki. Przegrywała wtedy już 15:40, broniła dwóch break pointów, zrobiła to skutecznie. Uratowała się jeszcze w secie, a za chwilę sama rywalkę przełamała, wyrównała stan rywalizacji, rozpędziła się i nie planowała zwalniać. Właściwie potem można już było napisać tylko tyle, że zamieniły się rolami – Iga była niezwykle skuteczna, precyzyjna, dokładna i staranna. Noskova niecierpliwa, popełniająca błędy, porywcza w swoich zagraniach.
(Iga’s Version) ✨
The 🔝 seed @iga_swiatek is into the next round after defeating Noskova 6-4, 6-0.#TennisParadise pic.twitter.com/Kn6zfYWBV5
— wta (@WTA) March 10, 2024
Efekt? Dokładnie taki, jak można się było spodziewać – Świątek wygrała 10 gemów z rzędu. Od stanu 2:4 w I secie wyszła na 6:4, 6:0 i awansowała do 1/8 finału kalifornijskiego turnieju. W niej zmierzy się albo z Madison Keys, albo z Julią Putincewą. Z obiema tymi rywalkami ma pozytywny bilans (odpowiednio 2:1 i 2:0), ale z żadną nie grała od 2022 roku. Z jedną z nich z pewnością przerwie więc tę “suszę” i oby tym razem od samego początku grała na takim poziomie, jak w dwóch pierwszych rundach od połowy pierwszego seta.
Bo i po co się denerwować na start spotkania?
Fot. Newspix
Czytaj więcej o tenisie: