Gala Kapeo Rocky Boxing Night miała być powrotem Adama Kownackiego do ringu. I była, a powrót zupełnie się nie udał. Przed walką Babyface’a doszło na niej jednak do skandalu w pojedynku Artura Bizewskiego i Marcina Sianosa.
Obaj to przedstawiciele wagi ciężkiej. Bizewski do tej pory niepokonany, z bilansem 8-0 (przed walką), dla Sianosa był to debiut w boksie, ale swoje przewalczył w innych dyscyplinach. I wygląda na to, że dużo mu z nich w głowie pozostało.
O ile w pierwszej rundzie obaj faktycznie bili się jak na pięściarzy przystało – i, o dziwo, to Sianos miał przewagę, mocnym ciosem zamroczył nawet rywala – o tyle w drugiej debiutant jakby zapomniał, że jest w ringu, a zamiast tego pomyślał o oktagonie.
Co więc zrobił?
Ano złapał rywala za nogi, obalił, a potem dołożył jeszcze dwa potężne uderzenia z łokcia w parterze.
Skandal podczas starcia Artur Bizewski – Marcin Sianos‼️ 🔥
🗣️”Zapomniał, że to nie jest MMA” pic.twitter.com/cLgzrCEHT3
— Polsat Sport (@polsatsport) March 2, 2024
Oczywista dyskwalifikacja, sędzia zresztą szybko zareagował.
Zareagowali też jednak kibice Bizewskiego, z których część sama chciała dopaść Sianosa. Ochrona sobie z nimi poradziła, ale do ringu poleciało nieco przedmiotów. A Bizewski… w sumie mógł być zadowolony. Gdyby nie zaćmienie Sianosa, najpewniej by przegrał. A tak dopisał kolejną wygraną do bilansu.
– Frajerski numer. Do tej pory miałem do niego szacunek, ale tak się kurwa nie robi – powiedział po walce jej zwycięzca.
No i miał rację. Tak się faktycznie, kurwa, nie robi.