Reklama

Real grał lepiej, Sevilla grała gorzej. Wyróżnienie dla cichego bohatera

Antoni Figlewicz

Autor:Antoni Figlewicz

25 lutego 2024, 23:06 • 4 min czytania 10 komentarzy

Po boisku w Madrycie biegało dziś ze trzydziestu gości, ale naprawdę wielkie wrażenie zrobił na nas tylko jeden z nich. Możliwe, że nawet nie za bardzo go kojarzycie, ale to akurat nic dziwnego. Tym bohaterem starcia Realu z Sevillą był pan Isidro Diaz de Mera Escuderos. Arbiter główny tego spotkania.

Real grał lepiej, Sevilla grała gorzej. Wyróżnienie dla cichego bohatera

Żeby zrozumieć, jak trudne miał dziś zadanie, warto poznać szerszy kontekst. W ostatnim czasie klubowe media ekipy z Madrytu wyraźnie sugerowały, że pan arbiter jest po prostu kiepski i podejmuje niewłaściwe decyzje — opublikowano nawet film pokazujący Diaza de Merę jako totalnego sędziowskiego patałacha. Praca hiszpańskich arbitrów od dawien dawna budzi wielkie kontrowersje, ale zdaniem władz Sevilli, Real przekroczył nie tylko te umowne granice dobrego smaku, ale również granice zdrowej rywalizacji.

Władze klubu ze stolicy Andaluzji uznały, że zbliżające się spotkanie to doskonała okazja, by zwrócić uwagę hiszpańskiej federacji piłkarskiej na nieetyczne zachowanie rywali. Wystosowano pismo, w którym Sevilla prosiła o zbadanie sprawy i ocenę sytuacji, zaznaczając, że tego typu naciski na sędziego mogą wypaczać wyniki ligowych spotkań. – Klub ponownie stanowczo potępia wszelkie kampanie zorganizowane w celu podważania wizerunku sędziów – czytamy w komunikacie klubu po wysłaniu pisma do RFEF.

Real — Sevilla 1:0. Doskonały występ pana sędziego

To jest właśnie ten potrzebny kontekst. Pan Isidro Diaz de Mera Escuderos wyszedł dziś na boisko w towarzystwie nowego mistrza UFC w kategorii piórkowej i sam również zaprezentował się jak mistrz. Sędziował dziś pod ogromną presją — każda decyzja na korzyść Realu spotkać się miała z wielkimi protestami podejrzliwych piłkarzy ekipy gości. Każdy podyktowany faul na zawodniku Sevilli oznaczał, że Królewscy będą podważać jego niezależność i sugerować, że skarga klubu z Andaluzji mogła wywrzeć wpływ na arbitra. Tak źle i tak niedobrze.

Podołał jednak. Miał cojones na tyle wielkie, by słusznie odwołać bramkę Realu zdobytą przez Lucasa Vasqueza. Poczekał na sygnał ze stanowiska VAR, spokojnie podszedł do monitora, po drodze jeszcze uciszył protestującego Carlo Ancelottiego żółtą kartką. Już po dziesięciu minutach meczu pokazał, że to on rządzi na boisku i nikt nie powinien mu podskakiwać. Zauważył, że Nacho na początku akcji faulował El-Nesyriego, wycofał się z decyzji o golu i później nie bał się już niczego.

Reklama

A piłkarze naprawdę uprzykrzali mu życie. Jak szalony łapami machał w jego kierunku Toni Kroos. Większość decyzji nie podobała się Viniciusowi, a zdenerwowany Fede Valverde po każdym gwizdku sędziego podskakiwał do góry jak Mario. Z werdyktem arbitra kilka razy nie chciał się zgodzić Sergio Ramos, a kapitana Sevilli często wspierali koledzy. A Diaz de Mera nic, był niewzruszony. Podjął mnóstwo dobrych decyzji, nie dał się ponieść emocjom, zaliczył naprawdę doskonały występ. Choć po godzinie gry zszedł z boiska.

Uraz arbitra. Godzinny pokaz jakości i… zjazd do bazy

Nieczęsto oglądamy takie obrazki. To był chyba jakiś drobny problem z łydką, bo Diaz de Mera skorzystał jeszcze z usług fizjoterapeutów, którzy intensywnie rozmasowywali jego nogę. Te niezbyt skomplikowane zabiegi zdały się jednak na nic — główny bohater naszej pomeczowej relacji musiał opuścić murawę. Przyglądaliśmy się tej zamianie z arbitrem technicznym z nieskrywanym żalem, bo nie dość, że na Santiago Bernabeu nie działo się dziś nic ciekawego, to jeszcze los odebrał nam resztkę jedynego interesującego wątku tego spotkania.

Podnosząc do góry świetlną tablicę, Diaz de Mera też był dziś jednak bezbłędny. Aż szkoda, że nie doczekał wzmożonych protestów Ramosa i spółki po jedynym w tym spotkaniu trafieniu.

Gol Modricia za trzy punkty

Choć mecz był obrzydliwie nudny i trudno wyciągnąć z niego jakąś niezwykłą esencję, należy oddać Luce Modriciowi, że zrobił dziś to, co potrafi najlepiej. W ważnym momencie wszedł na boisko, wziął sprawy w swoje ręce, strzelił naprawdę ładną bramkę i dał Królewskim zwycięstwo. Nie wiemy, czy Real zdecyduje się na przedłużenie kontraktu z Chorwatem, ale ten chyba nawet w wieku 50 lat będzie w stanie dawać jakość w najważniejszych chwilach.

Może i byłby świetnym asystentem Ancelottiego, może i doskonale odnajdywałby się w lidze chorwackiej grając dla Dinama Zagrzeb, ale na razie odnajduje się jak mało kto na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Hiszpanii. I jednym z najwyższych w Europie.

Real — Sevilla 1:0

Modrić 81′

Reklama

WIĘCEJ O HISZPAŃSKIEJ PIŁCE:

Fot. Newspix

Wolałby pewnie opowiadać komuś głupi sen Davida Beckhama o, dajmy na to, porcelanowych krasnalach, niż relacjonować wyjątkowo nudny remis w meczu o pietruszkę. Ostatecznie i tak lubi i zrobi oba, ale sport to przede wszystkim ciekawe historie. Futbol traktuje jak towar rozrywkowy - jeśli nie budzi emocji, to znaczy, że ktoś tu oszukuje i jego, i siebie. Poza piłką kolarstwo, snooker, tenis ziemny i wszystko, w co w życiu zagrał. Może i nie ma żadnych sportowych sukcesów, ale kiedyś na dniu sąsiada wygrał tekturowego konia. W wolnym czasie głośno fałszuje na ulicy, ale już dawno przestał się tego wstydzić.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Komentarze

10 komentarzy

Loading...