Spotkaliśmy się w Granadzie z Kamilem Jóźwiakiem, kiedy był dosłownie po pierwszym treningu w Hiszpanii. Od początku kariery podobała mi się liga hiszpańska, a teraz będzie miał okazję w niej zagrać. – Od dzieciaka jestem kibicem Barcy. Mam duży sentyment do pana z numerem „10”, z którym udało mi się zagrać w Stanach Zjednoczonych w MLS, ale też do całej Barcelony. To będzie kolejne spełnione marzenie. Nie udało mi się jeszcze zagrać w Barcelonie, ale zagrać przeciwko niej też coś znaczy, bo prestiż LaLiga to coś wielkiego – opowiada przed debiutem 25-letni wychowanek Lecha Poznań.
– Wiem, że mogę zagrać na Joao Cancelo albo Julesa Kounde w weekend, ale grałem już kiedyś na Jordiego Albę czy Kyle’a Walkera. Na pewno jest duży respekt przed nimi, ale nie na tyle duży, aby szukać łatwych rozwiązań. To już nie ten etap. Ja na swojej pozycji nie mogę szukać prostego grania i przepracowałem to już w głowie. Może w pierwszym meczu z rywalami tej klasy było inaczej, ale sporo miałem już takich pojedynków. Z Hateboerem z Holandią, Florenzim z Włochami czy Kolašinacem z Bośnią byłem w stanie coś zrobić, więc w reprezentacji nabrałem tego ogrania z dużymi nazwiskami. Szacunek do Barcelony będzie, ale to nie wpłynie na moje podejście – tłumaczy Kamil Jóźwiak.
– Od dawna bardzo podobała mi się liga hiszpańska i ciągnęło mnie do niej przede wszystkim ze względu na Barcelonę. Miałem takie przeświadczenie, że chciałbym zagrać w tych rozgrywkach. Wydaje mi się, że można się tu wiele nauczyć przez kulturę gry i poziom ligi, przekonałem się już o tym, grając z Hiszpanią na Euro 2020. Podoba mi się, gdy dominuje posiadanie piłki i kultura rozgrywania jest tak wysoka, więc jestem podekscytowany, bo to duża szansa i chcę z niej wycisnąć maksa – opowiada były skrzydłowy amerykańskiego Charlotte.
WIĘCEJ O HISZPAŃSKIEJ PIŁCE:
- Nałogowa zakupoholiczka. Dlaczego Granada stała się tak polskim klubem
- Jóźwiak w Granadzie? Patrząc na ostatnie lata skrzydłowego – miękkie lądowanie
- Za kulisami wielkiej piłki. Jak brat Guardioli zbudował potęgę Girony
Fot. Mateusz Pietrasiewicz