Już jutro na Bernabeu zobaczymy hitowe spotkanie Realu Madryt z Atletico. Z tej okazji tradycyjnie odbyła się konferencja prasowa, na której Ancelotti zahaczył między innymi o oskarżenia względem Realu o ustawianie meczów. A raczej starał się szybko je ucinać.
Spotkania z Atletico w tym sezonie Realowi wyjątkowo nie siedzą. „Królewscy” mierzyli się z odwiecznym rywalem jak dotąd 3 razy, z czego dwa razy musieli pogodzić się z porażką. Co ważne, były to mecze o sporym ciężarze gatunkowym – w końcu w ostatnich dwóch pojedynkach na szali był udział w dalszej części rozgrywek pucharowych. W związku z tym wyjątkowo emocjonujące derby Madrytu zaczęły budzić dyskusję, czy aby w tym roku nie przerosły prestiżem samego El Clasico. Ancelotti wyraźnie jednak woli odganiać się od takich pytań.
– Derby są teraz ważniejsze niż Klasyki? Są to intensywne, z dużym napięciem… ale to zdecydowanie ten sam poziom [prestiżu]. Zarówno Atlético, jak i Barcelona mają wszystko, jakość i organizację. Ten poziom jest bardzo, bardzo wysoki – mówił doświadczony szkoleniowiec.
Ale pytania dotyczyły nie tylko poziomu sportowego. Ostatnio wokół „Los Blancos” pojawiły się spore kontrowersje sędziowskie, gdy wóz VAR otwarcie przyznał, że Vinicius zasłużył na czerwoną kartkę – a jednak go nią nie ukarał. W stronę Realu posypały się gromy, a część oskarżeń mówiła nawet o „ustawianiu LaLigi”.
64-latek jednak kategorycznie odrzuca takie oskarżenia, uważając je za absurdalne: – Ustawiona liga? Jestem profesjonalistą i jako taki nie chcę zniżać się do tego poziomu. Z szacunku dla hiszpańskiego futbolu. Więc nie zadawajcie więcej pytań na ten temat. Nie zniżam się do takiego poziomu.
Z kolei zapytany o odpowiedź na krytykę Joana Laporty, który uderzył w poziom sędziowania w Hiszpanii, mającym sprzyjać Realowi, także unikał wylewnej odpowiedzi. – Już to mówiłem, nie zniżam się do tego poziomu.
WIĘCEJ O HISZPAŃSKIEJ PIŁCE:
- Ten sam film co zawsze. Real Madryt jak Kevin na święta
- Koniec Xavinety! I dobrze, bo pachniało późnym Koemanem [KOMENTARZ]
- Nałogowa zakupoholiczka. Dlaczego Granada stała się tak polskim klubem
Fot. Newspix