– Od momentu, gdy zakończyłem współpracę z Widzewem, postanowiłem poświęcić więcej czasu dla rodziny. Chciałem nabrać dodatkowej energii. Jednocześnie to czas na rozwój, pogłębione analizy czy szukanie inspiracji – tłumaczy w rozmowie z “goal.pl” Janusz Niedźwiedź.
Trener Niedźwiedź rozstał się z Widzewem na początku września bieżącego roku. Z łódzkim klubem awansował, a następnie utrzymał się na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce, kończąc ostatecznie minioną kampanię na 12. pozycji.
Czy zdaniem 41-latka zawód trenera wymaga wielu wyrzeczeń i poświęceń? – Czasu dla rodziny jest mniej – to fakt. Bez wyrozumiałości z drugiej strony i zrozumienia, jest trudniej trenerowi. Zmiany miejsca zamieszkania czy przenoszenie dzieci z jednej szkoły do drugiej, to trenerska rzeczywistość. Podobnie wygląda sytuacja zawodowa żon trenerów. Dzisiaj jesteś w jednym miejscu, masz pracę, a za jakiś czas przenosisz się za mężem – czasem na drugi koniec Polski lub zostajesz w tym miejscu z dziećmi, a trener wyjeżdża sam. Jesteśmy z żoną otwarci na ludzi i odnajdowanie się w nowych realiach. Bardzo ważne, że Kasia ma pracę, którą może wykonywać z każdego miejsca w Polsce i za granicą. Uważam, że wszystko można pogodzić – odpowiada.
Gdzie widzi się w niedalekiej przyszłości Janusz Niedźwiedź? – Za dwa tygodnie otwiera się dla mnie możliwość ponownej pracy w Ekstraklasie. Tym samym otwierają się dla mnie konkretne opcje, jeśli chodzi o zatrudnienie. Moim celem jest ponowna praca w elicie, ale nie zamykam się na interesujące propozycje z I ligi czy pracy za granicą – mówi szkoleniowiec.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- RADOMIAK RADOM BĘDZIE MIAŁ NOWEGO TRENERA!
- SZCZĘŚLIWE LOSOWANIE DLA POLSKI? NIEKONIECZNIE
- HANSEN W ROZMOWIE Z WESZŁO: FRUSTROWAŁEM SIĘ W WIDZEWIE
Fot. FotoPyk