W tym roku minęło dziesięć lat od kiedy Oscar Pistorius dopuścił się morderstwa Reevy Steenkamp. Sportowiec, który był idolem i inspiracją nie tylko dla kibiców w Republice Południowej Afryki, ale na całym świecie, na długi czas zniknął z życia publicznego. Teraz okazuje się, że może niespodziewanie do niego wrócić.
Powiedzieć o historii Pistoriusa, że jest nieprawdopodobna, to nic nie powiedzieć. Mówimy o człowieku, który w wyniku wrodzonych wad stracił w wieku jedenastu miesięcy obie nogi. A mimo tego lata później wystartował – korzystając z nowoczesnych protez – w igrzyskach olimpijskich jako lekkoatleta czy był częścią srebrnej sztafety RPA w konkurencji 4×400 na MŚ (biegł w eliminacjach). Wcześniej natomiast osiągał niezliczone sukcesy na igrzyskach paraolimpijskich. Z imprezy tej rangi uzbierał łącznie aż sześć złotych medali. W pewnym momencie doszło do tego, że po prostu musiał bardziej skupić się na rywalizacji z pełnosprawnymi, bo innym parasportowcom nie dawał szans.
Afrykańczyk był bez wątpienia przykładem, jak można pokonywać życiowe przeciwności. W ciągu swojej kariery zainspirował miliony i stał się jednym ze sportowych idoli Republiki Południowej Afryki. Utożsamiali się z nim wszyscy mieszkańcy tego narodu: biali, czarni, bogaci i biedni. Każdy w końcu mógł znaleźć w jego historii coś, co budowało. W 2013 roku ten posąg jednak runął. Szybko okazało się, że wina Pistoriusa jest niezaprzeczalna. Lekkoatleta zamordował osobę, z którą dzielił swoje codziennie życie, bo przecież Reeva Steenkamp była nie tylko modelką, ale jego wieloletnią partnerką.
Pistorius bronił się, że wziął Steenkamp za włamywacza i dlatego wystrzelił do niej (z podejrzaną precyzją) kilkukrotnie z broni. Jednak, w telegraficznym skrócie: sąd doszedł do wniosku, że za wiele w jego tłumaczeniach nie trzymało się kupy. Lekkoatleta w październiku 2014 roku został więc skazany na pięć lat bezwzględnego więzienia. Potem jego karę powiększano do sześciu, aż wreszcie (w 2017 roku) trzynastu wiosen za kratkami. Generalnie – wszystko zapowiadało, że wielokrotny medalista paraolimpijski nie wyjdzie prędko na wolność.
Co jednak sprawiło, że Pistorius się do niej ostatnio przybliżył? W marcu 2023 roku zaapelował o zwolnienie warunkowe, co jest możliwe po odbyciu połowy kary. Komisja na to nie przystała i oddaliła jego wniosek, bo uznała, że… Oscar wciąż do tego minimalnego okresu za kratkami nie dotarł. No i tu właśnie pojawił się błąd: bo osoby decyzyjne nie wzięły pod uwagę okresu, kiedy Afrykańczyk złożył apelację i jego wyrok ponownie był rozpatrywany. Okazało się zatem, że zwolnienie warunkowe faktycznie było w jego przypadku możliwe.
SPRAWDŹ: PROMOCJA W FUKSIARZ.PL DLA NOWYCH GRACZY. 100% BEZ RYZYKA DO 300 ZŁ
W tej sytuacji Pistorius stanie przed obliczem sądu już w ten piątek. Trybunał Konstytucyjny będzie oczywiście pamiętał o błędzie komisji, ale czy lekkoatleta faktycznie niedługo wróci na ulice RPA? Istotne będą takie kwestie jak jego stan psychiczny czy zachowanie w więzieniu. Można się także spodziewać, że opinia publiczna w RPA nie spojrzy łaskawie na wypuszczenie swojego „upadłego idola” na wolność. Szczególnie że na dobrą sprawę Pistorius nigdy nie odpokutował, przyznając się do winy i mówiąc, że z premedytacją zamordował Reevę Steenkamp. Media w RPA donoszą nawet, że na 36-latka polować może „przestępcze podziemie w Johannesburgu”.
Czytaj też:
- Sto lat rywalizacji, apartheid i jednoczenie narodu, czyli RPA znowu zagra z Nową Zelandią
- Mroczna strona sportu (odcinek I): „Młot z Harlemu”
- Mroczna Strona Sportu (odcinek II): „Anioł Śmierci”
- Zbrodnia bez kary. Jak legendarny bramkarz utopił swojego kumpla
Fot. Newspix.pl