Gdyby Stefanos Tsitsipas odpuścił dzisiejszy mecz z Holgerem Rune, Hubert Hurkacz stanąłby przed sporą szansą – mógłby powalczyć nawet o awans (ten zapewne dałyby mu dwa zwycięstwa) do półfinału ATP Finals. Z racji jednak, że Grek wyszedł na kort i… skreczował po 17 minutach, Polaka czeka pojedynczy mecz “o pietruszkę”. Bo faktycznie w czwartek zagra z Novakiem Djokoviciem, ale tylko i wyłącznie o trochę punktów rankingowych oraz pieniędzy.
O problemach zdrowotnych Tsitsipasa mówiło się jeszcze przed startem prestiżowego turnieju. Praktycznie do ostatniego dnia zagadką było, czy Grek będzie na tyle sprawny, aby zmierzyć się z Jannikiem Sinnerem, czyli swoim pierwszym grupowym rywalem. Nas interesowało to tym bardziej, że w odwodzie czekał Hubert Hurkacz, czyli jeden z dwóch rezerwowych, obok Taylora Fritza, którzy pojawili się w Turynie. W razie wycofania się jakiegokolwiek zawodnika Polak miał zatem wskoczyć na jego miejsce. Ale ostatecznie na starcie turnieju, ani Stefanos, ani ktokolwiek inny nie zrezygnował z udziału w zawodach.
SPRAWDŹ: PROMOCJA W FUKSIARZ.PL DLA NOWYCH GRACZY. 100% BEZ RYZYKA DO 300 ZŁ
Cóż, mieliśmy czego żałować, ale też trzeba przyznać, że akurat w niedzielnym meczu z Sinnerem Tsitsipas pokazał się z dobrej strony. Może i nie był bliski zwycięstwa, ale ugrał łącznie osiem gemów. Dało się powiedzieć: okej, powalczył, mimo że pewnie był przygotowany na sto procent. Ale dzisiaj? Sam Grek przyznał, że głupotą było wychodzenie na kort. Cóż, podziwiamy za szczerość, ale gdyby jednak z Rune w ogóle nie zagrał, sytuacja Hurkacza byłaby znacznie lepsza.
Tough for Stef
Unfortunately Tsitsipas is forced to retire with injury against Rune#NittoATPFinals pic.twitter.com/Xbgz7O68rJ
— ATP Tour (@atptour) November 14, 2023
Polak miałby w końcu szansę nawet awansować do półfinału ATP Finals, gdyby udało mu się pokonać Duńczyka, a potem Novaka Djokovicia. A tak po prostu odhaczy udział w tym turnieju, zgarnie trochę kasy i ewentualnie punktów do rankingu. I na tym jego przygoda w Turynie się skończy. Inaczej mówiąc: Stefanos mógł uchylić furtkę dla Polaka. A tak to co najwyżej narobił nam apetytu.
Oczywiście, nie ma też co przesadnie narzekać, bo gdyby nie znakomita postawa Hurkacza w ostatnich tygodniach, to w ogóle w Turynie by go nie było. Świetne mecze w Szanghaju czy Metz pozwoliły przedrzeć mu się jednak na wspomnianą listę rezerwowych, którą okupują dziewiąty oraz dziesiąty tenisista sezonu. To zatem zawsze coś. Zresztą: z racji na przedwczesne przerwanie meczu Rune z Tsitispasem, Hurkacz i Fritz wyszli dziś na kort, aby rozegrać pokazowego seta przed włoską publicznością.
W czwartek “Hubi” będzie mógł natomiast spróbować zrobić coś, co jeszcze nigdy mu się nie udało. Czyli pokonać Novaka Djokovicia. Jego dotychczasowy bilans z Serbem wynosi bowiem 6 porażek w 6 meczach.
Fot. Newspix.pl