Jenni Hermoso wyznała, że otrzymywała pogróżki w związku z kontrowersjami wokół pocałunku Luisa Rubialesa. Napastniczka w wywiadzie dla “GQSpain” opowiedziała o tym trudnym dla niej okresie.
W sierpniu prezes Hiszpańskiego Związku Piłki Nożnej niespodziewanie pocałował w usta zawodniczkę Jenni Hermoso po wygraniu przez Hiszpanię mistrzostw świata. Rubiales nie widział w tym zachowaniu nic złego i dalej chciał piastować funkcję prezesa hiszpańskiej federacji, ale po naciskach z wielu stron zdecydował, że złoży rezygnację ze stanowiska. Dodatkowo, FIFA postanowiła go wykluczyć na trzy lata z wszelkiej działalności związanej z piłką nożną.
– Pierwsze tygodnie po trym wydarzeniu były dla mnie bardzo trudne. Ciągłe przypominanie tej sytuacji bardzo mnie raniło. Ale wiem, że musiałam to jakoś zostawić za sobą. Nadal nad tym pracuję z pomocą mojego psychologa, z którym jestem od wielu lat. Dla mnie zdrowie psychiczne jest tak samo ważne jak codzienne treningi, jak godziny, które muszę przespać, żeby móc wyjść na boisko. Dzięki nim czuję się silna i nie jestem zdruzgotana ani nie myślę o tym, że nie chcę już grać w piłkę nożną. Nie straciłam entuzjazmu – podkreślała Hermoso.
Wiele osób zarzucało Jenni Hermoso, że początkowo nie wyraziła żadnego sprzeciwu wobec zachowania Rubialesa, a na nagraniach z autokaru widać, jak dobrze się bawi i śmieje się z żartów dot. tej sytuacji. Piłkarka mówiła już we wcześniejszych wywiadach, że czuła się zdezorientowana, bo z jednej strony wydarzyło się coś haniebnego, na co nie wyraziła zgody, a z drugiej powinna się cieszyć, bo przed chwilą zdobyła historyczne dla kraju pierwsze mistrzostwo świata w piłce nożnej kobiet.
–Musiałam przyjąć na siebie konsekwencje czynu, którego nie sprowokowałam i o który się nie prosiłam. Otrzymywałam pogróżki, a do tego nigdy nie można się przyzwyczaić – zaznaczała.
WIĘCEJ O AFERZE Z RUBIALESEM:
- Myśleliście, że „Zizu zizi zuza” to skandal? Hiszpanie mówią: „Potrzymajcie nam piwo”
- Rubiales chciał być gwiazdą, a doszczętnie się skompromitował. Na placu boju został prawie sam
Fot. Newspix