Lechia Gdańsk to najmłodszy zespół zaplecza Ekstraklasy. GKS Tychy na tej liście jest numerem dwa. Młokosom wiek nie przeszkadza jednak w tym, żeby w lidze regularnie pokazywać jakość, co w Tychach pokazał choćby Maksym Chłań.
W Trójmieście Ukraińca trzymali w blokach startowych od dawna. Podobno spędził w Gdańsku wiele dni jeszcze przed podpisaniem kontraktu. Ostrożność młodzieżowego reprezentanta kraju dziwić nie może: gdy ostatnim razem złożył autograf na dokumencie wiążącym go z jednym z klubów, został – jak sam uważa – wyrolowany, co latem zakończyło się rozwiązaniem umowy z Zorią Ługańsk, która postawiła mu ultimatum rodem z lat 90.:
Podpis pod nowym, pięcioletnim kontraktem lub ławka.
Lechia już pewnie żałuje, że z Chłaniem związała się tylko do czerwca 2025, bo Ukrainiec pokrętłem załatwia już kolejnego rywala. W Tychach najpierw zgrabnie piłkę przyjął, potem trochę zakręcił się sam, ale koniec końców to obrońcy zostali wyprowadzeni w maliny, a lekko zasłonięty Maciej Kikolski odprowadził wzrokiem futbolówkę zmierzającą do siatki.
Wpadł w pole karne, poprzekładał obrońców i… umieścił piłkę w siatce ⚽
Polsat Sport Polsat Box Go#TYCLGD pic.twitter.com/xU3pFZsSeF
— Polsat Sport (@polsatsport) November 5, 2023
GKS Tychy z wyrwą w środkowej strefie
GKS przed tym meczem miał szansę na fotel lidera rozgrywek, ale drugi raz z rzędu tyszanie okazali się kapiszonem. Najpierw w meczu z Legią Warszawa, co pewnie wybaczyć łatwiej, bo z Lechią – mimo dominacji gdańszczan pod względem budżetu czy jakości kadry – trzeba było już powalczyć. O ile jednak zmieniła się sceneria i po wypełnionym po brzegi stadionie zostało wspomnienie, tak niemoc gospodarzy nie prysnęła.
Dariusz Banasik od początku spotkania się wściekał, dwaj jego asystenci zobaczyli zresztą czerwone kartki. Gniew częściowo wynikał pewnie z postawy jego podopiecznych, bo GKS miał ogromny problem zwłaszcza w środkowej strefie. W miejscu, gdzie pomocnicy Lechii zasuwali aż miło, zawodnicy tyskiej drużyny odpuszczali walkę, zostawiali ogrom przestrzeni i tym samym tracili kontrolę.
Zemściło się to chwilę po wyrównującym golu dla GKS-u. Dośrodkowanie Dominika Połapa z półprzestrzeni trafiło wprost na głowę zamykającego akcję Bartosza Śpiączki, ale trafienie rezerwowego nie przyniosło ulgi. Kilkadziesiąt sekund później Rifet Kapić doskonale wykorzystał wyrwę przed polem karnym gospodarzy. Bośniak z dużym spokojem opanował piłkę, podprowadził ją i sprytnym, kąśliwym uderzeniem sprzed szesnastki pokonał bramkarza.
Szymon Grabowski dotrzymał słowa – Lechia Gdańsk na fali wznoszącej
Gol Kapicia był kolejnym dowodem na to, że Lechia jest po prostu zespołem lepszym, a na pewno mniej niechlujnym. Można było złapać się za głowę, gdy tuż przed przerwą Nemanja Nedić postanowił uczcić setny występ w tyskich barwach niedokładnym rozegraniem piłki. Czarnogórzec niedługo potem rozjechał się na murawie, gdy Maksym Chłań sunął już w kierunku Kikolskiego. Faulem powstrzymał go Jakub Budnicki, ostatecznie okazało się, że rzut wolny jest rozsądniejszym rozwiązaniem niż szansa na skompletowanie dubletu dla Ukraińca.
W drugiej części meczu niedokładności przykryć się już jednak nie dało. Podanie z boku do środka autorstwa Połapa sięgnęło nie jego kolegi z zespołu, a Tomasza Neugebauera, który rozsądnie poprowadził cały kontratak i na koniec, korzystając z tego, że Mateusz Radecki wracał truchtem, nie sprintem, obsłużył Tomasa Bobcka.
Moment przebudzenia GKS-u przyszedł jeszcze na chwilę przed końcem meczu, Bogdan Sarnawskij mógł się w końcu wykazać, broniąc uderzenia Bartosza Bierońskiego i drugą próbę Śpiączki, ale nie było to niczym więcej niż migawką na otarcie łez. Szymon Grabowski zapewniał nas ostatnio:
– W pierwszej przerwie reprezentacyjnej popracowaliśmy na tyle dobrze, że od tamtej pory nie przegraliśmy ligowego meczu. Zespół jest bardziej świadomy, lepiej ułożony mentalnie i taktycznie. Mamy nadzieję, że do mini serii meczów bez porażki za chwili dołożymy kilka zwycięstw, co będzie świadczyło o tym, że jesteśmy na fali wznoszącej.
Grabowski: Lechia jest zarządzana tak, jak powinna
Trener Lechii okazał się człowiekiem słownym: od tamtej pory jego zespół wygrał trzy na trzy spotkania i wspiął się na ligowe podium.
GKS Tychy – Lechia Gdańsk 1:3
Śpiączka 52′ – Chłań 24′, Kapić 54′, Bobcek 61′
WIĘCEJ O 1. LIDZE:
- Nieprzypadkowo niepokonani. Tajemnice udanego startu Górnika Łęczna
- „Uczeń” Marcelo Bielsy na swoim. Radosław Bella – trener godny uwagi
- Wisła Kraków w kryzysie. Analizujemy problemy zespołu Radosława Sobolewskiego
- Valmiera FC i Szwajcarzy z koneksjami na wschodzie. Jak Lechia Gdańsk chce wrócić do Ekstraklasy?
- Odra Opole buduje stadion i rozwija klub. „Marzenie? Być solidnym ekstraklasowiczem”
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix